Andrzej Seweryn zmienia swoje żony tak jak sceny, na których gra

Paweł Gzyl
Bartek Syta
Dorastając po wojnie, chciał budować w Polsce socjalizm. Kiedy aresztowano go podczas studenckich protestów, zmienił poglądy. Po wprowadzeniu stanu wojennego został we Francji i zbudował tam udaną karierę teatralną.

Być może wielbiciele teatru i kina jako sztuki wysokiej byli zaskoczeni, ale w obsadzie nowego serialu zrealizowanego przez serwis internetowy Showmax - „Rojst” - znalazł się jeden z najwybitniejszych aktorów polskich i francuskich scen - Andrzej Seweryn. Ci jednak, którzy obejrzeli cykl, wiedzą, że aktor podjął dobrą decyzję, wchodząc na jego plan.

- W ogóle sobie nie stawiałem pytania, czy „Rojst” jest serialem, czy zwykłym filmem. Seriale dla aktora to są filmy. Tym bardziej że istnieją przecież filmy wieloczęściowe. Dla mnie ten problem nie istnieje. To jest raczej problem ludzi, którzy oceniają, że serial to coś gorszego niż film. Dla mnie to bzdura. Jeśli serialem jest „Rojst”, to ja życzę sobie i wszystkim filmowcom, żeby robili filmy tak dobrze, jak jest zrealizowana ta produkcja - zapewnia aktor w AntyRadiu.

***

Pochodzi z chłopskiej rodziny. Jego ojciec urodził się w Żabnie, na terenie dzisiejszej Ukrainy. Matka mieszkała na kieleckiej wsi. Poznali się podczas przymusowych robót w Niemczech - dlatego Andrzej przyszedł na świat w 1946 roku w Heilbronn.

Po wojnie ojciec skończył studia techniczne i pracował jako dyrektor w fabryce samochodów w Nysie. Zostawił matkę, kiedy ich syn miał 10 lat. Ponieważ nie miała wykształcenia, najpierw była sprzątaczką, potem konduktorką, strażniczką - i wreszcie garderobianą w teatrze. Przez całe swoje dzieciństwo Andrzej mieszkał z młodszą siostrą i matką w jednopokojowym mieszkaniu. Nic dziwnego, że chłopak łapczywie korzystał z możliwości, jakie stwarzał mu Peerel.

- Czerwone harcerstwo przyszło w sposób oczywisty. Lansowano wtedy taki ciąg: najpierw drużyna, później ZMP, później PZPR. Mieszkałem na Żoliborzu, gdzie działali walterowcy. Miałem siedem lat. Sam chciałem wstąpić. Od dziecka było we mnie pragnienie życia z innymi. Pamiętam obozy, wpajano nam komunistyczne wzorce, z Karolem Świerczewskim na czele. Uczyliśmy się historii ruchu robotniczego. Mieliśmy zmieniać świat na lepsze - opowiada w „Gazecie Wyborczej”.

***

Kiedy Andrzej zdał do PWST, żył bardzo skromnie - przez długi czas żywił się tylko chlebem i mlekiem. Całe stypendium, jakie dostawał, oddawał mamie nie życie.

Aby sobie dorobić, Andrzej skrzyknął kolegów ze studiów - i zaczął występować, dając okolicznościowe przedstawienia, choćby z okazji kolejnej rocznicy wybuchu rewolucji październikowej. Zapłatę pobierano w złotówkach, ale od czasu do czasu również w... spirytusie.

Profesor Bardini twierdził, że ja umiem wszystko. Kazał mi jednak wypełniać technikę treścią, co do dziś staram się robić najlepiej, jak umiem. W temacie treści, głębi cały czas jest coś do zrobienia, cały czas muszę i mogę się uczyć

Wiara w komunizm załamała się w Andrzeju, kiedy władze zakazały wystawiania „Dziadów” w 1968 roku, jako antyradzieckiej sztuki. Wraz z kolegami poszedł pod teatr i protestował, niosąc transparenty. Kiedy przyjechała milicja, został zatrzymany i aresztowany. Gdy wyszedł na wolność, miał już inne poglądy. Jeszcze w tym samym roku rozrzucał z miejskiego autobusu ulotki, w których wyrażano protest przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.

- Autobusy miały wywietrzniki dachowe. Najpierw uchylałem pokrywę i kładłem na dachu ulotki. Potem otwierałem ją całkowicie, a wiatr zdmuchiwał papiery. Nie był to jakiś specjalny akt odwagi. Być może było to efektowne, ale także głupie, bo większość ulotek lądowała na jezdni, a nie na chodnikach. Moja pierwsza żona, Bogusia, była odważniejsza i bystrzejsza ode mnie - ulotki zrzucała z okien domu handlowego na Brackiej - wspomina w „Playboyu”.

***

Po skończeniu szkoły Andrzej trafił do Teatru Ateneum. Była to wtedy jedna z najlepszych scen w Polsce - jej czarny afisz z białym paskiem był gwarancją wysokiej jakości przedstawienia. Niestety, nie szły za tym wysokie zarobki. Nic więc dziwnego, że Andrzej dorabiał sobie jako lektor.

Dla kina tak naprawdę odkrył go Andrzej Wajda. Bo to właśnie jego „Ziemia obiecana” uczyniła z Seweryna jednego z najwyżej cenionych aktorów w Polsce. Nic więc dziwnego, że Andrzej trzymał się od tamtej pory blisko wybitnego reżysera. Kiedy Wajda realizował we Francji w 1980 roku „Onych” Witkacego, pojechał nad Sekwanę, aby zagrać w spektaklu. Jego występ zebrał same pochowały - pojawiły się więc propozycje ze strony francuskich scen. Stan wojenny zastał aktora w Paryżu - więc zdecydował się zostać w stolicy Francji na dłużej.

Miało to sens tym bardziej, że do współpracy zaczęli zapraszać go najsłynniejsi reżyserzy teatralni tamtych czasów. Seweryn zagrał choćby u Petera Brooka w jego kilkugodzinnym eposie o losach Kryszny - „Mahabharata” oraz u Jacquesa Lassalle’a w wysoko ocenionym „Don Juanie”. Aby grać nad Sekwaną, musiał przejść przyspieszony kurs języka francuskiego - ale ponieważ uczył się go na podstawie dramatów, przy których pracował, do dziś mówi językiem literackim.

Doczekał się jednak wielkiej nobilitacji - został członkiem zespołu Comédie-Française.

- Comédie-Française jest jedynym teatrem we Francji, który ma stały zespół teatralny. Ludzie, którzy tam pracują, znają się jak łyse konie, rozwijają się wspólnie i mają wielką siłę. Nawet w bardzo nieudanych przedstawieniach widać, że zespół jest znakomity, że to zespół zróżnicowany, zdolny do naprawdę niezwykłych rzeczy. No i Comédie-Française jest postrzegana przez francuskich polityków jako dobro narodowe - wyjaśnia w „Gali”.

Prywatnie aktor miał do niedawna wyjątkowo bujne życie uczuciowe. Najpierw był mężem Bogusławy Blajfer (1970-1973), następnie aktorki Krystyny Jandy (1974-1979), z którą ma córkę Marię Seweryn, również aktorkę. Jego trzecią żoną była Laurence Bourdil (1982-1987), z którą ma syna Yanna, a czwartą Mireille Maalouf, z którą ma syna Maximiliena. Piątą żoną aktora w 2015 została Katarzyna Kubacka.

Andrzej Seweryn - Polski aktor teatralny i filmowy - notka biograficzna.

Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie w 1968 roku. Po studiach dostał etat w Teatrze Ateneum. W filmie zadebiutował w 1970 roku w socrealistycznym „Albumie polskim”. W drugiej połowie lat 70. prowadził zbiórkę pieniędzy na rzecz Komitetu Obrony Robotników, był inwigilowany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa PRL. W 1980 wyjechał do Francji, gdzie pozostał w związku z wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego. Został aktorem teatrów francuskich i kinowych filmów. Na stałe do Polski powrócił w 2010, zamieszkując w Warszawie. 1 stycznia 2011 objął stanowisko dyrektora Teatru Polskiego. Wystąpił w wielu filmach Andrzeja Wajdy - „Ziemia obiecana”, „Dyrygent”, „Pan Tadeusz”, „Zemsta”. W 2006 zadebiutował jako reżyser filmowy obrazem „Kto nigdy nie żył...”. Był pięciokrotnie żonaty, ma trójkę dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Andrzej Seweryn zmienia swoje żony tak jak sceny, na których gra - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

r
rysiu
Pierwsza żona jest od Boga,druga od ludzi,a każda następna od diabła.Pamiętaj Panie Sewerynie.
x
xvxvxv
Pomijajac prowadzenie sie pana Seweryna (zresztą to jego problem) ... to pojmowanie świata, że kościół jest dla starszych, swiadczy o pojęciowym bałaganie w glowie. Widze tu też pokłosie traktowania osób starszych w Polsce. Gdy w świecie, to osoby wlasnie w tym wieku (Trump 72 lata, reagan 70 lat) rozpoczynały kariery polityczne, przewodząc światu.
k
krakus
DZIADKU SEWERYNIE'''''zamiast kobitek pasowaloby do KOSCJOLKA bo peselek idzie do gory...CZAS UCIEKA WIECZNOSC CZEKA...........
Wróć na i.pl Portal i.pl