Afera taśmowa: Dziennikarz Michał Majewski skazany. Chodzi o awanturę z laptopem

Leszek Rudziński
Leszek Rudziński
Afera taśmowa. Dziennikarz Michał Majewski skazany. Chodzi o awanturę z laptopem
Afera taśmowa. Dziennikarz Michał Majewski skazany. Chodzi o awanturę z laptopem Przemyslaw Swiderski
Wraca sprawa afery taśmowej, a konkretnie sytuacji, gdy w 2014 r. służby wkroczyły do redakcji tygodnika „Wprost”. Dziennikarz gazety poinformował, że w tym tygodniu został skazany na 18 tys. zł grzywny, za przeszkadzanie funkcjonariuszom w odebraniu laptopa Sylwestrowi Latkowskiemu.

Sześć lat temu do redakcji „Wprost” weszli agenci Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ich działanie miało związek z ujawnieniem nagrań rozmów ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką. Na nagraniu znalazły się także rozmowy byłego ministra transportu Sławomira Nowaka z wiceszefem PGNiG Andrzejem Parafianowiczem.

Gdy funkcjonariusze ABW weszli do redakcji, chcieli zabrać laptopa ówczesnego redaktora naczelnego tygodnika Sylwestra Latkowskiego. Wówczas dziennikarz Michał Majweski, próbował temu zapobiec. Sprawa trafiła do sądu, który w poniedziałek ogłosił wyrok skazujący.

„Sędzia Monika Tkaczyk-Turek z Sądu Rejonowego w Warszawie, w procesie z oskarżenia Józefa Gacka prokuratora dowodzącego akcją we „Wprost”, uznała mnie za winnego i skazała na 18 tysięcy złotych grzywny z artykułu 224 § 2 kodeksu karnego. Wtrącę tylko, że jeszcze za czasów rządów prokuratura Andrzeja Seremeta i koalicji PO-PSL śledczy prowadzili postępowanie dotyczące tej kwestii i umorzyli je, nie dopatrując się znamion przestępstwa w naszych zachowaniach” - pisze Majewski w serwisie wprost.pl.

Majewski: Nie doszło do przemocy

Michał Majewski tłumaczy, że artykuł 224 § 2, na podstawie którego został, mówi o tym, że „podlega karze ten, kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia funkcjonariusza publicznego do przedsięwzięcia lub zaniechania prawnej czynności służbowej.”

Dziennikarz zastrzega, że podczas próby niedopuszczenia do przejęcia laptopa przez ABW ne doszło rzez niego do użycia przemocy, nie było tez żadnych gróźb słownych.

„Przypisane mi zachowania po prostu nie miały miejsca. Kto ma wątpliwości, może obejrzeć popularny do dziś filmik w YouTube. I żeby było jasne, proces w najmniejszym stopniu nie wskazał bym używał przemocy, czy też komuś groził. Nie padło ani jedno obraźliwe słowo!” - zapewnia.

Dziennikarz wyjaśnia, że nie ma jeszcze pisemnego uzasadnienia, ale obecni na sali adwokaci przekazali mu ustne motywy wyroku wydanego przez Monikę Tkaczyk-Turek.

„Oceniam go jako decyzję rutynową, sztampową, w jakimś sensie niestety infantylną, bo nie zostały wzięte pod uwagę – ważne w tym przypadku – szerszy kontekst i okoliczności wydarzenia” - pisze Majweski.

Dziennikarze: To pierwszy po 1989 roku przypadek jawnie siłowego rozwiązania wobec mediów

Dziennikarz przytacza list napisany przez dziennikarzy różnych redakcji, w którym pisali, że wejście służb do siedziby „Wprost” to pierwszy po 1989 roku przypadek jawnie siłowego rozwiązania wobec mediów i otwartej ingerencji tajnych służb w sferę wolności słowa w jej najbardziej wrażliwym aspekcie, jakim jest ochrona źródeł, które zastrzegły sobie anonimowość.

„Nie możemy pozostać obojętni wobec tego brutalnego aktu naruszenia niezależności dziennikarskiej” - apelowali wówczas przedstawiciele mediów.

„To było budujące, bo ludzie już tkwili w okopach polsko-polskiej wojny, ale okazało się, że wtedy jeszcze mogą wystąpić wspólnie, gdy chodzi o podstawowe zasady: ochrony źródeł, dziennikarską tajemnicę i stosunek do aktów przemocy służb specjalnych wobec reporterów” - stwierdza Majewski.

Afera taśmowa
Afera podsłuchowa wybuchła w 2014 r., gdy tygodnik ,,Wprost” opublikował stenogramy z nielegalnych posłuchów polityków ówczesnego rządu i ludzi biznesu. Nagrań dokonywano w warszawskich restauracjach od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. Dwóch biznesmenów, w tym Marek Falenta oraz dwaj pracownicy restauracji usłyszeli zarzuty dotyczące współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom.

Ujawnienie nagrań spowodowało w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska. Akt oskarżenia skierowała we wrześniu 2015 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Prokuratura wskazywała, że motywy działania skazanych miały „charakter biznesowo-finansowy”. Zdaniem mediów nagrane w restauracjach materiały mogły być zemstą Falenty za śledztwo w sprawie jego firmy Składy Węgla oraz próbą zdobycia ważnych dla działalności gospodarczej informacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl