Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

86-latka spędziła 11 godzin na SOR-ze

Monika Zacharzewska
Monika Zacharzewska
To kolejna skarga pacjenta na długi czas oczekiwania na badanie na SOR-ze w słupskim szpitalu.
To kolejna skarga pacjenta na długi czas oczekiwania na badanie na SOR-ze w słupskim szpitalu. Łukasz Capar
86-latka przez 11 godzin siedziała na wózku inwalidzkim, czekając na badania. Po badaniach odesłano ją do domu.

Rodzina 86-letniej pani Józefy, jeżdżącej na wózku i cierpiącej m.in. na dolegliwości wątroby, ma żal, jak potraktowano starszą panią na słupskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Ma pretensje, że słabą pacjentkę przez kilkanaście godzin trzymano w pozycji siedzącej na wózku inwalidzkim, a po badaniach, w środku nocy, odesłano do domu.

- Babcia mieszka we Wrześnicy. Ze względy na bóle brzucha dostała od lekarza skierowanie do szpitala. Przez te bóle nie może leżeć siedzieć ani spać. Problem jest też bardzo uciążliwy kaszel. Ponieważ nie chodzi, musieliśmy załatwić dla niej specjalny transport medyczny do Słupska - opowiada wnuczka pani Józefy.

Kobieta trafiła na słupski SOR na początku minionego tygodnia.

- Czekałyśmy na badania krwi i USG. Mama cały czas siedziała na wózku, była bardzo słaba, ale nie znalazło się dla niej żadne łóżko - opowiada z kolei córka pacjentki. - Była obolała i wymęczona. Godzinami czekałyśmy na jakieś decyzje. Wszystko po to, by po zrobieniu USG jamy brzusznej... odesłano nas w środku nocy do domu.

Opiekunki starszej pani twierdzą, że ich zdaniem badanie było nie miarodajne i należało je powtórzyć w późniejszym terminie.

- Lekarzom udało się zrobić USG, ale w żołądku było tyle gazów, że nie byli w stanie rozpoznać żadnych narządów wewnętrznych. W związku z brakiem informacji stwierdzili, że wyślą babcię z powrotem dodomu. Zostałyśmy pouczone, że jeżeli zaistnieją objawy żółtaczki, takie jak biegunka, wymioty czy gorączka, to wtedy ma się zgłosić do szpitala - informuje nasza czytelniczka.

Kobiety w środku nocy walczyły jeszcze o specjalny transport karetką dla pani Józefy, by móc zawieźć ją do domu.

Słupski szpital tłumaczy, że w tym dniu na SOR trafiło znacznie więcej pacjentów niż zwykle.

- Wszystkie łóżka były zajęte, donosiliśmy krzesła pacjentom oczekującym na badania czy konsultacje lekarskie - wyjaśnia Elżbieta Gryko, rzeczniczka prasowa słupskiego szpitala. - Pacjentka według naszej dokumentacji przebywała na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym 11 godzin. Na ten czas wpływ miało: wykonywanie badań, między innymi USG, badań laboratoryjnych, oczekiwanie na wyniki, a także oczekiwanie na konsultację chirurgiczną, która była niezbędna. Pacjentka cały czas była objęta obserwacją. Nie została przyjęta na oddział szpitalny, ponieważ zdaniem specjalistów nie wymagała hospitalizacji, a jedynie leczenia w poradni ambulatoryjnej.

Rodziny takie tłumaczenie nie satysfakcjonuje.

- W tej chwili babcia leży sama w domu w olbrzymich bólach i w poczuciu, że w tym wieku już nie jest warta opieki - mówi wnuczka pani Józefy, a jej córka załatwia prywatną wizytę lekarską dla mamy.

AKTUALIZACJA

Po publikacji artykułu otrzymaliśmy wyjaśnienia szpitala dotyczące opisanego zdarzenia.

Szpitalny Oddział Ratunkowy przyjmuje pacjentów w stanach nagłego zagrożenia życia. W tym wypadku takiego zagrożenia nie było. Stan pacjentki był dobry, wymagała jedynie skierowania do lekarza specjalisty w poradni ambulatoryjnej. Mimo wszystko na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym pacjentce wykonano wszystkie niezbędne badania. Po obserwacji i na podstawie wyników badań lekarze podjęli decyzję o wypisaniu i odwiezieniu pacjentki karetką do domu.

Nieprawdą jest, że pacjentka została odesłana z SOR-u, a to sugeruje tytuł artykułu. Pacjentka przebywała na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, jak dalej w tekście pisze sama autorka, przez 11 godzin. W tym czasie wykonywane były niezbędne badania laboratoryjne oraz badanie USG. Pacjentka cały czas poddawana była obserwacji.

Nieprawdą jest, iż badanie USG było nieudane. O tym, czy USG było udane, czy nie, decyduje lekarz specjalista, który je wykonuje, a nie opiekunowie pacjentów, sami pacjenci, czy dziennikarz.

Przedstawione informacje o stanie pacjentki są jednostronne i nie do wszystkich zarzutów wysuwanych przez rodzinę pacjentki, szpital miał szanse się odnieść. Stan pacjentki, która trafiła do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego był dobry. Pacjentka nie wymagała nawet podania leków przeciwbólowych, o czym świadczy informacja stanowiąca ocenę bólu w karcie bólowej. Lekarze zatrzymali jednak pacjentkę na obserwację, żeby mieć pewność, że nie pojawią się żadne inne dolegliwości. Pacjentka nie wymagała hospitalizacji. Została poinformowana, gdzie powinna się zgłosić i w przypadku jakich dolegliwości ponownie zgłosić się do szpitala.

Zobacz także: Marszałek zajrzał w finanse słupskiego szpitala

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza