Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Holland dla DZ: Pokażmy w filmach, o co chodzi Ślązakom [WYWIAD]

Anna Zielonka
Agnieszka Holland odwiedziła Wspólnotę Betlejem w Jaworznie
Agnieszka Holland odwiedziła Wspólnotę Betlejem w Jaworznie Lucyna Nenow
W Jaworznie nie ma kina, dlatego w ramach akcji "Polska Światłoczuła" przyjechała tam sama Agnieszka Holland, światowej sławy reżyser filmowa. O jej filmie "W ciemności" i najbliższych planach rozmawiała z nią Anna Zielonka

"W ciemności" jest filmem znanym na całym świecie, ale, choć był nominowany do Oscara, jednak nie dostał statuetki. Może skończyła się moda na Holocaust oglądany na dużym ekranie?
Muszę przyznać bez bicia, że dzisiaj trudniej przebić się z filmem o tej tematyce niż miało to miejsce 10 lat temu. Na przestrzeni lat powstało bowiem sporo produkcji, które podejmowały zagadnienie Holocaustu. Były wśród nich również słabsze filmy. To one zbanalizowały cały problem. Spójrzmy jednak na oscarową sprawę z innej strony. Sama nominacja to przecież duże osiągnięcie. Oznacza, że "W ciemności" podobał się jury. Ale akurat inny film, irańskiej produkcji, bardziej przypadł do gustu Akademii. I, co trzeba przyznać, jest naprawdę bardzo dobrym filmem. Byłam pewna, że gdy tylko zostanie nominowany, to właśnie on zdobędzie Oscara. Wbrew pozorom, nie denerwowałam się tak strasznie wynikiem. To raczej polskie media podkręcały emocje publiczności. Ale przecież one zawsze tak robią. Podobnie jest przed Euro 2012 czy mundialem - nawet gdy nie ma szans na awans polskich piłkarzy, dziennikarze przekonują, że może być inaczej. Nadzieja umiera ostatnia (śmiech).

To może teraz nakręci pani film o innej tematyce?
W Alwerni pod Krakowem nagrywam muzykę do mini-serii, którą kręciłam w Pradze dla telewizji HBO. Produkcja, która składa się z trzech części, nosi tytuł odnoszący się do biblijnej tematyki. "Horzici kerz: Krzew gorejący" opowiada jednak o czasach z mojej młodości, gdy studiowałam w Pradze, a był to koniec lat 60. Historia zaczyna się w momencie, gdy w proteście przeciwko inwazji państw Układu Warszawskiego na Czechosłowację podpala samego siebie 21-letni student Jan Palach. We wszystkich trzech częściach przedstawiamy losy studenckiej młodzieży. Opowiadamy o tym, co działo się później z tymi działaczami. Jak już wspomniałam, ta tematyka jest mi bliska, nie tylko ze względu na lata, w których się wszystko działo, ale i przez to, że sama byłam zaangażowana w ruch studencki. Ta opowieść została przedstawiona w sposób, który być może zainteresuje nie tylko widzów orientujących się w mechanizmach życia politycznego czy społecznego.

Kiedy będzie można obejrzeć "Horzici kerz: Krzew gorejący" w telewizji?
Przypuszczam, że stanie się to pod koniec stycznia przyszłego roku. W Polsce może nieco później. Na razie finalizujemy projekt. Czas nas goni.

W całym tym zabieganiu znalazła pani jednak wolny termin, aby wziąć udział w projekcie "Polska Światłoczuła" i przyjechać do Jaworzna ze swoim filmem "W ciemności". Skąd taka decyzja?
Od początku popieram całą akcję. Ale rzeczywiście do tej pory byłam bardzo zajęta i nie mogłam zjawić się na żadnym spotkaniu, choć mój film krążył po kraju w ramach "Polski Światłoczułej". Moim problemem jest czas. Bardzo mało przebywam w Polsce, a jak już przyjeżdżam do kraju, to zazwyczaj jestem bardzo zajęta. Mam jednak świadomość tego, że nikt nie jest dla widzów tak atrakcyjny jak sam reżyser. Dlatego zrobiłam, co mogłam, aby zjawić się w Jaworznie i Sanoku. Z "Polską Światłoczułą" docieramy do ludzi, którzy na co dzień nie chodzą do kina, bo nie mają takiej możliwości. A to dlatego że w danej miejscowości po prostu nie ma kina albo jest daleko, a jeśli jest, to ma mocno komercyjny repertuar. Dlatego popieram akcję, która przeciwdziała wykluczeniu kulturalnemu Polaków.
To skoro odwiedziła pani Jaworzno, a tym samym województwo śląskie, być może znalazł się jakiś temat, o którym warto opowiedzieć w filmie? Może uda się coś wyreżyserować?
Kolejny film o Śląsku? Myślę, że ten region został naprawdę dobrze "obkręcony" już wcześniej. Daleko szukać nie trzeba, ostatnio cała Polska poznała historię Magika z "Jesteś Bogiem", czyli muzyka z Katowic. Poza tym ze Śląskiem związani są tacy znakomici twórcy, jak choćby Adam Sikora czy Lech Majewski. Nie można też pominąć samego Kazimierza Kutza. Ci reżyserzy podejmowali się naprawdę rozmaitej tematyki, przez co Śląsk wśród polskich regionów został, moim zdaniem, pokazany z różnych stron. Dlatego wiemy o nim sporo. A czego wciąż za mało? To, co przychodzi mi na myśl, to odrębność tego regionu. Mam na myśli działania zmierzające do uzyskania autonomii, m.in. Ruchu Autonomii Śląska. W filmach można pokazywać, o co chodzi Ślązakom. Bowiem oni, podobnie jak inne nacje europejskie, np. Katalończycy, Flamandowie czy Walonowie, reagują na unifikację. Pod jej wpływem budzi się ich regionalizm, który chcą zamanifestować. Ślązacy też mają taką potrzebę, aby określić swoją tożsamość. I tak sobie teraz myślę, że Śląsk po Kutzu nie został jednak dostatecznie wyrażony. Ale myślę, że to nie jest zadanie dla mnie. Są tacy, którzy się lepiej na tym znają. Nie mam zamiaru wchodzić im w paradę.

Skoro mowa o województwie śląskim, czy słyszała pani o wojennych pamiętnikach kilkunastoletniej Żydówki z Będzina, Rutki Laskier, której losy jako pierwsza opisała moja redakcyjna koleżanka Magdalena Nowacka-Goik?
Tak, słyszałam. Z pamiętnikami, a raczej z dziennikami żydowskich dzieci, miałam sporo do czynienia. Jest bowiem dużo więcej takich świadectw. A to dlatego, że Żydzi byli stosunkowo dobrze wykształceni. Nawyk obcowania ze słowem pisanym i czytanym mieli wpojony od najmłodszych lat. Chciałam nawet nakręcić serię filmów dla zagranicznych telewizji opartych właśnie na wojennych dziennikach pisanych przez dzieci. Te dzienniki mają zupełnie inną wiarygodność i temperaturę niż wspomnienia spisane po wojnie. W tej sprawie zbierałam materiały z całego świata, z różnych wojen, nie tylko z II wojny światowej. Uważałam bowiem, że zaprezentowanie wspólnoty tych dzieci w różnych epokach i kulturach, z różnym stopniem ich świadomości, byłoby zapewne bardzo ciekawym doświadczeniem. Ale, niestety, nic z tego nie wyszło, bowiem telewizje doszły do wniosku, że jednak nie mają pieniędzy na tego typu produkcje. A dziś nie mam już siły i energii, aby latami wędrować od jednego idioty w jednej telewizji do drugiego w innej i przekonywać, że telenowele to nie jest jedyna rzecz, którą powinno się produkować i pokazywać widzom.


*Wyszedł ze szpitala i zmarł. Zwłoki znaleziono po roku 35 m od szpitala
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]
*Zmiana opon na zimowe obowiązkowa. ZOBACZ GDZIE i DLACZEGO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!