Animalsi z Nysy znaleźli się w tarapatach. Rachunek za prąd z kilkuset złotych wzrósł do 4 tysięcy

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Do nyskiej „Łapy” trafiają głównie zwierzęta ranne, zabiedzone, odebrane interwencyjnie właścicielom. Bez pomocy darczyńców organizacja nie miałaby szans przetrwać.
Do nyskiej „Łapy” trafiają głównie zwierzęta ranne, zabiedzone, odebrane interwencyjnie właścicielom. Bez pomocy darczyńców organizacja nie miałaby szans przetrwać. Nyskie Pogotowie Opiekuńczo-Adopcyjne dla Zwierząt „Łapa”
W opłaceniu ostatniej należności pomogli darczyńcy, ale wolontariusze nyskiej „Łapy” z niepokojem myślą o przyszłości organizacji. Na razie skręcili ogrzewanie do minimum, choć mają świadomość, że podwyżki mogą oznacza koniec ich działalności.

- W grudniu dostaliśmy rachunek na niespełna 900 złotych. Spodziewaliśmy się, że po podwyżce do zapłaty będzie więcej, ale rachunek z początku lutego, opiewający na blisko 4 tys. złotych, wprawił nas w osłupienie – relacjonuje Krzysztof Bidziński, prezes i wolontariusz Nyskiego Pogotowia Opiekuńczo-Adopcyjnego dla Zwierząt „Łapa”. – Nie wiedzieliśmy, co robić. W „Łapie” działa 5 wolontariuszy. Liczyliśmy się z tym, że podzielimy tę kwotę między siebie, by zebrać pieniądze i zapłacić. Mamy energooszczędne ogrzewanie elektryczne i ono jest nam bezwzględnie potrzebne.

Nyska „Łapa” ma w tej chwili pod opieką blisko 100 czworonogów, z czego większość stanowią koty. To organizacją non profit, która utrzymują się z darowizn. – Nie korzystamy z żadnych dofinansowań, więc nasza działalność opiera się wyłącznie na dobrym sercu osób wrażliwych na krzywdę zwierząt – mówi prezes.

Darczyńcy i tym razem nie zostawili społeczników w biedzie. Podczas internetowej zbiórki błyskawicznie udało się zebrać potrzebną na opłacenie rachunku sumę. Z czego zapłacą kolejną należność? Na razie wolontariusze boją się o tym myśleć.

- Koszty życia znacząco wzrosły, a to odbiło się również na wpłatach. Ludzie mają mniej pieniędzy, więc mimo dobrych chęci nie są w stanie nam pomagać w takim stopniu, jak dotychczas – mówi Krzysztof Bidziński. – Dla nas to walka o przetrwanie. Nie pamiętam, by zdarzył się taki miesiąc, gdy wydatki były niższe niż 10 tys. złotych. Dwa psy, ze względu na specjalne potrzeby, przebywają w hoteliku, a to koszt blisko 1,7 tys. złotych miesięcznie. Do tego dochodzą stałe opłaty za lokal, prąd, wodę no i leczenie zwierząt, które pochłania ogromne pieniądze.

Fundacja powstała w 2013 roku. Dziś zajmuje 320-metrowy lokal przy ul. Grodkowskiej w Nysie. Oprócz wydzielonego szpitala dla chorych czworonogów, są tu m.in. dwie kociarnie, dwie izolatki dla psów, pomieszczenie dla szczeniąt oraz dla kociąt.

- Nie możemy sobie pozwolić na rozrzutność, dlatego ogrzewanie mamy skręcone do minimum. Ale zwierzętom chorym lub po operacjach musimy zapewnić choć odrobinę cieplejsze warunki, by miały szansę wracać do zdrowia – mówi prezes fundacji. – O czystość musimy dbać, więc koce są regularnie prane, a pralka przecież też pobiera prąd. Z suszarki elektrycznej zrezygnowaliśmy, bo utonęlibyśmy w długach.

Do „Łapy” trafiają głównie zwierzęta ranne, zabiedzone, odebrane interwencyjnie właścicielom. Ratowanie jednego z ostatnich podopiecznych - młodego psa po wypadku na obwodnicy Paczkowa, po którego nie zgłosił się właściciel - pochłonęło 7 tys. złotych.

– Gdyby trafił do gminnego schroniska zapewne zostałby uśpiony, bo koszty przerosłyby możliwości – mówi Krzysztof Bidziński. - U nas zwierzęta z wyrokiem śmierci dostają szansę. Tak było chociażby z 7-miesięcznym owczarkiem niemieckim, który trafił do nas po tym, jak odgryzł rękę swojej właścicielce. Wcześniej zapadła decyzja, że pies zostanie uśpiony, ale my postanowiliśmy zawalczyć. Ostatecznie adoptowałem go. Hektor cały czas pracuje z behawiorystą, ale nigdy nie żałowałem, że on dostał szansę.

Funkcjonowanie „Łapy” można wesprzeć m.in. dzięki wpłatom na rachunek mBank: 50 1140 2017 0000 4802 1305 9827.

Inną formą wsparcia jest przekazanie 1 proc. podatku: KRS: 0000507234, cel szczegółowy: 3576.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Animalsi z Nysy znaleźli się w tarapatach. Rachunek za prąd z kilkuset złotych wzrósł do 4 tysięcy - Nowa Trybuna Opolska

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Jak drogo to może młodzieżówka lewicy złoży sie na prąd. Nie lubią dzieci to może kotkom pomogą. Napiszcie do G. Thundberg może coś Wam da. Przecież neomarksizm ma kasę.
G
Gość
Ogrzewanie elektryczne dla zwierzątek,przykręcone do minimum.Może zamontujecie wiatraczek produkujacy prąd?Piesek,który odgryzł rękę właścicielce,pod opieką psychologa i adaptowany.Wspaniały happy end.Jestem z wami w tych trudnych czasach i też mam od miesiaca ogrzewanie gazowe na minimum.
Y
Yeti
...... Nie możemy pozwolic sobie na rozrzutność - więc 2 pieski damy do hotelu za 1,7 tys. Nosz kuźwa.... Spakować te psy, koty i wysłać do Chin skoro nieumiecie gospodarowac. Mam takie widzimisię więc założę fundację, będę bohaterem, a wy tylko........ Płacić na to macie
G
Gość
18 lutego, 9:16, adam:

Nie no już robicie sobie cyrk .Ludzie nie mają ogrzewania ,siedzą w zimnych domach, a wy piszecie, że dzikie kotki nie mają ogrzewania.Rozumiem że nie mają co jeść ,ale ogrzewania.Zobaczcie na działkach czy na wioskach czy te koty mają ogrzewania.Snopek słomy i tyle .

18 lutego, 11:22, opolanin:

Kocham zwierzęta ale ten hotelik dla pieska za tysiąc siedemset złotych miesięcznie też mnie rozwalił

18 lutego, 16:19, Gość:

Popatrzcie na autora artykułu to zrozumiecie. Niestety dla lewicowców ważniejsze są zwierzęta niż życie czlowieka ?

Ludziom poprzestawiały się wartości.

G
Gość
18 lutego, 9:16, adam:

Nie no już robicie sobie cyrk .Ludzie nie mają ogrzewania ,siedzą w zimnych domach, a wy piszecie, że dzikie kotki nie mają ogrzewania.Rozumiem że nie mają co jeść ,ale ogrzewania.Zobaczcie na działkach czy na wioskach czy te koty mają ogrzewania.Snopek słomy i tyle .

18 lutego, 11:22, opolanin:

Kocham zwierzęta ale ten hotelik dla pieska za tysiąc siedemset złotych miesięcznie też mnie rozwalił

Popatrzcie na autora artykułu to zrozumiecie. Niestety dla lewicowców ważniejsze są zwierzęta niż życie czlowieka ?

o
opolanin
18 lutego, 9:16, adam:

Nie no już robicie sobie cyrk .Ludzie nie mają ogrzewania ,siedzą w zimnych domach, a wy piszecie, że dzikie kotki nie mają ogrzewania.Rozumiem że nie mają co jeść ,ale ogrzewania.Zobaczcie na działkach czy na wioskach czy te koty mają ogrzewania.Snopek słomy i tyle .

Kocham zwierzęta ale ten hotelik dla pieska za tysiąc siedemset złotych miesięcznie też mnie rozwalił

a
adam
Nie no już robicie sobie cyrk .Ludzie nie mają ogrzewania ,siedzą w zimnych domach, a wy piszecie, że dzikie kotki nie mają ogrzewania.Rozumiem że nie mają co jeść ,ale ogrzewania.Zobaczcie na działkach czy na wioskach czy te koty mają ogrzewania.Snopek słomy i tyle .
Wróć na i.pl Portal i.pl