Afera na Politechnice Wrocławskiej. Nowe zarzuty o plagiat

Marcin Rybak
W 2013 r. sędzia Anna Podolska zadecydowała, że prof. Adam J. może wyjść na wolność za kaucją. Dziś ciążą na nim kolejne zarzuty
W 2013 r. sędzia Anna Podolska zadecydowała, że prof. Adam J. może wyjść na wolność za kaucją. Dziś ciążą na nim kolejne zarzuty archiwum Polskapresse
Są prokuratorskie zarzuty za plagiatowanie prac magisterskich przez naukowców Politechniki Wrocławskiej - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Trzy zarzuty złamania praw autorskich usłyszał kilka dni temu profesor Adam J. Plagiaty miały być wykorzystywane do wyłudzania pieniędzy z państwowych dotacji na badania naukowe z dziedziny informatyki.

Śledztwo w sprawie tych wyłudzeń od wielu miesięcy prowadzą Prokuratura Okręgowa w Legnicy i policjanci z wydziału do walki z korupcją dolnośląskiej Komendy Wojewódzkiej. Pierwsze zarzuty - dotyczące wyłudzania dotacji na badania naukowe - śledczy stawiali czwórce pracowników Politechniki w październiku 2013 roku. Jest w nich mowa o kwocie 1,8 mln zł.

Tydzień temu ujawniliśmy, że w sprawie pojawił się nowy wątek. Prokuratura i policja badają, czy doszło do nielegalnego kopiowania prac magisterskich pisanych na Politechnice.

Zaangażowano biegłego. Jest nim dr Marek Wroński, znany z publikacji o plagiatach w "Forum Akademickim". Rzeczniczka legnickiej Prokuratury Okręgowej Lilianna Łukasiewicz potwierdziła, że prokuratura stawia zarzuty w oparciu o opinię dr Wrońskiego. O szczegółach nie mówiła. Mają być znane w przyszłym tygodniu.

CZYTAJ WIĘCEJ PLAGIATY NA POLITECHNICE WROCŁAWSKIEJ

Wiadomo jedynie, że rozszerzono listę zarzutów dotychczasowym podejrzanym i postawiono nowe zarzuty nowym osobom. Według nieoficjalnych informacji profesor J. - główny podejrzany w tym śledztwie - miał uczestniczyć w nielegalnym skopiowaniu fragmentów trzech prac magisterskich. Takie podejrzenia sformułowała prokuratura. Podczas przesłuchania profesor odmówił wyjaśnień do czasu, aż przeczyta opinię doktora Wrońskiego.

PRZECZYTAJ TEŻ: NIK po kontroli w zamku Książ powiadomiła prokuraturę
Po co plagiaty? Ano po to, by uzasadnić wypłacanie pieniędzy osobom, z którym podpisywano umowy-zlecenia na wykonanie prac badawczych. Już w kwietniu 2013 r. opisaliśmy kilka takich podejrzanych umów. Opiewały łącznie na 80 tysięcy złotych. Zawierano je z osobami nieznanymi nauce. Byli to czasem członkowie rodzin, a czasem znajomi pracowników uczelni. Bardzo skomplikowane tematy badawcze zlecano na przykład... katechetce jednej z wrocławskich szkół. Albo urzędniczce, zajmującej się na co dzień nie informatyką, lecz... zamówieniami publicznymi.

W tym kontekście pojawił się w śledztwie wątek plagiatów. Potrzebne były jako "podkładki". Czyli materialny dowód na to, że osoba, z którą zawarto umowę, rzeczywiście wykonała badania.

Przypomnijmy, że oprócz prokuratury sprawę badała też wewnętrzna kontrola Politechniki. Swoją kontrole przeprowadziło także Narodowe Centrum Nauki. To państwowa instytucja przyznająca dotacje.

ZOBACZ: Matka pozwalała pedofilowi, by molestował jej dziecko?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Afera na Politechnice Wrocławskiej. Nowe zarzuty o plagiat - Gazeta Wrocławska

Komentarze 45

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

p
plagiat
Oni sobie wyłudzają, a my musimy płacić za antyplagiaty. Najtaniej na antyplagiat.org...
a
anty_plagiat
Chciałbym wam zaprezentować działanie programu anty plagiat
Jest to program przeznaczony na komputery z systemem Windows który umożliwia dokładne sprawdzanie różnego rodzaju tekstów czy nie zostały wykorzystane na innych stronach internetowych.

albo krócej jak np.Jeśli ktoś potrzebuje sprawdzić plagiat tekstu polecam stronę antyplagiat net
P
Program Antyplagiatowy
Zapraszam to przetestowania programu antyplagiatowego pozwala on na sprawdzanie różnych tekstów typu prace dyplomowe, artykuły.
Sprawdza wszystkie zdania w tekście czy któreś z nich nie jest plagiatem następnie podkreśla na czerwono zdania w których znalazł plagiat i określa procentową ilość plagiatu.
Program pobierzesz na stronie antyplagiat.net

Filmik instruktażowy
youtube.com/watch?v=TWxQZrZMU2U&feature=youtu.be
A
Adam
Misiaczku drogi, pieprzysz trzy po trzy, nie mając tak naprawdę pojęcia o temacie. Habilitacja to jeden z przykładów planowanej reformy, która miała raz na zawsze wypieprzyć z uczelni tzw. "wiecznych adiunktów" grzejących tam stołki do emerytury. Na profesorów i plagiatorów były inne pomysły, np. bardziej obiektywna ocena naukowa i większa przejrzystość prac i dostepność ich dla wszystkich. Jak widać były to zbyt radykalne reformy dla środowiska akademickiego.

Habilitacja na pewno pozwala odsiać tępaków od zdolnych. Jak ktoś jest zdolny, to habilitację napisze bez problemu. Jak nie, to będzie udowadniał na wszystkie możliwe sposoby, że habilitacja nie ma sensu.

Wydatki na naukę, jak sam napisałeś, są porównywalne do innych krajów w UE. Nie porównuj polskich wydatków w złotych do wydatków w euro. Czy jak kupujesz kiełbasę w Biedronce to też widzisz cenę w złotych, a płacisz tyle samo w euro?

To nie system jest winny, tylko mentalność środowiska. Jak mentalność złodziejska, to nawet najlepszy system nie pomoże, bo i tak cwaniaki będą kraść. Na metody znajdą się metody. Rozumie to każdy myślący człowiek, choć jak widac ty do takich się nie zaliczasz. Jak złodziej kradnie, to się go wsadza do paki, a nie szuka winy i dziury w systemie.
x
xxx
Ale na uczelniach jest ich wyjątkowo dużo.
g
gość
Tylko wtedy (bez internetu) trudniej było sprawdzić i właściwie nikt nie zadawał sobie trudu, żeby sprawdzać prace naukowe pod tym kątem. Przecież w praktyce tak to wygląda, że "naukowiec" pisze swoją pracę, promotor nie czyta albo nie ma żadnego interesu, żeby wyłapać plagiat (bo za każdego wypromowanego liczą mu się punkty), a recenzenci to dobrzy kolesie promotora i tylko przyklepują całą sprawę. Potem praca wędruje do archiwum i nikt juz jej nie czyta. A potem takie Andrzejaki robiły karierę i się dziwią, że tylko oni ponoszą kosekwencje, a inni nie. Sprawdzić gruntownie habilitacje wszystkim tym krętaczom! Tak gdzieś z 90% od razu pójdzie do odstrzału.
?
Dlaczego PWr nabiera wody w usta? Czy nie powinna dla zachowania swojego dobrego imienia napiętnować taki element?
n
normalny
co ty gościu łykasz???
G
Gość
Puknij się w łeb!!!!!!!!!!!!!!1
K
Krzysiu
Na wszystkich uczelniach było jest i jeszcze długo będzie zakłamanie i ordynarna kradzież cudzej pracy, a dopiero o tym zaczęto mówić głośno jeszcze troszeczkę a największe głowy świata nauki zaczną się sypać że nie były takie święte, wystarczy jeden kamyk a ruszy lawina i wielkie mity o uczciwości legną w gruzach.
K
Krzysiu
To nie jest żadna afera , to jest codzienność, w polskim szkolnictwie metoda kopiuj-wklei była znana jak jeszcze nie było internetu.
L
Leszek
(1) System informatyczny "Edukacja.CL" - bardzo drogi we wdrożeniu (grube miliony PLN) i utrzymaniu, a na początku kompletnie niefunkcjonalny.

(2) Paskudny "serowiec" na Wybrzeżu Wyspiańskiego - prawdopodobnie najbrzydszy budynek we Wrocławiu, do tego zupełnie niefunkcjonalny: w jednej części cały czas ciemno z powodu małych, nieotwierających się, okrągłych okienek (oświetlenie pracuje przez cały rok), w drugiej części - przeszklone "terrarium", w którym latem ludzie mdleją z powodu upału.

(3) "Polinka" - 12 mln PLN wybudowanie, około 1-2 mln utrzymanie roczne; czynna tylko w określonych godzinach; wymiana wagonika po "stłuczce" z dźwigiem rzecznym (z powodu zbyt niskiego zawieszenia kolejki i braku odpowiedniego oznakowania - aż do czerwca 2014 r.) - ponad 260 tys. PLN (podobno w ramach ubezpieczenia);

(4) Nowa biblioteka (otwarta w 2014 roku) - koszt 101 mln PLN, w środku 400 terminali dostępowych - po to, aby udostępniać wyłącznie zbiory elektroniczne (bo na pewno studenci nie mają swoich laptopów, tabletów i telefonów; nie mogliby również - po uwierzytelnieniu i autoryzacji - korzystać z tych zasobów przez Internet...).

Jeśli dodać do tego specyficzną politykę kadrową rektorów PWr (dwóch moich znajomych miało postawione ultimatum "albo twoja praca w PWr, albo prowadzenie własnej firmy IT" - świetni specjaliści, zrezygnowali z PWr), wychodzi z tego ponury obraz.

A dzieje się to wszystko za publiczne pieniądze podatników.
a
ato
kolega? przecież prof. J wiesza psy na rektorze od dawna.
P
Pomysłowy Dobromir
A gdzie są te przynoszące polskiemu przemysłowi duże zyski wdrożenia i innowacje? Naukawcy w sporej masie- są tylko naumianą teoretycznie pulpą...?
M
Maturzysta mianowany
"Są prokuratorskie zarzuty za plagiatowanie prac magisterskich przez naukowców Politechniki Wrocławskiej - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie."

Definicja plagiatu wg Wikipedii:
"Plagiat (łac. plagium, kradzież) – pojęcie z zakresu prawa autorskiego oznaczające skopiowanie cudzego utworu (lub jego części) wraz z przypisaniem sobie prawa do autorstwa poprzez ukrycie pochodzenia splagiatowanego utworu."

Wynika z artykułu, że pracownicy naukowi, w tym profesorowie, dopiero teraz piszą prace magisterskie, w dodatku przy udziale krewnych i znajomków! Przy tym "plagiatują" cudze utwory!
I to z pieniędzy z państwowych dotacji!

Skup Pan się trochę, Panie Autor! Rozumiem, że jest poniedziałek, ale przecież można wziąć Alka-Prim i zimny prysznic przecie...
Wróć na i.pl Portal i.pl