Abp Georg Gänswein nową twarzą Kościoła: Ojcze, nie kuś [ZDJĘCIA]

Anna J. Dudek
o. Georg Gänswein na okładce "Vanity Fair"
o. Georg Gänswein na okładce "Vanity Fair" Fot. Vanity Fair
Mówi się o nim George Clooney Watykanu. Sekretarz Benedykta XVI, ojciec Georg Gänswein, numer dwa w Watykanie, trafił na okładkę magazynu.

Jest fanem Pink Floyd i uwielbia grać w tenisa. Przeszywające niebieskie oczy, przystojna twarz i wysportowana sylwetka zapewniły mu przydomek Clooneya Watykanu. Świeżo nominowany na stanowisko prefekta Domu Papieskiego Benedykta XVI ojciec Georg Gänswein od lat jest przedmiotem plotek i zainteresowania mediów. Dziś jest numerem dwa w Watykanie. Pokusie umieszczenia jego zdjęcia na okładce nie oparła się redakcja magazynu "Vanity Fair".

Portret kardynała, który otrzymuje listy miłosne (podobno) i ma fankluby (to fakt), nakreślił wybitny włoski watykanista Andrea Tornielli. A portret to tyleż szczegółowy, co kontrowersyjny, o czym świadczą reakcje zagranicznych i włoskich mediów. "Ojcze, nie kuś"- pisze brytyjski "Daily Mail" o okładce włoskiego i magazynu opatrzonej tytułem "Bycie pięknym nie jest grzechem".

A watykańska kariera padre Georga, jak nazywają go Włosi, połączona z jego wyglądem gwiazdy filmowej (nie bez powodu porównuje się go do bohatera serialu "Ptaki ciernistych krzewów", gdzie w rolę księdza Ralpha de Bricassarta wciela się Richard Chamberlain) kusi media.

Arcybiskup Don Giorgio od ponad dziesięciu lat trwa u boku Benedykta XVI. W 2003 roku został jego osobistym sekretarzem, pracował też w Kongregacji Nauki Wiary. W grudniu ubiegłego roku otrzymał tytuł prefekta Domu Papieskiego, a sakrę biskupią otrzymał 6 stycznia 2013 roku z rąk papieża. Tornielli tak opisuje ten moment: "Przez cały ranek 6 grudnia padre Georg pozostawał niewzruszony (...), jednak kiedy otrzymał sakrę biskupią z rąk papieża, poddał się emocjom. (...) Mimo że żadna z kamer telewizyjnych nie wychwyciła tego, co Benedykt XVI szepnął swojemu sekretarzowi, łatwo można sobie wyobrazić, że padre Georg, od 10 lat u jego boku, po raz kolejny zapewnił Jego Świątobliwość o swoim oddaniu".

6 stycznia padre Georg znacząco zwiększył swoje wpływy w kurii watykańskiej. To kolejny dowód zaufania, jakim darzy go papież. Zaufania, które nie zmalało nawet wówczas, gdy w ostatnim roku padre Georg znalazł się w Watykanie w ogniu krytyki w związku ze skandalem VatiLeaks. Zarzucano mu, że to z jego winy majordomus papieża, Paolo Gabriele, miał możliwość wyniesienia z Watykanu prywatnych papieskich dokumentów.

Światła jupiterów skierowały się w stronę padre Georga już wówczas, gdy został sekretarzem nowego papieża w 2005 roku.

Media natychmiast ochrzciły go Clooneyem Watykanu, wytykając mu przy okazji młody wiek (choć wówczas Gänswein miał już prawie 50 lat). "Donatella Versace zadedykowała mu kolekcję męską, pojawiły się fankluby na Facebooku"- pisze Tornielli.

Samemu Gänsweinowi niekoniecznie musiało się to podobać - o swojej nowej roli u boku papieża mówi on tak: "Osobiście widzę moją rolę w służbie papieża jako szkło. Im czystsze jest, tym lepiej spełnia swoje zadanie. Im mniej widać to szkło, tę szybę, tym lepiej. Jeśli nie widać go wcale, oznacza to, że dobrze spełnia swoją funkcję".
Nie wszystkim jednak otwartość nowego prefekta się podoba. Na stronie Ilsole24ore.com można znaleźć prześmiewczy artykuł, którego autorzy zastanawiają się, dlaczego zdjęcie arcybiskupa znalazło się na okładce poczytnego magazynu, który bardziej niż z propagowania treści refleksyjnych i wyważonych słynie z prezentowania światowego targowiska próżności, jak wskazuje jego tytuł. " Nie rozumiemy, ograniczeni grzesznicy, że dla czytelników »Vanity Fair«, dla których uroda jest często najważniejsza, nagle stała się ona równoznaczna z duchem"- czytamy na stronie. "Jesteśmy w kropce: skoro padre Georg chce być w swojej roli niewidoczny niczym szkło, dlaczego pozuje na okładce magazynu? Ale co my możemy zrozumieć z tych teologicznych subtelności. Nie jesteśmy wystarczająco uczeni"- komentują bezlitośnie autorzy tekstu.

Redakcja "Vanity Fair" zareagowała błyskawicznie, wydając oświadczenie, w którym napisano, że Gänswein nie pozował do zdjęcia ani nie udzielił magazynowi wywiadu. "Uznaliśmy jednak, że jest osobą tak interesującą, że warto umieścić go na okładce" - brzmi oświadczenie.

To pierwszy raz w historii, kiedy tak wysoko postawiona w Watykanie osoba znalazła się na okładce poczytnego magazynu "Vanity Fair". Padre Georg ma jednak już pewne doświadczenia w tym zakresie - włoski magazyn, którego reporterzy namierzyli duchownego, kiedy w jednym z rzymskich klubów grał w tenisa, umieścił to zdjęcie na okładce. Co on sam ma do powiedzenia na temat zamieszania, które wywołała okładka magazynu? Na razie nie komentuje całej sprawy, można sobie jednak wyobrazić, że powiedziałby to samo, co odpowiedział pytany kiedyś przez niemiecką sekcję Radia Watykańskiego o komentarzach na temat swojej urody: "Udaję, że tego nie słyszę". W końcu, jak sam mówi, jest "pługiem śnieżnym" papieża, dbającym o to, by Benedykta XVI nie zalała korespondencja i inne biurokratyczne sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl