Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera gospodarcza w Złocieńcu: 87 poszkodowanych, 117 świadków

Krzysztof Bednarek
Złocieniec. Tutaj mieściła się siedziba spółek, które wyłudzały kredyty, towary i usługi. Zdjęcie archiwalne z 2004 r.
Złocieniec. Tutaj mieściła się siedziba spółek, które wyłudzały kredyty, towary i usługi. Zdjęcie archiwalne z 2004 r. Krzysztof Bednarek
Po latach śledztwa i trwającym kilka lat procesie sądowym zapadły wyroki w największej aferze gospodarczej w regionie. Nie wszyscy ponieśli karę.

W Sądzie Okręgowym w Koszalinie zapadł wyrok przeciwko sześciu oskarżonym w sprawie o oszustwa. To jedna z największych afer w naszym regionie.

Oszustwa na wielką skalę

To także jedna z najdłużej prowadzonych spraw, dotycząca przestępstw gospodarczych dokonanych w latach 1999 - 2002. Akt oskarżenia przeciwko 12 osobom wpłynął do sądu w czerwcu 2006 roku. Zarzucano im oszustwa, usiłowaie wyłudzeń kredytów, fałszowanie dokumentów. Akt oskarżenia liczył 82 strony. Pokrzywdzonych było 87 przedsiębiorców z całego kraju. W procesie zeznawało 117 świadków.

Po raz pierwszy wyrok skazujący zapadł w kwietniu 2010 r. Ten wyrok został wkrótce przez sąd uchylony i sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Okręgowy. W międzyczasie kilku sprawców przyznało się do winy i dobrowolnie poddało się karze. Część czynów przedawniła się. Wyrok skazujący, jaki zapadł niespełna miesiąc temu w Sądzie Okręgowym dotyczy sześciu sprawców. Trzech sprawców skazanych zostało na kary bezwględnego więzienia w wymiarze od 2,5 roku do 4 lat.

Uznawany za inicjatora całego przedsięwzięcia Paul. G., obywatel niemiecki polskiego pochodzenia, jak do tej pory nie stanął przed obliczem Temidy. Jego sprawa wyłączona została do odrębnego postępowania i od kilku lat jest zawieszona (patrz ramka obok).

Prezesi z grona bezrobotnych

Kilkanaście lat temu prokuratura i policjanci z sekcji przestępstw gospodarczych w Drawsku Pomorskim wpadli na trop dużej afery. Według ich ustaleń złocienieckie spółki Best Invest, Program Invest i PHU wyłudziły usługi, towary i kredyty o łącznej wartości kilku milionów złotych. Według organów ścigania, mózgiem wszystkich działań miał być Paul G.

W latach 1999-2002 Paul G. kierował przez podstawionych ludzi kilkoma spółkami. Spółki były różne, ale tylko z nazwy, bo wszystkie miały ten sam adres, tych samych pracowników i faktycznie tego samego szefa Paula G., chociaż oficjalnie różnych prezesów. Formalnie nic je ze sobą nie łączyło, chociaż sposób działania był identyczny. Spółka nabywała od firm różnego rodzaju artykuły: materiały budowlane, sprzęt RTV i AGD, meble, a także usługi, za które później nie płaciła. Na liście pokrzywdzonych były dziesiątki hurtowni, zakładów produkcyjnych, firm handlowych. Część z nich dzisiaj już nie istnieje. Schemat działania grupy wyglądał tak: prezesem i jednoosobowym właścicielem spółki zostawała nikomu nieznana osoba (tzw. słup).

Początkowo firma częściowo płaciła za pobrane towary. Później brała je na kredyt. Gdy wierzyciele zbyt natarczywie domagali się zwrotu pieniędzy, prezes odsprzedawał udziały innej podstawionej osobie i znikał. Zmieniano nazwę spółki, a nowy prezes nie poczuwał się do regulowania długów poprzednika. Zaciągał natomiast kolejne zobowiązania i po pewnym czasie również znikał. „Znikający prezesi” ukrywali się przed policją w wynajętych przez Paula G. mieszkaniach. Pokrzywdzeni mieli tytuły egzekucyjne, ale komornicy nie mogli nic wyegzekwować. W toku śledztwa ustalono, że transakcje polegające na sprzedaży udziałów spółek były fikcyjne, a prezesi rekrutowali się z grona bezrobotnych. Jeden z nich pobrał 2 mln zł zaliczki, z której nigdy się nie rozliczył.

Wojciech Sadowski, prokurator rejonowy w Drawsku Pomorskim, podał nam kilka przykładów działania złocienieckich spółek spółek Paula G.: - Spółka zamówiła od przedsiębiorcy z Połczyna Zdroju piece grzewcze o wartości 140 tys. zł. Obiecali, że zapłacą za towar w ciągu 30 dni. Nie zapłacili w ogóle. Wyłudzony towar sprzedali innej firmie po zaniżonej cenie. Albo inny przykład. Spółka zamówiła u producenta palety, które następnie sprzedała w Niemczech. Gdy producent zaczął domagać się zapłaty usłyszał, że Niemcy zakwestionowali cała partię towaru, bo palety nie spełniały ich norm jakości. Oczywiście była to nieprawda.

Podobnych działań było dużo więcej. W końcowej fazie działalności tylko dzięki interwencji policji, udało się zapobiec wyłudzeniu przez spółkę 2,6 mln złotych z banków.

Wielki przekręt na dobry początek

Gdy policjanci rozpracowali w końcu oszustów i prokuratura mogła sporządzić akt oskarżenia, zniknął również prezes Paul G. Mieszkańcom Sławoborza znany był jako Leszek D. Na początku lat dziewięćdziesiątych mężczyzna zmienił nazwisko i obywatelstwo. Wyjeżdżał do Niemiec, ale mieszkał i prowadził interesy w Drawsku Pomorskim i w Złocieńcu. W 1997 r. Paul. G. przejął od właściciela firmy Krokosz ze Złocieńca zakład i około 100 maszyn do obróbki drewna. Transakcja odbyła się w czasie, gdy właściciel spółki był już w więzieniu za wyłudzenia. Paul G., któremu brakowało wówczas gotówki na rozkręcenie interesu, zaproponował innej spółce o nazwie Wotum tzw. leasing zwrotny. Spółka odkupiła od niego 82 maszyny o wartości 1,7 mln zł, płacąc za nie gotówką. Paul G. nadal je użytkował i miał za nie zapłacić gotówką z odsetkami. To po prostu była pożyczka, a maszyny były zabezpieczeniem. Gdy Paul G. nie płacił rat, spółka zażądała zwrotu maszyn. Ale wówczas okazało się, że maszyny zostały już sprzedane innym firmom i wywiezione. W ten sposób ówczesny prezes Wotum Paweł Nowakowski z Warszawy stracił prawie 2 mln zł.

Epilog
Wszystko wskazuje na to, że Paul G. oszukał nie tylko swoich kontrahentów, ale również nasz wymiar sprawiedliwości.

* * *
Sprawa Paula G.
Paul. G ukrywał się i był poszukiwany listem gończym. W końcu mężczyzna został zatrzymany w Poznaniu i aresztowany na trzy miesiące. Wkrótce jednak sąd zwolnił go z aresztu. Mężczyzna wyjechał do Niemiec. Miał odpowiadać z wolnej stopy. Od tamtej pory przesyła zaświadczenia, z których wynika, że stan zdrowia nie pozwala mu stawiać się na rozprawy. Drugi raz nie można wydać nakazu aresztowania, jeżeli nie pojawią się nowe okoliczności. Dlatego sprawa została zawieszona.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!