18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Albert Fish, Ed Gein, Ted Bundy... Krwawi psychole jako idole ekranu [GALERIA]

Lucjan Strzyga
Mary Jane Kelly - piąta ofiara Kuby Rozpruwacza
Mary Jane Kelly - piąta ofiara Kuby Rozpruwacza Fot. Wikipedia
Krwawi psychole cieszą się nieustającym wzięciem u reżyserów. Taki Kuba Rozpruwacz ma już pełną półkę filmów o sobie. A inni?

Kuba Rozpruwacz, postrach londyńskiego Whitechapel pod koniec XIX w., to ulubiony bohater mrocznej popkultury. Nigdy go nie złapano, działa więc na wyobraźnię twórców do tej pory i wciela się dzięki nim w kolejne, coraz bardziej przerażające monstra. W 2001 r. do roli jego tropiciela zaangażowano nawet Johnny'ego Deppa ("Z piekła rodem", reż. Albert i Allen Hughes), choć sam film zbytniego triumfu nie odniósł. Jedni składają to na karb zbytniego przestylizowania scenografii, inni na zbyt powikłaną fabułę.

Po piętach Kubie Rozpruwaczowi depcze inny kandydat na symbol seryjnego okrucieństwa w wersji srebrnoekranowej - Hannibal Lecter. Wbrew rozpowszechnionej opinii Lecter nie jest owocem literackiej wyobraźni Thomasa Harrisa, spod którego wyszły zekranizowane później powieści, ale autentycznym zabójcą. Inspiracją Harrisa był Albert Fish, seryjny morderca z przełomu XIX i XX w., który zwykł konsumować fragmenty swoich ofiar. Przeszedł do historii kryminalistyki także tym, że ochoczo pomagał katu instalować elektrody na swoim ciele podczas egzekucji.

Inna wersja mówi jednak, że prawdziwym pierwowzorem bohatera "Milczenia owiec" był Amerykanin Ed Gein, który ubierał się w fragmenty skór ściągniętych z zamordowanych przez siebie kobiet. W filmie reżyser Jonathan Demme wyznaczył mu podrzędniejszą rolę Jame'ego Gumba, zastrzelonego przez dzielną agentkę Starling podczas próby aresztowania. Szczegóły nie mają tu zresztą większego znaczenia - dzięki Anthony'emu Hopkinsowi cykl filmów o Lecterze wykroczył poza ramy zwykłej rozrywki i stał się dowodem, że popkultura potrafi wykreować własnych diabolicznych idoli.

Lecter narodził się w Hollywood, ale seryjni mordercy to nie tylko amerykańska specjalność. Jednym z najgłośniejszych zwyrodnialców w historii ludzkości był Andriej Czikatiło, Rosjanin, z którego akt wynika, że pod koniec lat 80. okrutnie zamordował przynajmniej 56 osób. On też doczekał się swoich celuloidowych pomników: "Obywatela X" i "Mordercy ze Wschodu". Nie mówiąc już o tym, że przez lata był idolem zespołów grających mroczny metal, m.in. Slayera.

O Czikatile śpiewał Slayer, o Tedzie Bundym z Vermont, którego konto obciąża blisko sto ofiar, śpiewał za to Eminem. W nieformalnym rankingu na największych psycholi XX w. Bundy od lat mieści się w pierwszej trójce. Nic dziwnego, że kino poświęciło mu sporo czasu. W efekcie w 2002 r. nakręcono o nim "Bezlitosnego mordercę" (reż. Matthew Bright), zaś sześć lat później "Bundy a Legacy of Devil" (reż. Michael Feifer).

Problemem filmowego gatunku, który eksploatuje ciemną stronę ludzkiej natury, jest kwestia: jak wyważyć proporcje między autentyzmem a fikcją postaci. W przypadku "Polowania na łowcę" w reżyserii Scotta Walkera proporcje te wyważono dość precyzyjnie. Opowieść o Robercie Hansenie z Alaski, który lubił strzelać do kobiet podczas quasi--polowania, może z powodzeniem być przykładem popkulturowego triumfu. Trudno się domyślić, że prawdziwy Hansen zgwałcił, a potem zamordował z zimną krwią 17 ofiar.

Przebojem lata 2007 r. był "Zodiak" (reż. David Fincher), emocjonujący zapis śledztwa w sprawie zabójcy terroryzującego San Francisco. Mało kto jednak wiedział, że film oparto na prawdziwej historii przebiegłego psychopaty, który nie tylko posyłał bliźnich na tamten świat, ale też z powodzeniem wodził policję za nos. Tak skutecznie, że do dziś nie udało się ustalić, kim był. Film męczy co prawda chwilami drobiazgowością śledztwa, mnoży tropy i nazwiska podejrzanych, w których momentami można się pogubić. Poza tym trwa dwie i pół godziny, co jak na thriller jest sporym wyzwaniem.

Kto "Zodiak" widział, wie jednak, że kilka godzin w kinowym fotelu warte jest odsiedzenia. Przekonuje, że w rękach sprawnego filmowca nawet mroczne fakty zamieniają się we wciągającą opowieść. A przecież na swoją kolejkę czeka cała rzesza Zodiakowych pobratymców. Choćby Richard Trenton Chase (morderca i nekrofil z Sacramento, który wypijał krew ofiar), Harold Shipman (Anglik, który uśmiercił ponad 200 osób zastrzykami z morfiny) czy Luis Garavito (pedofil z Kolumbii, któremu przypisuje się 140 zabitych dzieci). Popkultura kocha bowiem seryjnych morderców, a my - chcąc nie chcąc - musimy się do tego przyzwyczaić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl