Aleksandra Szwed: Jestem Murzynicą, nie Murzyneczką

Katarzyna Janiszewska
Dziś jej uroda jest w pełnym rozkwicie. Nic więc dziwnego, że mężczyźni szaleją na jej punkcie. Ona jednak uważa, że miłość to uczucie wyjątkowe, którym można obdarzyć tylko tego jedynego
Dziś jej uroda jest w pełnym rozkwicie. Nic więc dziwnego, że mężczyźni szaleją na jej punkcie. Ona jednak uważa, że miłość to uczucie wyjątkowe, którym można obdarzyć tylko tego jedynego Łukasz Kasprzak/Polskapresse
Mała Ola Szwed to była sama słodycz. Aleksandra to kwintesencja kobiecości i wdzięku. Piękna i utalentowana. Robi karierę: gra w teatrze, śpiewa, prowadzi programy telewizyjne. To wszystko dlatego, że ma nie tylko urodę, ale i charakter.

Kto z nas nie pamięta małej Elizy z serialu "Rodzina zastępcza"? Rezolutna i wygadana 9-latka o czekoladowej karnacji, z burzą czarnych loczków podbiła serca wszystkich. Grana przez Aleksandrę Szwed postać twardo utrzymywała, że potrafi odczyniać afrykańskie czary, co minutę wpadały jej do głowy pomysły na zwariowane żarty i psikusy. Zabawna, naturalna, niepokorna - nie dało się jej nie lubić. Przez kilka lat serial gościł w domach Polaków, a Ola dorastała na naszych oczach.

Dziś Aleksandra nie jest już małą dziewczynką, lecz piękną kobietą. Dwa razy pojawiła się na okładce pisma dla panów, w rozbieranej sesji. Jej życie - kolejne związki i miłości, nawet to w jakiej kreacji wystąpiła i czy nie miała za dużego dekoltu - cały czas budzi żywe zainteresowanie tabloidów.

Przypadkiem na planie

Na plan serialu, w którym zagrała u boku takich gwiazd jak Piotr Fronczewski i Gabriela Kownacka, trafiła przypadkiem. Dziadkowie zabrali Olę do Wytwórni Filmów Fabularnych na dni otwarte. I ta wycieczka zmieniła całe jej życie. Los chciał, że akurat odbywał się tam casting do "Rodziny zastępczej". Na początku 9-latka niewiele z tego rozumiała, ale okazała się świetna i dwa dni później już była na planie.

Wiążąca się z występami w telewizji popularność i rozpoznawalność to coś zupełnie normalnego. Ale nie dla małej dziewczynki. Ola otwarcie dziś przyznaje, że potrafiła być wredna i opryskliwa dla ludzi, którzy zaczepiali ją na ulicy. Nie rozumiała, czego od niej chcą i trochę się bała. Dopiero mama wytłumaczyła jej, że danie autografu, ustawienie się do zdjęcia czy krótka rozmowa z fanami, to część jej pracy. Równocześnie pilnowała, by kariera i sława nie przesłoniły jej nauki i szkoły.

Swój obcy

Ola urodziła się 8 sierpnia 1990 r. w Warszawie. Przygodę z showbiznesem tak naprawdę zaczęła od teatru. Najpierw chodziła na warsztaty teatralne do Emilii Krakowskiej. Ta znana aktorka miała wielką starą szafę pełną kostiumów teatralnych i po zajęciach pozwalała dzieciakom przebierać się w nie i improwizować.

Gdy Ola miała pięć lat, trafiła do katolickiego programu telewizyjnego dla dzieci "Ziarno". Kilka lat później została prowadzącą "Coś z niczego" w programie "5-10-15".

Swoją niebanalną urodę zawdzięcza ojcu, który jest z pochodzenia Nigeryjczykiem. Nie pamięta go jednak. Zostawił ją i matkę, gdy Ola miała rok. Nie tęskni za nim. Nie czuje potrzeby, żeby się z nim widywać. Szwed wielokrotnie podkreślała, że jej mama spotkała kogoś innego: wyjątkowego człowieka, który pokochał je obie. I dzięki temu ma pełną, wspaniałą, kochającą się rodzinę. Nie zależy jej też na tym, żeby odwiedzić Nigerię, bo czuje się Polką. Ma obywatelstwo polskie od urodzenia i żadnego innego.
Jak się dorastało w Polsce dziewczynce o innym kolorze skóry? Zapytana o to kiedyś aktorka, odpowiedziała: - Bo ja zawsze byłam taki swój obcy.

Na dowód przytoczyła pewne wspomnienie.

- Kiedyś na ulicy trafiłam na bandę kiboli, którzy, jak byłam przekonana, chcieli mnie zabić. Rzucali sobie mną jak szmacianą lalką, krzycząc różne dziwne rzeczy. Przechodziłam z rąk do rąk aż w końcu się przewróciłam. Wtedy jeden z nich, który stał najbliżej, zobaczył mnie i powiedział "Co wy telewizji nie oglądacie? Przecież to nasz Murzyn jest!" - opowiadała Ola na portalu Styl.pl.

Dziecięce ADHD
Rodzice zawsze jej powtarzali, że nie wolno oceniać nikogo po tym jak wygląda, jakie ma oczy, włosy czy skórę, ale po tym, jakim jest człowiekiem. Kiedy więc dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji, stawiała się. Nie dawała sobie w kaszę dmuchać, bywało że w ruch szły nawet pieści.

- Byłam dzieckiem rezolutnym - opowiada Ola w wywiadzie dla "Gali". - Gdy ktoś mówił, że jestem śliczną Murzyneczką, którą chętnie by porwał, odpowiadałam, że nie jestem Murzyneczką, tylko Murzynicą, a jeśli chce mnie porwać, to tylko z moją mamusią. Byłam też bardzo żywiołowa. Miałam totalne ADHD, byłam naraz w stu miejscach i miałam bardzo różne, dziwne pomysły - od klasycznych, takich jak wchodzenie na drzewa, po wdrapywanie się na dach świeżo wybudowanego domu sąsiadów i zjeżdżanie z niego na pupie na hałdę żwiru.

Jako 13-latka przeżyła burzę hormonów. Chciała, by wszyscy traktowali ją jak dorosłą, ale ponieważ tak się nie działo, doszła do przekonania, że nikt jej nie rozumie. Buntowała się, trzaskała drzwiami (podobno do dziś ściany w jej pokoju są popękane), ubierała się i malowała na czarno. A rodzice dzielnie znosili te wyskoki i niezrozumiałe zmiany nastroju.

Domatorka lubi gotować
Przebojowa w życiu zawodowym, prywatnie - jak twierdzi - jest domatorką. Uwielbia gotować. Od babci nauczyła się tradycyjnej kuchni. To właśnie babcia pokazała jej, że gotowanie może być proste, szybkie i przyjemne. Mama natomiast jest niezwykle pomysłową kucharką i lubi eksperymentować.

Od małego uczono ją, że w kuchni ma swoje obowiązki: pomagała w krojeniu warzyw czy ubijaniu kotletów schabowych. A dziś w kuchni się relaksuje. Gotowanie to coś, co Olę odstresowuje, złe emocje odpływają. Kiedy jest wściekła, to najlepiej wpuścić ją do kuchni. Zdarza się jej ugotować za wiele, a później przez kilka dni krąży po znajomych z pojemniczkami i rozdaje jedzenie.

Ma wiele talentów
Kiedy kończyła pracę na planie serialu miała 19 lat i wcale nie była przekonana, że chce być aktorką. Rozpoczęła studia na kulturoznawstwie w warszawskiej Szkole Wyższej Psychologii Społecznej.

Od lat związana jest z Młodzieżowym Domem Kultury "Ochota". Śpiewa. Choć - jak twierdzi - wcale nie lubi swojego głosu. Ale tak długo wszyscy dookoła ją namawiali, że w końcu postanowiła spróbować i wzięła udział w telewizyjnym show "Jak oni śpiewają". Wystąpiła też w "Tańcu z gwiazdami", "Gwiazdy tańczą na lodzie" i polskiej edycji programu "Fort Boyard".

Ola jest też gospodynią programu "Ekipa na swoim" w Polsacie. W MTV prowadzi program "Operacja Stylówa" poświęcony metamorfozom. Studiuje. Gra w teatrze. Wystąpiła w spektaklu "Antoine" i "Dwóch połówkach pomarańczy", a także w musicalu "Siostrunie".

Nie będę bladolica

Doskonale wie, jak wykorzystać swój główny atut, czyli urodę. Dwa razy aktorka rozebrała się w piśmie dla panów.
Wspomina, że za pierwszym razem była przerażona. Gdy przyszła na sesję zdjęciową, chciała stamtąd uciec. Ale już za chwilę wszystkie obawy zniknęły. Ola pomyślała - Jestem młoda, więc jeśli nie teraz, to kiedy?

Podkreśla - i trudno wyrokować, ile w tym kokieterii, a ile autentycznej skromności - że też ma kompleksy. Bardzo krytycznie podchodzi do swojego ciała.

- To jest też trochę tak, że jak mamy czarne włosy, to chcemy mieć blond, jak są proste, to chcemy kręcone, jak jesteśmy wysokie, to wolałybyśmy być niższe i tak dalej - tłumaczy. - Nasze nogi zawsze są za grube i za krzywe. Ja wciąż z zazdrością patrzę też na zielonookie, bladolice, powabne dziewczyny z piegami.

Miłość to wir radości
Tabloidy z zainteresowaniem śledzą jej prywatne życie. A w szczególności kolejne związki. Przez pewien czas Szwed była związana z Robertem Stockingerem.

Poznali się za kulisami programu zatytułowanego "Jak oni śpiewają". Robert przychodził kibicować swojemu ojcu, znanemu aktorowi Tomaszowi Stockingerowi. A tata cały czas mu powtarzał, że Ola nie dość, że jest taka piękna i utalentowana, to jeszcze świetnie się uczy. Od razu zaiskrzyło.

O miłości aktorka mówi, że to pojęcie niedefiniowalne. Dla każdego jest czymś innym. Dla niej to zjawisko sensualne, coś, co się czuje, ale nie da się tego ubrać w słowa. To wir radości: człowiek na niczym innym nie może się skupić, cieszy się jak dziecko, gdy dostaje zwykłego SMS-a.

W 2012 roku partnerem Oli był gitarzysta zespołu Afromental, Aleksander "Baron" Milwiw-Baron. Ale i ten związek nie wytrzymał próby czasu. W styczniu 2013 roku para się rozstała. Stało się tak podobno z powodu zazdrości Szwed o kobiety kręcące się wokół przystojnego muzyka.

Aleksandra plotek i komentarzy na swój temat jednak nie czyta. - Moje zdrowie psychiczne jest mi jeszcze miłe... - tłumaczy.

Gwiazda

O jak "Operacja Stylówa"
To program MTV, w którym Aleksandra jest prowadzącą. Pomaga osobom chcącym zmienić image i odnaleźć w sobie naturalne piękno. Uczestnicy przechodzą totalną metamorfozę.
L jak lusterko
Na deskach teatrzyku Lusterko wystąpiław takich spektaklach jak: "Eutedemis, czyli po drugiej stronie lustra", "Panna", "Jaś i Małgosia, czyli ciemne ścieżki". Teatr to wielka miłość Oli.
A jak akty
Dwa razy rozebrała się dla "Playboya". Może sobie na to pozwolić - ma figurę idealną. Choć - jak twierdzi - nie stosuje żadnych diet, nie uprawia sportu. To kwestia genów i życia na wysokich obrotach.

S jak sprawdzać się

Aktorka najwyraźniej lubi rywalizację. Brała udział w takich programach jak "Taniec z gwiazdami", "Gwiazdy tańczą na lodzie", "Jak oni śpiewają". Zawsze zajmuje w nich wysokie lokaty.
Z jak "Ziarno"
Od tego programu Ola zaczęła swoją przygodę z telewizją. Gdy w nim występowała, miała zaledwie pięć lat. Później było "5-10-15" i "Rodzina zastępcza". Kariera Oli nabierała rozpędu.
W jak wybieg
To miejsce, gdzie często można spotkać Aleksandrę. Ma piękną twarz i ciało. Wielu projektantów mody marzy, by nosiła właśnie ich stroje. Ola jest "twarzą" firm odzieżowych i kosmetycznych.
E jak eventy
Ola to kobieta wielu talentów. Gra, śpiewa, projektuje ubrania, jest modelką, prowadzi programy telewizyjne. Pojawia się też na licznych galach, wydarzeniach kulturalnych i show-biznesowych.
D jak duma
Aktorka podkreśla, że szacunek dla samej siebie to dla niej coś najważniejszego. Jest ambitna. Niezależnie od tego, jaką karierę czy role by jej obiecywano, nigdy nie ulegnie niemoralnej propozycji.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Aleksandra Szwed: Jestem Murzynicą, nie Murzyneczką - Gazeta Krakowska

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gqx
Murzynica?? Rety to brzmi gorzej niż samo słowo M.rzyn. Od jakiegoś roku i tak obie wersje zakazane publicznie. Ładniej brzmi murzynka, jeśli jej murzyneczka nie pasuje
C
Ck8
Kobieta , Aktorka i Mama ! Uwielbiam Olę !!!
,
i ładna dziewczyna o oryginalnej urodzie.
n
nikt nie jest bez wad
urodzić się w stolycy... wśród martyrologicznego zawodzenia - to musi boleć...
h
hee
siadalby jak szpak na czeresni;)
Wróć na i.pl Portal i.pl