Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Areszt w Lesznie: Gwałt na skazanej? 9 miesięcy później urodziła dziecko

Łukasz Cieśla
Areszt Śledczy w Lesznie. Właśnie tutaj, wiosną 2013 roku, trafiła młoda kobieta, która potem zawiadomiła o gwałcie.
Areszt Śledczy w Lesznie. Właśnie tutaj, wiosną 2013 roku, trafiła młoda kobieta, która potem zawiadomiła o gwałcie. Łukasz Cieśla
Czy w areszcie śledczym w Lesznie doszło do gwałtu na skazanej? Tak twierdzi młoda kobieta, która za kratkami spędziła kilka dni. I dokładnie 9 miesięcy po wyjściu na wolność doszło do porodu. Jak mówi kobieta, dziecko jest owocem gwałtu. Trzy miesiące temu, jeszcze kiedy była w ciąży, o sprawie zawiadomiła prokuraturę. Śledczy do tej pory jej nie wyjaśnili.

Agnieszka (imię zmienione) trzy miesiące temu zawiadomiła prokuraturę o rzekomym gwałcie. Była już w zaawansowanej ciąży. Tłumaczy, że wcześniej utrzymywała sprawę w tajemnicy, bo bała się i nie wiedziała, co ma zrobić.

Śledczy w rozmowie z nami przyznali, że gdyby do gwałtu rzeczywiście doszło, sprawcą byłby jeden z funkcjonariuszy. Bo do aresztu w Lesznie trafiają wyłącznie kobiety. Skazani mężczyźni to rzadkość, wysyłani są np. do obsługi jednostki. Nocami są zamknięci w celach.

Prokuratura wie o sprawie od stycznia tego roku. Ale do tej pory jej nie wyjaśniła. Na razie najwięcej czasu zajęło jej ustalenie, która jednostka zajmie się doniesieniem. Sprawa, jak wynika z naszych informacji, "przeszła" przez trzy prokuratury rejonowe oraz jedną okręgową zanim podjęto ostateczną decyzję, która jednostka będzie ją prowadziła. Efekt? Do tej pory od Agnieszki i jej dziecka nie pobrano materiałów do badań DNA. Co prawda niedawno wyznaczono termin badania, ale je odwołano.

Policja, której prokuratura zleciła czynności śledcze, tłumaczy, że dopiero przed tygodniem dostała stamtąd materiały i ustaliła plan postępowania. Śledztwo jest prowadzone ws. wykorzystania seksualnego innej osoby w związku z jej bezradnością. Grozi za to do 8 lat więzienia.

Areszt Śledczy w Lesznie dystansuje się od doniesienia byłej osadzonej. Funkcjonariusze czują się pomówieni.

- Nie wyobrażam sobie, żeby nocą ktoś wszedł do celi. To brzmi absurdalnie. Cały teren jest monitorowany. Nie ma możliwości, by ktokolwiek niezauważony przemieszczał się po terenie jednostki. Areszt jest mały, panuje wręcz "rodzinna" atmosfera. Gdyby działo się coś złego, każda z osadzonych może bezpośrednio złożyć skargę do mnie, oddziałowej czy pielęgniarki - mówi Magdalena Polsakiewicz - Zielinska, rzecznik prasowy i psycholog pracująca w areszcie w Lesznie.

Rzecznik nie chciała odpowiedzieć na nasze pytania, kto tamtej nocy miał służbę w areszcie oraz czy oddziałowym był mężczyzna.

Agnieszka trafiła do aresztu wiosną 2013 roku, po tym jak odwieszono jej wyrok za próbę wyłudzenia. Zapewnia, że mówi prawdę o tym, co ją spotkało za murami.

- Nie kłamię, poddam się wszelkim badaniom. Wiem, co grozi za fałszywe oskarżenie. Nie chcę wracać do tego miejsca - mówi nam młoda kobieta.

CZYTAJ CAŁY TEKST KLIKNIJ!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski