Alkohol w ciąży to ruletka. Czym grozi? Picie alkoholu może spowodować poważne wady dziecka

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
123rf.com
Edukacja antyalkoholowa jest bardzo ważna - mówi dr Jerzy Przepieść, zastępca kierownika kliniki perinatologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Media alarmują: jedna trzecia kobiet w ciąży pije alkohol!

Moim zdaniem to nieprawda. Ale powiem tak: nie znam statystyk polskich. Natomiast dostępne są statystyki ze Stanów Zjednoczonych, które wskazują, że 87 proc. kobiet, które piły przed zajściem w ciążę, rzuca picie całkowicie w czasie ciąży. 6,5 proc. zmniejsza spożycie alkoholu, a pozostała część, czyli około 6 proc., pije nadal.

Ale musimy też ustalić, co znaczy: pije alkohol...

No tak, to nie chodzi o kobiety, które w celach relaksowych spożywają od czasu do czasu drinki z parasolkami. Rozmawiamy o osobach regularnie spożywających alkohol kilka razy w tygodniu.

No ale to też niedobrze...

Wszystkie towarzystwa położnicze na świecie zalecają całkowitą abstynencję w czasie ciąży. Nie ulega żadnej wątpliwości, że alkohol jest czynnikiem teratogennym i może powodować uszkodzenie płodu.

Może, ale nie musi?

Nie musi. Tu jest właśnie cała pułapka. Bo wiele czynników wpływa na to, jak się zachowa płód po spożyciu przez matkę alkoholu. To np. metabolizm, uwarunkowania genetyczne.

Do czego może doprowadzić picie alkoholu w ciąży?

Może dojść do rozwoju spektrum zaburzeń poalkoholowych płodu - to najbardziej chyba dramatyczna postać skutków picia alkoholu w ciąży, która manifestuje się zespołem alkoholowym płodu, zaburzeniami o charakterze neurorozwojowym, które się ujawniają w późniejszym okresie życia, z reguły dopiero w szkole, poprzez defekty wrodzone - dzieci rodzą się z wadami bez względu na to, w którym okresie ciąży był spożywany alkohol. Ale znaczna część dzieci rodzi się zdrowych. To nie jest tak, że spożywanie alkoholu w czasie ciąży jest równoznaczne z urodzeniem chorego dziecka.

Taka ruletka...
Ale i tak wiemy, że alkohol działa niekorzystnie. A ponieważ działa niekorzystnie - wszyscy zalecają całkowitą abstynencję. Oczywiście, że jeśli ciężarna pójdzie na swoje własne wesele i wypije kieliszek bąbelków niskoprocentowych, to z tego powodu świat się nie zawali. Nic się nie stanie. Natomiast stałe spożywanie alkoholu już jest niebezpieczne. Nie mówię nawet o uzależnieniu. Bo takie pacjentki powinny być leczone przez psychiatrów, psychoterapeutów. Ale taka terapia u osób, które nie są uzależnione, ale które się tego przyzwyczajenia nie mogą wyzbyć też jest potrzebna. Żeby przynajmniej zredukować spożycie.

Kilka miesięcy temu padła propozycja, by te kobiety pijące w ciąży alkohol kierować na przymusowe leczenie. To jest dobre rozwiązanie?

Pojęcia nie mam zielonego... Nie wiem, jakie byłyby skutki... Ale z punktu widzenia lekarza położnika jestem za tym, żeby te kobiety nie piły. Żeby je w jakiś sposób zmusić, a najlepiej przekonać do tego, żeby przestały. Bo w końcu one narażają nie tylko siebie, ale przede wszystkim swoje dziecko, którego problemy nie muszą się pojawić od razu, ale w późniejszym okresie życia.

Nie znam rozwiązań w innych krajach, ale takie przymusowe leczenie nie jest chyba stosowane.

Na świecie jest dobra edukacja przed zajściem w ciążę, dobra edukacja nawet w czasie ciąży. To daje dobre rezultaty. Statystyki są zdumiewające. Przecież prawie 90 proc. kobiet prawie całkowicie odstawia alkohol.

Pan często trafia na kobiety, które piją w ciąży?

Zdecydowana większość kobiet, które są hospitalizowane w klinice czy objęte opieką w poradni patologii ciąży, to ciężarne, które nie piją. Oprócz epizodycznych zdarzeń, gdzie pijana ciężarna trafiła do szpitala w okresie okołoporodowym, wytrzeźwiała i się na szczęście skończyło dobrze - nie przypominam sobie, by pacjentki mówiły o problemie alkoholowym.

Może oszukują? Może coś zatajają?

Może oszukują, może się do tego nie przyznają - to jest jedna strona medalu. Ale sądząc na podstawie troski, jaką one wykazują wobec ciąży i swojego dziecka, to myślę, że nie piją. Dlatego, że dzwonią z najdrobniejszym problemem, czyli są bardzo przejęte swoją ciążą. Ja sobie nie wyobrażam tego, że kobieta, która się troszczy o swoją ciążę aż tak, że gdy coś ją zakłuło i w środku nocy jedzie do szpitala - że ona będzie piła alkohol mając świadomość, że on szkodzi. To jest mało prawdopodobne. Z drugiej strony mamy palaczki. I to jest duży problem. Oczywiście - one też kłamią, że nie palą. Ale palą. Bo nawet na oddziale pacjentki palą, wychodzą na papierosa...

Wróćmy jeszcze do problemu alkoholu. Mówi się o FAS - alkoholowym zespole płodowym.

To jest zespół wad wrodzonych, który się przejawia dysmorfią twarzy. Wygląd takiego dziecka jest dość typowy. To bardzo wąska górna warga, to wydłużenie i spłycenie rynienki podnosowej i skrócenie szpar powiekowych. Czasami dochodzi spłaszczenie kości nosowej.

No ale z takim wyglądem można przecież żyć.

Dość często występuje też małogłowie. Inne problemy to występowanie wad serca, nerek, narządu wzroku, wady dotyczące siatkówki, zanik nerwu wzrokowego. 28 proc. dzieci z alkoholowym zespołem płodowym ma problemy z widzeniem. Dalej są wady słuchu łącznie z utratą słuchu, wady dotyczące szkieletu, stawów, które stają się zbyt elastyczne, defekty kręgosłupa, skolioza, hypoplastyczne paznokcie. Ale największym problemem są zaburzenia dotyczące ośrodkowego układu nerwowego. I tu znów można sobie wymieniać różne postacie tych zaburzeń: napady drgawek, niewłaściwe napięcie mięśniowe, zaburzenia rozwoju społeczno-emocjonalnego, brak zdolności rozumienia, przewidywania, skłonność do działania schematycznego, trudności w rozwiązywaniu problemów. Jednak my, położnicy, to dziecko widzimy tylko przez jakiś czas. Rzuca nam się w oczy tylko to, co jest charakterystyczne w wyglądzie. Natomiast późniejsze zaburzenia są poza naszą kontrolą.

Ale co z takim dzieckiem robić później? Iść do psychologa, psychiatry?

Najważniejsze wydaje mi się zdiagnozowanie. My nawet sobie pewnie nie kojarzymy, że coś się wiąże z tym, że matka w ciąży piła alkohol. Ale ja jeszcze raz powtórzę - nie znam wiele takich przypadków.

Może te, które piją, nie chodzą do lekarza?

To może być prawda... Chociaż teraz obwarowania związane z becikowym sprawiają, że do tego lekarza zgłasza się prawie każda kobieta. Kobiety, które są kompletnie pozbawione opieki prenatalnej, czyli całkowicie nie zgłaszają w czasie ciąży, to kilka przypadków rocznie na 2,5 tys. porodów, które przyjmujemy.

I jak one to tłumaczą?

To albo kobiety z dużym doświadczeniem, które rodziły wielokrotnie i twierdzą, że wiedzą, co jest w ciąży niepokojącego, a co nie. Nic się nie działo - to nie poszła do lekarza. A jeszcze dlaczego nie chodzą? Nie potrafię odpowiedzieć. Przecież ta opieka jest bezpłatna. Więc ja nie rozumiem. Czasu nie miała? Natomiast generalnie uważam, że bez względu na to, jaki jest status ekonomiczny, społeczny ciężarnej, dziewięćdziesiąt parę procent bardzo dba o ciążę. Oczywiście - te pijące alkohol zdarzają się - ale naprawdę sporadycznie. Mnie wręcz zszokowały te dane, że jedna trzecia kobiet w ciąży pije alkohol.

No i podobno 9 tys. dzieci w Polsce rodzi się z zespołem FAS.

Taka jest statystyka. I ja jej nie mogę kwestionować. Może ja po prostu miałem takie szczęście, że w mojej pracy sporadycznie przytrafiały się takie pacjentki. Natomiast jest pewne zjawisko, które obserwujemy w Polsce w ostatnich latach, też nagłaśniane w mediach. To są kobiety, które przyjeżdżają do szpitala w stanie upojenia alkoholowego, prawie nieprzytomne. Które mają nawet 3 promile alkoholu we krwi. Myśmy mieli w ubiegłym roku chyba ze dwie takie sytuacje. I nie bardzo wiadomo, co w takim przypadku zrobić. Bo to przecież działanie na niekorzyść dziecka. A nie ma gotowych rozwiązań. Poinformowaliśmy policję. A pacjentka była pod obserwacją do momentu wytrzeźwienia. Skończyło się to wszystko dobrze. A jakie są efekty takiego jednorazowego upojenia - trudno mi odpowiedzieć.

Być może to nie było wcale jednorazowe...

No właśnie nie wierzę, że to było jednorazowe. Ale poprzez takie zachowania ona naraża swoje dziecko na niebezpieczeństwo nawet utraty życia. Wiemy, że spożywanie alkoholu zwiększa w istotny sposób ryzyko obumarcia płodu. Z drugiej strony nie jest zdefiniowany próg, którego przekroczenie zagraża życiu. Ze względu na wpływ całego szeregu czynników relacja pomiędzy dawką alkoholu a odpowiedzią organizmu płodu nie jest znana.

To taki „prezent” dla dziecka na całe życie...

Czy jednorazowe upicie się - trudno mi odpowiedzieć.

A nie jednorazowe?
To prezent nie tylko dla dziecka, ale i dla siebie. Bo z problemami tego dziecka matka będzie się musiała mierzyć przez jakiś czas. Więc to upijanie się świadczy o głupocie. Ale czasami jest to przecież choroba, uzależnienie. Pani zadawała już mi pytanie, czy należy siłą zmuszać kobiety do leczenia z nadmiernego spożywania alkoholu. Biorąc pod uwagę uniknięcie niekorzystnego skutku - tak. Tym bardziej że jest tu możliwa społeczna szkodliwość zachowań. Czy ten przymus będzie skuteczny - to inna sprawa.

Przeciwnicy takiego rozwiązania mówią o wolności jednostki.

Ja rozumiem, że kobieta, która nie jest w ciąży, to może się urżnąć dwa razy dziennie. Ale pijąca w ciąży stwarza problem, który będzie nie tylko jej problemem. To będzie problem społeczny. To my, jako społeczeństwo, będziemy w jakimś sensie na to dziecko łożyć. Wiec tu powinno się działać dość rozsądnie. Ale nie wiem, czy przymus jest sposobem rozwiązania problemów alkoholowych w ciąży.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Alkohol w ciąży to ruletka. Czym grozi? Picie alkoholu może spowodować poważne wady dziecka - Plus Kurier Poranny

Wróć na i.pl Portal i.pl