Anna Starmach: Polki, nie myjcie okien, pieczcie mazurki!

Maria Mazurek
Maria Mazurek
Andrzej Banas / Polska Press
Popularna jurorka MasterChefa nie wyobraża sobie świąt poza Krakowem.

To pani pierwsza Wielkanoc jako mężatki. Będzie inaczej?

Trochę inaczej, bo wszystko będzie podwójne: dwa domy, dwa śniadania, dwa obiady. Najpierw pójdziemy do moich rodziców, a później - do rodziców męża. Na szczęście obie rodziny mieszkają w zasadzie po sąsiedzku (a nie wyobrażam sobie świąt poza Krakowem, nie ma mowy!), więc - jeśli będzie pogodnie - zrobimy sobie miły spacer. Co się przyda, żeby zrzucić chociaż trochę kalorii. Post w Wielkim Tygodniu przed tymi „podwójnymi świętami” też bardzo się przyda…

Aż takie obżarstwo panuje w święta w rodzinie Starmachów?

Bez przesady, że obżarstwo. Ale zawsze siedzimy, jemy, delektujemy się wszystkim i cieszymy się, że w święta nie trzeba tak skrupulatnie liczyć kalorii. Że jeśli zje się trochę więcej makowca albo trochę więcej mazurka dwa razy do roku, to przecież nic się nie stanie. Nie jestem osobą, która na co dzień zje całą babkę drożdżową, nie zastanawiając się, jakie to przyniesie skutki. Ale w święta na szczęście jest inaczej. Jest pysznie, błogo, ciepło, rodzinnie, domowo. I całe szczęście, że możemy sobie na to pozwolić.

Ma pani swój najukochańszy smak na tym wielkanocnym stole?

Kajmak. Cóż może być bardziej słodkiego, aromatycznego, z doskonalszą konsystencją niż ta mleczna masa? Od dzieciństwa sporo tego kajmaku u nas znikało, zanim trafiał w końcu na mazurek. Drugi smak, bez którego nie wyobrażam sobie świąt - zupełnie inny, wręcz kontrastowy - to chrzan. Aromatyczny, ostry, nasz, polski. Wiąże się też ze wspomnieniem mojego dziadka Zbyszka. Zawsze dziadek ten chrzan tarł. Odkąd dziadka nie ma już z nami, musimy robić losowanie, kto się tego podejmie. Nikt nie chce się zgłosić na ochotnika, bo jak wiadomo, jest to czynność nieprzyjemna, wyciskająca łzy, wręcz bolesna. Za to smak chrzanu rozdrobnionego z jajkiem jest absolutnie nie do podrobienia. Nie może go zabraknąć i koniec. Kilka lat temu wszyscy w Polsce zachwycali się egzotycznym wasabi, japońskim odpowiednikiem chrzanu. Ja uważam, że nic, żadne obce imbiry i chili nie zastąpią ostrości i aromatu naszego swojskiego chrzanu.

Jeśli chodzi o ciasta, królują u was mazurki?

O tak! Uważam, że mazurki to perełka w polskim cukiernictwie. Im słodsze, im bogatsze, im bardziej okraszone bakaliami, tym lepiej! Podoba mi się, że praktycznie nie ma złego przepisu na mazurek. Od dziecka uwielbiam je piec i ozdabiać całym mnóstwem bakalii. Gdy byłam dziewczynką, pewnie wcale - wbrew temu, co mi się wydawało - moje mazurki piękne nie były, ale zawsze ich pieczołowite zdobienie sprawiało mi wiele radości. Zresztą mazurki, jeśli chodzi o święta u Starmachów, do dzisiaj są moją specjalizacją.

Czyli macie swoje specjalizacje w przygotowywaniu potraw na świąteczny stół?

Jesteśmy dużą, gwarną i uwielbiająca jeść rodziną - musimy więc jakoś się dzielić obowiązkami. Ja zajmuję się przygotowaniem mazurków i faszerowanych jaj (a tych zawsze jest u nas dużo, na różne sposoby - wszak jajka w Wielkanoc inaczej smakują), tata piecze sernik, a mama - ciasto drożdżowe. Ciocia robi wielkanocną babkę i mnóstwo pasztetów. Teraz, kiedy mam dwie rodziny, będę wszystko piekła podwójnie. W piątek i w sobotę będzie więc wielkie pieczenie!

Na szczęście pani słynie z tego, że potrafi szybko piec i gotować…

Zgadza się, a te osiem czy dziesięć mazurków - a tyle w tym roku upiekę - to nie jest przesadnie dużo, oczywiście jeśli ma się maszyny kuchenne i wprawę. Ale o ile potrafię bardzo szybko piec, tak przed świętami chcę się tym powoli delektować. Pobyć w kuchni, wyciszyć się. Już się cieszę na te przedświąteczne chwile w kuchni. Dla mnie to jedna z najprzyjemniejszych czynności. Pewnie wyślę męża po bazie albo jakieś wiosenne kwiaty, sama włączę muzykę i będę cały dzień cieszyła się pieczeniem. Jedyne, o co wcześniej trzeba zadbać, to zakupy (choć w nich pewnie pomogą mi mąż i tata). Zakupów nie ma co zostawiać na ostatnią chwilę - sklepy i place targowe tuż przed świętami są zatłoczone, nieprzyjemne, a o dobry towar już znacznie trudniej. My natomiast jesteśmy osobami, które przebierają, wąchają, oglądają produkty spożywcze z każdej ze stron. Najchętniej - na Starym Kleparzu. To wszystko spuścizna po dziadku Zbyszku, tym od chrzanu, który na Starym Kleparzu sprzedawał warzywa i owoce. To więc dla nas magiczne miejsce, choć bliżej mamy do placu na Stawach - zatem codzienne, szybkie zakupy robimy raczej tam.

Jeśli pani chce piec w Wielką Sobotę, to co ze święceniem koszyczka?

Na to zawsze musi się znaleźć czas! Odkąd byłyśmy z siostrami malutkie, chodzimy z koszyczkami do sióstr wizytek. Tam jest taki mały, uroczy ogródek, w którym odbywa się święcenie, jeśli pogoda na to pozwala. A potem całą rodziną wracamy do domu, i trochę nielegalnie, podjadamy z tego koszyczka - to kawałek babki, to mazurka. Taki rodzinny rytuał.

Lany poniedziałek też obchodzicie?

Tak - tym razem też nie planuję żadnych obowiązków na drugi dzień świąt. Jak byłyśmy z siostrami małe, tata budził nas, oblewając jakąś niesamowitą ilością wody, całymi wiadrami albo miednicami. Później cały dom niemal pływał. Krajobraz jak po powodzi - więc kolejną część dnia spędzaliśmy na sprzątaniu.

Dorosłyście i już wiadrami woda się nie leje?

Nie dlatego że dorosłyśmy. Po prostu ostatnio tak się składa, wiosenne święta nie są już takie wiosenne. Nierozsądnie jest lać się takimi ilościami wody, jeśli za oknem, zamiast słońca i wiosennej aury, mamy śnieg i mróz.

My sobie sporo powiedziałyśmy o jedzeniu, co naturalne, zważywszy na pani zawód. Ale ten suto zastawiony stół jest chyba tylko pretekstem do czegoś ważniejszego?

Jestem kucharką, więc to, co powiem, zabrzmi może trochę dziwnie: to nie jedzenie jest najważniejsze na święta. Jasne, że każdy z nas cieszy się tym sernikiem, chrzanem, zachwyca mazurkami. Ale przede wszystkim chodzi o to, żeby ze sobą pobyć. Chyba każdy z nas przeżył takie smutniejsze święta, podczas których, po raz pierwszy, zabrakło przy tym stole kogoś, kto wcześniej przy nim był. To skłania do refleksji: że to nie to, co jest na stole, a to, kto przy nim siedzi, jest najważniejsze. Jedna z moich sióstr mieszka teraz w Poznaniu, druga w Warszawie, więc święta są jedną z nielicznych okazji do tego, żeby się spotkać w komplecie, z uśmiechem siąść do tego stołu, poczuć rodzinne ciepło, miłość. My sami przygotowujemy potrawy na świąteczny stół, ale zupełnie rozumiem osoby, które, z braku czasu, kupią ciasto w cukierni albo pasztet w sklepie mięsnym. Święta to nie zawody, kto ma więcej potraw na stole i czyje są smaczniejsze. Najcenniejsze, żebyśmy wszyscy, zrelaksowani i w odświętnych nastrojach, usiedli do stołu i cieszyli się rodziną. Bo to przecież najważniejsze, co w życiu mamy.

Ponoć w badaniach wychodzi, że święta i okres je poprzedzający są jednym z bardziej stresujących wydarzeń. Bo ludzie myślą tylko o tym, żeby zdążyć okna umyć, firanki wyprać…

Ja nawet okien przed świętami nie myję. Zostawiam to sobie na inny czas. Jeśli na stole są piękne pisanki (u nas robi je wyłącznie jedna siostra, która jest uzdolniona artystycznie, bo cóż - cała reszta rodziny jest tylko teoretykami sztuki), a przy tym stole siedzą najbliższe nam osoby - to kto będzie w ogóle patrzył na okna i oceniał, czy są one czyste? Jeśli miałabym doradzać Polkom, to apelowałabym: zostawcie okna, poświęćcie ten czas na upieczenie mazurka. A jeśli i na to zabraknie czasu, to po prostu cieszcie się swoimi rodzinami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Anna Starmach: Polki, nie myjcie okien, pieczcie mazurki! - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl