Arka-Legia, czyli finał Pucharu Polski dwóch gospodarzy

Michał Skiba
Michał Skiba
2 maja na PGE Narodowym Arka  będzie broniła trofeum sprzed roku
2 maja na PGE Narodowym Arka będzie broniła trofeum sprzed roku Fot. Damian Kujawa/ Polska Press
Legia Warszawa po rocznej przerwie wróci na PGE Narodowy i w finale Pucharu Polski zmierzy się z triumfatorem z 2017 roku. Arka Gdynia znowu marzy o sprawieniu wielkiej sensacji. Pierwszy gwizdek już 2 maja o godz. 16.

Piłkarze z Pomorza nie musieli długo czekać na szansę powtórki spektakularnego sukcesu sprzed roku. W ubiegłorocznym finale Pucharu Polski gdynianie pokonali Lecha Poznań (dopiero po dogrywce) 2:1. To była jedna z większych sensacji w polskiej piłce w ostatnich latach. Po wyeliminowaniu w półfinale Korony Kielce - 2 maja na PGE Narodowym powalczą o obronę trofeum i możliwość gry w europejskich pucharach. - Czy poznaniacy zlekceważyli Arkę rok temu? Nie wydaję mi się. My na pewno tego nie zrobimy, przecież to finał. Grać na Stadionie Narodowym to czysta przyjemność i duże wydarzenie dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji. Doskonale pamiętam to uczucie, gdy Aleksandar Prijović strzelał zwycięskiego gola Lechowi w 2016 r. Kilku piłkarzy poczuje stres - mówił po zwycięskim półfinale z Górnikiem Zabrze (2:1) Michał Pazdan, stoper Legii.

A Legia Warszawa to stały bywalec decydującego meczu o „puchar tysiąca drużyn”. Licząc, że dwumecze z Lechem Poznań (2004 r.) i Śląskiem Wrocław (2013 r.) to jeden finał - legioniści grali w 21 finałach. Wygrali aż 18, to absolutny rekord rozgrywek. Warto dodać, że„Wojskowi” wygrali sześć ostatnich finałów Pucharu Polski, w których brali udział. Dla arkowców będzie to trzeci finał rozgrywek. Poprzednie dwa wygrali (w 1979 r. i przed rokiem).

Piłkarze Legii są pewni wygranej w finale Pucharu Polski

Piłkarze Leszka Ojrzyńskiego w tym roku zdążyli pokazać że potrafią grać z legionistami. Tegoroczna Wielka Sobota była smutna dla warszawian, gdy Arka u siebie przechytrzyła ich i wygrała 1:0, dzięki pięknemu uderzeniu z rzutu wolnego Andrija Bogdanowa. - Na pewno finał na Stadionie Narodowym nie będzie wyglądał tak jak mecz w Gdyni. Arka pokazała, że gdy walczy o trofeum, to jest innym zespołem. Z Lechem w poprzednim sezonie sprawili wielką niespodziankę. Zdaję sobie sprawę, że na Pomorzu wszyscy chcieliby znowu posmakować europejskich pucharów - powiedział Inaki Astiz, stoper Legii, który zagrał całkiem dobre spotkanie w piątkowy wieczór z Koroną.

Piłkarze prowadzeni (przynajmniej do końca sezonu) przez Deana Klafuricia pokonali kielczan 3:1. - To nie było łatwe zwycięstwo. Taka końcówka w naszym wykonaniu - w finale z Arką nie może się powtórzyć. Do tego meczu musimy podejść mądrze - powiedział strzelec pierwszego gola w meczu z Koroną Sebastian Szymański.

Młody skrzydłowy Legii dodał, że obawia się piłkarzy Arki, którzy mogą być na fali, ale wtedy jeszcze nie wiedział, że gdynianie przegrali u siebie ligowy mecz z Piastem Gliwice 1:5. - Lepiej, żeby to nie był zwiastun finału Pucharu Polski w naszym wykonaniu. Musimy odciąć się od naszych ligowych poczynań. Na Stadionie Narodowym pojawimy się z wyczyszczonymi głowami, bo inaczej nic z tego nie będzie. Cała otoczka finału jest już „pompowana” wokół nas od tygodnia i trudno było nam się od niej odciąć - tłumaczył Mateusz Szwoch, pomocnik arkowców.

To będzie pierwszy finał pomiędzy Arką Gdynia i Legią Warszawa. Dotychczas obie drużyny spotkały się w meczu o inne trofeum. Przed startem tego sezonu piłkarze z Pomorza niespodziewanie wygrali Superpuchar Polski. I to na Łazienkowskiej, dopiero po serii rzutów karnych.

Gdynianie czują się więc w stolicy bardzo dobrze, a to właśnie oni będą umownymi gospodarzami tegorocznego finału Pucharu Polski. To oznacza, że Arka będzie miała pierwszeństwo przy wyborze strojów, oraz otrzyma szatnię i ławkę rezerwowych reprezentacji Polski w meczach na Narodowym. Na trybunach powinno być „po równo”. Za jedną z bramek zasiądzie 10 tys. kibiców Legii. Za drugą - tyle samo fanów Arki. Reszta miejsc przeznaczona jest dla kibiców neutralnych. Wszystkie bilety już dawno zostały wyprzedane.

O roli gospodarza zadecydował ślepy los, ale mocno wierzący w bożą opatrzność szkoleniowiec Arki Leszek Ojrzyński nigdy nie przegrał „domowego” meczu z Legią w swojej przygodzie na ławce trenerskiej. Medal z ubiegłoroczny triumf nad Lechem Poznań oddał na licytację, która stanowiła pomoc dla pomoc dla Hospicjum Bursztynowa Przystań w Gdyni. Czy 2 maja będzie mógł zlicytować następną zdobycz?

Rozjemcą meczu finałowego Pucharu Polski miał być Bartosz Frankowski. Spotkanie poprowadzi jednak Piotr Lasyk z Bytomia. PZPN trzymał rękę na pulsie i wskutek słabszej dyspozycji Frankowskiego postanowił dokonać zmiany arbitra tuż przed finałem. Pierwszy gwizdek meczu finałowego rozbrzmi o godzinie 16.

Autor jest również na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

S
SYLWESTER
Mamy piekny Stadion Olimpijski w Kolebce pilkarstwa polskiego w Chorzowie ale ... uparcie komuna jesz cze rzadzi w PZPN (sic?) . Szkoda , bo podobno Polska jest Wolnym Krajem ! . RAZ SIERPEM , RAZ MLOT EM CZERWONA CHOLOTE !!! .
Wróć na i.pl Portal i.pl