Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Jaworski: Beata Szydło może być polską Angelą Merkel [ROZMOWA]

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Andrzej Jaworski: Jacek Kurski ostatnio wiele razy przepraszał za to, co wcześniej o naszej partii mówił. Ale nie wystarczy przepraszać. Jeszcze musi być akceptacja struktury, z której startuje. Na szczęście, ode mnie nie będzie to zależało
Andrzej Jaworski: Jacek Kurski ostatnio wiele razy przepraszał za to, co wcześniej o naszej partii mówił. Ale nie wystarczy przepraszać. Jeszcze musi być akceptacja struktury, z której startuje. Na szczęście, ode mnie nie będzie to zależało Karolina Misztal
O wyrywaniu Pomorza z rąk Platformy, braku lęku przed Kukizem, umizgach SLD i parlamentarnej przyszłości Kurskiego, - mówi poseł PiS Andrzej Jaworski

Podczas sobotniej konwencji PiS Beata Szydło ma być przedstawiona jako kandydatka tej partii na premiera. To informacja z Pana ulubionego źródła, czyli z "Naszego Dziennika".
Już wcześniej wiele mediów podawało tę informację, jako jeden z możliwych wariantów. Zresztą prezes Jarosław Kaczyński w niedawnym wywiadzie też powiedział, że kandydat na premiera zostanie dopiero wskazany. Sugerując, że to nie musi być koniecznie on. Takie wcześniejsze poinformowanie o tym, kto będzie premierem, jeśli PiS wygra wybory, jest formą umowy z wyborcami i znakiem dobrych standardów w polityce.

Z tymi umowami bywa różnie. Kazimierz Marcinkiewicz też był umówiony ze społeczeństwem, a po roku musiał odejść. I premierem został Jarosław Kaczyński
Zdarzają się pomyłki. I chyba tą największą pomyłką Prawa i Sprawiedliwości było wystawienie na szefa rządu nikomu nieznanego nauczyciela, któremu woda sodowa uderzyła do głowy jeszcze przed powołaniem go na tę funkcję. A potem każdy kolejny dzień przynosił tylko wielkie problemy związane z Marcinkiewiczem.

Trudno uwierzyć, że Jarosław Kaczyński może komuś oddać fotel premiera. Przecież prezes nigdy nie ukrywał, że realna i największa władza jest w kancelarii premiera.

To pokazuje klasę polityka, który wie, że ma szansę na objęcie jednej z najważniejszych funkcji w państwie, a jednak dla dobra państwa i załatwienia problemów, jakie zostawi po sobie rząd PO, desygnuje kogoś innego. Kogoś, kto może te problemy rozwiązać inaczej. To z jednej strony pokora, a z drugiej roztropność.

Zapytam więc inaczej - czy PiS jest gotowe na kobietę premiera?
Kobiety w PiS mają bardzo dużo do powiedzenia.

Pamiętam czas tak zwanych paprotek...
To politycy Platformy wymyślali te określenia i robili krzywdę tym kobietom. To oni wymyślili ten medialny przekaz.

Pamiętam kampanie, kiedy pokazywano młode działaczki, które miały za zadanie pokazać ładniejszą twarz PiS.

W tej chwili jedna z ładniejszych twarzy PiS, po bardzo ciężkiej pracy w kampanii prezydenta elekta Andrzeja Dudy, będzie sprawowała najważniejszą funkcję w Kancelarii Prezydenta. Mówię o posłance Małgorzacie Sadurskiej. O niej też opozycja dużo mówiła, ale nigdy, że jest świetnym prawnikiem, przygotowującym różne ustawy. Mówiono tylko o jej ładnym wyglądzie, co było próbą zaszufladkowania i zdeklasowania.

Uciekliśmy od Beaty Szydło. Ma szanse być premierem?

Jest do tego profesjonalnie przygotowania. Jestem przekonany, że jeśli zostanie nominowana na premiera i nim zostanie, będzie tak samo sprawnie zarządzała państwem jak chociażby kanclerz Angela Merkel w kraju naszego sąsiada.

Ale Angela Merkel nie ma Jarosława Kaczyńskiego za plecami.
Jarosław Kaczyński za plecami to mit, wymyślony przez PR-owców Platformy. A na temat mitów w tak poważnej gazecie chyba nie wypada rozmawiać.

O Beacie Szydło mówiło się przed kampanią prezydencką, że to taki Jarosław Kaczyński w spódnicy, tylko bez charyzmy.
I to też pokazuje, jak krzywdzono ją w mediach. Trzeba było dopiero kampanii prezydenckiej, setek spotkań z mieszkańcami, żeby się okazało, jak dużą ma charyzmę.

A coś tak ludzkiego o Beacie Szydło da się powiedzieć?

Powiem tak, w polskim Sejmie jest dwóch etnologów z pierwszego wykształcenia, to Beata Szydło i Andrzej Jaworski (śmieje się). Ale obydwoje mają za sobą jeszcze studia z zarządzania i obydwoje sprawdzili się w zarządzaniu.

Rozumiem już, skąd to pokrewieństwo dusz. Ale przypomniało mi się hasło: prezes schowany, PiS wygrany.
Prezes Jarosław Kaczyński był na wszystkich najważniejszych spotkaniach w kampanii prezydenckiej. Także na tych organizowanych w Gdańsku. Na wszystkich konwencjach siedział w pierwszym rzędzie. Ale w tamtej kampanii osobą numer jeden był prezydent elekt Andrzej Duda. Nawet jeśli będzie inny kandydat na premiera, to prezes Kaczyński jest bardzo ważną osobą życia publicznego i samej kampanii parlamentarnej.

A czy to kolejny mit, że takim pierwszym po Bogu w PiS jest Joachim Brudziński? Ostatnio gościł prezesa Kaczyńskiego w Szczecinie i razem z prezesem pływali łódką.

Joachim Brudziński odpowiada za struktury partyjne w PiS od lat. Robi to bardzo dobrze. A co do pływania, przecież on był marynarzem na wielu statkach i jemu, podobnie jak mnie, zależy na gospodarce morskiej.

Prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział, że w tych okręgach, gdzie Andrzej Duda nie wygra, działacze lokalni nie mogą liczyć na eksponowane stanowiska po zwycięstwie w wyborach PiS. Na Pomorzu nie wygrał.
Cytat wyrwany z kontekstu. Jeżeli chodzi o porównania regionów, to nasz, pomorski, osiągnął lepszy wynik niż region zachodniopomorski. Ale zarówno Joachim Brudziński, jak i ja jesteśmy politykami bardzo cenionymi przez struktury partii, bo obaj pokazujemy, że można przełamywać pewne tendencje. Jeszcze nie wygrywamy w naszych okręgach całkowicie, ale w gdańskim, w wyborach prezydenckich, zwyciężyliśmy już w dwóch miastach i w dwunastu gminach, a w samym Gdańsku prezydent elekt odniósł zwycięstwo w czterech komisjach obwodowych. Tak nigdy wcześniej nie było. Nawet Paweł Adamowicz w prezydenckich wyborach przekonał się, że PO nie jest już tutaj alfą i omegą, i że opozycja, czyli PiS, jest coraz silniejsza. Powoli odzyskujemy Pomorze.

Pan, jako lider, będzie otwierał listę w gdańskim okręgu?

O miejscach na listach nie decydują posłowie. Ja zresztą nigdy nie byłem jedynką. W PiS nie jest tak jak w Platformie, że to szefowie okręgów otwierają listy. W poprzednich wyborach najpierw byłem na liście ostatni, potem trzeci, a dzięki wyborcom mandat poselski zdobyłem.

PiS boi się referendum?
Nie boimy się. Zwracamy uwagę bardziej na to, że referendum to zmarnowane sto milionów złotych na skutek politycznego dealu ustępującego prezydenta Bronisława Komorowskiego i urzędującego marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Marszałek powinien się uderzyć w piersi i powiedzieć, że to przez jego polityczną decyzję Polska straci sto milionów.

Dwa razy "nie" w referendum PiS podtrzymuje. Nie dla JOW-ów i dla rezygnacji z finansowania partii z budżetu.
Jesteśmy przeciwko temu, aby dziwne układy polityków z przedsiębiorcami prywatnymi, którzy nie prowadzą swojej działalności w sposób uczciwy, decydowały o tym, która partia polityczna i w jaki sposób ma otrzymywać pieniądze. Te nagrania, które zostały upublicznione, jasno pokazują społeczeństwu, do czego dochodzi, kiedy przepływ pieniędzy i przestępczy lobbing wkraczają do akcji.
Są kraje, gdzie partie nie są utrzymywane z budżetowych pieniędzy. I politycy nie są podejrzewani o to, że coś skręcą.
Jeżeli mówimy o Stanach Zjednoczonych, tam każdy cent przekazywany na partyjne konta przez prywatne korporacje musi być odnotowany. I nawet najmniejsza nieprawidłowość kończy się postawieniem zarzutów, bo wymiar sprawiedliwości działa tam natychmiast.

Paweł Kukiz jest zagrożeniem dla PiS?
Kukiz jest zagrożeniem dla Platformy. Ale problemem nie jest on sam, tylko to, kto się znajdzie na jego listach wyborczych. Każda nowa partia czy stowarzyszenie nie ma możliwości dobrej weryfikacji na dzień dobry. Obawiając się więc tylko i wyłącznie o to, co będzie po wyborach, musimy patrzeć uważnie, kto na tych listach jest. I zachęcać Polaków do głosowania na nazwiska, a nie na partię.

Koalicja z Kukizem?

To pieśń przyszłości. Jestem przekonany, że możemy samodzielnie rządzić po jesiennych wyborach.

Media piszą o umizgach SLD do PiS. Jeszcze niedawno Jarosław Kaczyński chwalił Edwarda Gierka, a teraz działacze Sojuszu mówią ciepło o prezesie PiS. Koniec świata.
Każdą osobę, która zrobiła coś dobrego, należy chwalić, a ganić, jeśli zrobiła coś złego. Pytanie - czy SLD dostanie się do Sejmu i o których politykach tej partii mówimy? Bo jeżeli SLD ma mieć twarz poseł Senyszyn, to myślę, że strach się bać. Jej zajadłość i poglądy są nie do zaakceptowania.

A jaką Pan by twarz zaakceptował?
Na szczęście nie muszę nikogo z tamtej strony akceptować. Ale na wiele tematów dobrze mi się rozmawia z rzecznikiem SLD Jońskim czy sekretarzem Gawkowskim. Kiedy złożyłem propozycję ustawy o niekaraniu internautów przez zorganizowane korporacje prawnicze, rozmawiałem z wieloma politykami, i z tymi młodymi z SLD też. Mieli dokładnie takie samo zdanie jak ja w tej sprawie.

Czego PiS nauczyło się po aferze z taśmami? Bo wiemy, czego się nauczyła PO.
A ja myślę, że Platforma się niczego nie nauczyła, jeśli chodzi o taśmy. Bo sytuacja się powtarza. Okazuje się, że nowy minister skarbu też występuje na tych taśmach. Ale rzecz dotyczy czegoś innego. Kiedy ja idę prywatnie z kimś na lampkę wina czy na piwo, nie używam takiego języka jak ci, których nagrano. Liczy się wychowanie. Oczywiście w partiach są różni ludzie. I nikt nie powie, że na przykład Marek Biernacki z PO mógłby się tak zachowywać jak ci zdymisjonowani bohaterowie.

Jacek Kurski znajdzie się na listach wyborczych do Sejmu?
Nie do mnie należy decyzja, tylko do władz Prawa i Sprawiedliwości. Ja nic na ten temat nie wiem.

On sam mówi "jeszcze mi trochę stopy przypieka od dołu, ale w oczach już blask niebiański się mieni", sugerując, że może startować.
Jacek Kurski ostatnio wiele razy przepraszał za to, co wcześniej o naszej partii mówił. Ale nie wystarczy przepraszać. Jeszcze musi być akceptacja struktury, z której startuje.

A gdyby to zależało od Pana?
Na szczęście, ode mnie nie będzie zależało. Czasami dobrze trudnych decyzji nie podejmować.

I wszystko jasne. A co dzisiaj jest najważniejsze dla polityków PiS z Pomorza?
Przypilnowanie tego, żeby nic złego nie stało się w jednej z naszych najbardziej strategicznych spółek, jaką jest Energa Gdańsk. Te różne zapowiedzi i decyzje, które podejmował odwołany już minister skarbu, szły w takim kierunku, że Energa miała stracić samodzielny byt, a tym samym straciłyby finansowo województwo pomorskie i Gdańsk. Dla mnie, bez względu na to kto dzisiaj rządzi Pomorzem, ważne jest, żeby nasze województwo miało pieniądze. To obowiązek opozycji pilnowania interesów Gdańska i Pomorza. Nowy minister skarbu Andrzej Czerwiński w swoich pierwszych wypowiedziach nie był jednoznaczny. Nie wykluczył, że nie zrobi tego z Energą, co chciał zrobić poprzednik, czyli konsolidacji energetyki. Co prawda powiedział, że konkurencja jest dobra, ale to samo mówił były minister. To nas, jako gdańszczan, nie zadowala i musimy mocno pomorskich spraw pilnować.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki