Andrzej Duda zapowiada budowę elektrowni atomowej. Co z kopalniami? Prezydent zapewnił, że górnicy nie muszą się obawiać utraty pracy

Prezydent Andrzej Duda odwiedził w sobotę 29 lutego Wodzisław Śląski w ramach kampanii wyborczej przed majowymi wyborami na urząd głowy państwa. Na rynku w Wodzisławiu obecnie urzędującego prezydenta, ubiegającego się o reelekcje przywitały tłumy mieszkańców.

Andrzej Duda podczas spotkania ze swoimi wyborcami prosił o głos w nadchodzących wyborach i odwoływał się do wartości, które dla elektoratu partii są najważniejsze, czyli religia, dodatki socjalne oraz tradycyjny model rodziny.

- Dla mnie najważniejsza jest polska, tradycyjna rodzina - mówi Andrzej Duda. - Obiecuję, że w czasie, gdy ja będę Prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej, to nikt nie zabierze państwu tego, co już dostaliście. Gdy chcieliśmy wprowadzić program 500+, to wszyscy mówili nam, że to się nie uda, że gospodarka się zawali… Teraz nie tylko wypłacamy świadczenia na drugie dziecko, ale również na każde pierwsze. Gospodarka się nie zawaliła, wręcz przeciwnie, rozwija się.

Prezydent poruszył także temat bardzo ważny dla ludności śląskiego regionu, czyli kopalnie. Głowa państwa zapowiedziała, że rząd ma w panach wybudowanie elektrowni jądrowej, co mogłoby się odbić na kopalniach, które znajdują się na Śląsku.

Prezydent uspokoił jednak mieszkańców Wodzisławia Śląskiego, że proces ten nie będzie natychmiastowy, więc pracownicy pobliskich kopalń nie powinni się obawiać o swoje miejsca pracy.

Nie wszystkim spodobało się to, co mówił Prezydent Andrzej Duda. W pobliżu sceny, na której przemawiał ubiegający się o reelekcje Duda zgromadziła się kontrmanifestacja. Szybko interweniować musiała policja, ponieważ pomiędzy zwolennikami, a przeciwnikami Andreja Dudy doszło do przepychanek słownych oraz co gorsza rękoczynów.

Finał wystąpienia prezydenta należał jednak do jego wyborców, którzy razem odśpiewali Andrzejowi Dudzie sto lat oraz zobowiązali się pójść do urn 10 maja i oddać głos na kandydata Prawa i Sprawiedliwości. W odpowiedzi prezydent poprosił ich o interwencję u swoich rodzin oraz znajomych.