Trzy lata temu PiS miał polityczny wiatr w żaglach i wystawienie kandydata na prezydenta, w gruncie rzeczy polityka z tylnych ław, jakim był wtedy Andrzeja Duda, przyniosło mu zwycięstwo. Ale - na co zwraca uwagę prof. Kazimierz Kik - dziś ten wiatr się zmienił i PiS będzie szło do wyborów samorządowych pod wiatr. Paradoksalnie może to oznaczać, że PiS nie będzie miało innej alternatywy i będzie musiało postawić na Andrzeja Dudę. - Nie ma dziś polityka, który miałby takie instrumenty polityczne, jakie w tej chwili ma prezydent - mówi prof. Kik. A - co również przecież w polityce niebagatelne - nie ma w partii polityka, który zyskałby większą popularność od prezydenta.
To, że Andrzej Duda będzie się ubiegał o drugą kadencję, wydaje się naturalne, każdy prezydent walczy o reelekcję. Tylko że w przypadku prezydenta krytyka spada na niego z wielu stron - nie tylko ze strony opozycji, ale też obozu władzy, który oczekiwał od prezydenta uległości.
- Andrzej Duda ma sporą grupę przeciwników we własnej partii, więc to, czy będzie kandydatem PiS w wyborach prezydenckich, jest jeszcze obarczone dużym znakiem zapytania - uważa dr Wojciech Szalkiewicz, ekspert od marketingu politycznego. Jego zdaniem nawet pozytywny dla PiS wynik jesiennych wyborów samorządowych sprawy nie przesądza. - To nie jest taka prosta wyborcza kalkulacja, tu w grę wchodzą relacje międzyludzkie, a w zasadzie wola prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, i od niego będzie zależało to, czy Andrzej Duda wystartuje w kolejnej kampanii prezydenckiej, czy też nie. Szalkiewicz przypomina, że Andrzej Duda co prawda próbował walczyć o samodzielność i niezależność polityczną. Sondaże pokazały, że to okazało się dla prezydenta korzystne i poszerza mu poparcie. Ale te próby usamodzielnienia mu się nie udały.
- Przylgnęło do niego przezwisko „Długopis” i wizerunek Adriana, który chyba już trwale został mu zdefiniowany. Ten wizerunek nie jest handicapem na reelekcję - mówi ekspert od marketingu politycznego. No i nie widać, aby Andrzej Duda chciał ten wizerunek zmienić. - Pomijając kwestię, czy sam Jarosław Kaczyński nie pokusi się o władzę, która byłaby ukoronowaniem jego kariery politycznej, to jeszcze jest twarda konkurencja w postaci Beaty Szydło, bo ona też ma aspiracje. Nie będzie miał Szydło jako szefa sztabu. Trzeba też pamiętać, że prezydent, formalnie bezpartyjny, żeby prowadzić kampanię wyborczą, potrzebuje środków finansowych i zaplecza organizacyjnego, a to może mu dać tylko matka partia - wylicza dr Szalkiewicz.
Profesor Kik przypomina, że w PiS rośnie Andrzejowi Dudzie jeszcze jeden przeciwnik - Mateusz Morawiecki, choć wciąż postrzegany w partii jako ciało obce i mający znacznie więcej przeciwników niż Andrzej Duda. - Natomiast pan prezydent Duda ma za sobą jeszcze jeden polityczny argument: pamięć Lecha Kaczyńskiego, którego był współpracownikiem, co można wyraziście sprzedać w kampanii - zauważa politolog.
Poza Tuskiem, który jest w Brukseli, i Kaczyńskim, który jest w szpitalu, nie ma polityka na miarę kandydata na urząd prezydenta
Jeśli jednak przyjrzeć się sytuacji, w jakiej dzisiaj znalazł się Andrzej Duda, to wiele wskazuje na to, że jego reelekcja jest możliwa. Po pierwsze, mimo krytyki prezydent wciąż wygrywa w sondażach i jest najbardziej popularnym politykiem. Po drugie, nie spadają notowania formacji politycznej, która wyniosła go na prezydenta. - Co prawda poparcie nie jest już tak wysokie jak wcześniej, spadło z ponad 40 proc. do 36, ale wciąż PiS jest najbardziej popularne w kraju - zaznacza politolog.
A po trzecie, Andrzej Duda dziś nie ma konkurencji z zewnątrz - po stronie opozycji żadnego lidera nie widać. - Dziś w polskiej polityce, poza Tuskiem, który jest w Brukseli, i Kaczyńskim, który jest w szpitalu, nie ma polityka na miarę kandydata na urząd prezydenta. Inną sprawą jest to, czy w przeciągu tych dwóch lat, które zostały do wyborów prezydenckich, można kogoś wykreować. Oczywiście, że można, ale z punktu widzenia dzisiejszego dnia te trzy wskaźniki pozwalają być optymistami, jeżeli chodzi o ponowną kadencję Andrzeja Dudy - uważa prof. Kik.
Tylko że diabeł tkwi w szczegółach, a tym jest właśnie pozycja prezydenta w obozie rządzącym.
- Jest jeszcze jeden wskaźnik, dość ryzykowny: inicjatywa prezydenta co do zmiany konstytucji - zaznacza prof. Kik. Pytanie, jakie się tu rodzi, dotyczy tego, czy uda się prezydentowi stworzyć falę społeczną z perspektywą zmiany konstytucji, i w którą stronę. - Na razie jest tylko hasło, ale nie jest ono wypełnione treścią. Trzeba wyraźnie postawić perspektywę systemu prezydenckiego bądź półprezydenckiego. Niechęć do partii politycznych i krytyka jest powszechna. Dziś punktem honoru jest określać się jako niepartyjny. To jest nawet warunkiem wygrania w wyborach samorządowych - mówi politolog.
Doktor Szalkiewicz zauważa, że prezydent co prawda rzucił hasło referendum konstytucyjnego, ale ten pomysł jest topiony przez jego politycznych kolegów. - PiS się odżegnuje od tego pomysłu, odzew jest żaden. A opozycja to wykorzystuje - mówi Szalkiewicz.
Niemniej jest w tym haśle - zmiany konstytucji - duży potencjał dla prezydenta. - To odejście od partyjniactwa, stworzenie stabilnego, reprezentatywnego i wiarygodnego ośrodka władzy, który wybiera duża część narodu. Tylko czy prezydenta będzie stać na wiarygodne zaszczepienie u Polaków potrzeby zmiany? Dziś tego potencjału nie widać ani u prezydenta, ani wokół niego. Jest tylko chęć. Ale Polska nie została zarażona hasłem zmiany konstytucji - podkreśla prof. Kik. Gdyby jednak prezydentowi udało się Polaków tym pomysłem zarazić, to mógłby być decydujący dla prezydenta impuls.
POLECAMY:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
