Apoloniusz Tajner: Konkursy w Zakopanem to próba przeżycia uwielbienia ze strony kibiców

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Apoloniusz Tajner uważa, że skoczkowie narciarscy to nasza największa szansa na olimpijskie medale w Pjongczangu.
Apoloniusz Tajner uważa, że skoczkowie narciarscy to nasza największa szansa na olimpijskie medale w Pjongczangu. Andrzej Banas/Polska Press
Z przymrużeniem oka zawsze mówię, że konkursów w Zakopanem się obawiam. Nie z powodu skoczni, a z innych względów - mówi prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner. Zawody Pucharu Świata na Wielkiej Krokwi odbędą się w najbliższy weekend.

Nasze nadzieje na olimpijskie medale to tylko skoczkowie?
Jako szef misji olimpijskiej na poprzednich igrzyskach oceniałem, że z Soczi możemy przywieźć nawet 12 medali. Zdobyliśmy sześć, ale pozostali sportowcy, od których spodziewaliśmy się krążka, zajmowali miejsca od czwartego do szóstego. Prognozy były zatem całkiem realne. Trzymając się tego, w Pjongczangu szans medalowych będziemy mieli mniej.

Największa to skoczkowie.
Cała piątka jest na równym, wysokim poziomie. Konkurs drużynowy to chyba największa szansa medalowa. Indywidualnie liczymy też na Dawida Kubackiego i oczywiście Kamila Stocha. To jest fighter, który jest w stanie wygrywać z najlepszymi. Rozmawiałem kilka dni temu ze Stefanem Horngacherem i mówił, że Stoch podczas igrzysk będzie w swojej najlepszej dyspozycji, lepszej niż obecnie. W najbliższym czasie powinien poprawić drobiazgi, które mu zostały.

Kto poza nimi?
Szanse będzie miała Justyna Kowalczyk w biegu na 30 km style klasycznym. Solidnie przygotowuje się do tego startu. W Pucharze Świata w Planicy zajęła ósme miejsce. Co prawda na 10 km, ale to wskazuje, że wraca do czołówki. Do tego weźmie udział jeszcze w innych biegach, mających jej pomóc w dojściu do szczytu formy, właśnie na 30 km klasykiem, który jest dopiero 25 lutego. Poza tym liczę na wysokie miejsca sztafety kobiet w biegach narciarskich, snowboardzie, drużyny kombinacji norweskiej, którą pierwszy raz wysyłamy na igrzyska... Trochę tego jest, cieszyłbym się, gdyby 40 proc. szans zostało wykorzystanych.

Do Pjongczangu leci pięciu skoczków. W konkursach indywidualnych i drużynowym może wziąć udział czterech. Jakiego składu Pan się spodziewa?
Między zawodami będzie trochę czasu na treningi i obserwacje zawodników. Podczas igrzysk czy mistrzostw reguła jest prosta - kto się najlepiej prezentuje na ostatnich treningach, ten skacze w konkursie. Stefan Hula zadebiutował w drużynie, wytrzymując presję i zdobywając medal, więc jest pełnoprawnym kandydatem. Maciek Kot musi o to miejsce zawalczyć. Z drugiej strony może w słabszej formie będą Piotrek Żyła, albo Dawid Kubacki? W każdym razie piąty zawodnik też jest mocny. O Kamilu nie wspominam, bo to żelazny punkt drużyny.

Skoczkowie mogą też liczyć na pełne wsparcie sztabu.
Z racji na największe nadzieje, grupa była traktowana priorytetowo. Poza tym taki był warunek Horngachera. Chce, żeby podczas igrzysk drużyna miała takie warunku, jak podczas każdego konkursu Pucharu Świata. I ja się temu nie dziwię. Patrząc na obecne przygotowania, mam wrażenie, że minęły lata świetlne od sukcesów Adama Małysza, a to przecież nie są odległe czasy. Tak czy inaczej z trenerem i skoczkami pojadą też trener techniczny Michal Dolezal, asystenci Grzegorz Sobczyk i Zbigniew Klimowski, fizjoterapeuta Łukasz Gębala, serwismeni Maciej Kreczmer i Kacper Skrobot, lekarz Aleksander Winiarski, Adam Małysz, no i ja jako prezes PZN będę czuwał, żeby im niczego nie zabrakło.

Konkursy w Zakopanem będą próbą generalną przed igrzyskami?
Będą próbą przeżycia. Jeśli chodzi o poziom sportowy, jesteśmy spokojni. Natomiast problemem jest ogromne zainteresowanie i uwielbienie skoczków przez naszych kibiców. Oczywiście jest to fantastyczne, a doping podczas zawodów niesie, ale poza konkursami jednak jest trochę obciążające. Do tego są konferencje, spotkania, których nie sposób uniknąć, a trzeba potrenować, odpocząć. Dlatego z przymrużeniem oka zawsze mówię, że Zakopanego trochę się obawiam.

Na jaki wynik Pan liczy?
Dobry, bo od lat jest tak, że nawet jak w sezonie naszym skoczkom coś nie wychodziło, to w Zakopanem zawsze spisywali się lepiej. Teraz tym bardziej, gdy skaczą bardzo dobrze. Poza tym pod skocznią panuje atmosfera wytwarzana przez kibiców, która pomaga. Przyjeżdżają kibicować całe rodziny, jest w tym mnóstwo radości. Zakopane to także wyjątkowe miejsce w kalendarzu Pucharu Świata z perspektywy skoków na świecie. Wielu członków władz zagranicznych federacji przyjeżdża, żeby zobaczyć, jak to wygląda. Wyjeżdżają z nadzwyczajnymi wrażeniami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl