Ładunek użyty do kontrolowanej eksplozji ma być identyczny jak ten, który podłożył Paweł R. Autobus pochodzi z Krakowa, z tamtejszej komunikacji miejskiej. Miał być zezłomowany a posłuży wrocławskiej prokuraturze. Oficjalnie to co śledczy chcą zrobić z autobusem to „eksperyment procesowy”.
Takiego jeszcze we Wrocławiu nie było. Eksplozję mają rejestrować kamery. Wezmą w owym eksperymencie udział biegli aż trzech specjalności: materiałów wybuchowych, pożarnictwa i medycyny sądowej. Ten trzeci oceniać będzie jakie rany u pasażerów mogła spowodować bomba w autobusie. Wszystko planowane jest na październik.
Przypomnijmy, że w maju około godziny 14.00 pasażerowie autobusu linii 145 zauważyli podejrzany pakunek w żółtej reklamówce. Powiadomili kierowce, który wyniósł reklamówkę z ładunkiem na zewnątrz. Chwilę później eksplodował poważnie raniąc starszą osobę, na przystanku przy ul. Kościuszki.
CZYTAJ WIĘCEJ - ZOBACZ ZDJĘCIA: BOMBA W AUTOBUSIE MPK WE WROCŁAWIU
Jak potem ustalono bomba była wierną kopią ładunku zdetonowanego na mecie maratonu w Bostonie. Podłożyli ją bracia Dżochar i Tamerlan Carnajew. Trzy osoby zginęły a 264 zostało ranne. Wrocławski ładunek skonstruował – jak twierdzą śledczy – student Paweł R. Jest podejrzany o próbę zabójstwa wielu osób. Jego działanie miało być – zdaniem prokuratury - „czynem o charakterze terrorystycznym. W tej chwili trwa - drugi już miesiąc – psychiatryczna obserwacja. Ma ona odpowiedzieć na pytanie czy Paweł R. był poczytalny podkładając bombę w autobusie.
Tuż po eksplozji w mediach wypowiadało się wielu ekspertów od wybuchów. Przekonywali, ze ta sama bomba - gdyby eksplodowała w autobusie – mogłaby spowodować znacznie poważniejsze szkody niż to co stało się na przystanku. Czy mieli rację? Będziemy wiedzieć po zakończeniu eksperymentu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?