64-latek zabił żonę dlatego, że drwiła i śmiała się z niego

Na ławie oskarżonych zasiądzie Marek B., który - według prokuratury - zadał żonie Czesławie kilka ciosów nożem w klatkę piersiową. Rany okazały się tak poważne, że kobieta wykrwawiła się na śmierć. Akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do Sądu Okręgowego.

Oboje mieszkali przy ul. Bojowników Getta Warszawskiego. Oskarżony przeszedł poważną operację i od tej pory był na rencie chorobowej. Między małżonkami nie działo się najlepiej, gdyż - jak ustalili śledczy - Czesława B. skarżyła się swojej siostrze, że mąż ją wyzywał, używał przemocy i wyrzucał z mieszkania.

Napad na Zarzewskiej w Łodzi. Bandyci z siekierą na chłopca i policjanta

Do tragedii doszło w nocy z 2 na 3 stycznia. Rano o godz. 8.45 nożownik zadzwonił do córki i oznajmił, że zabił jej matkę. Córce nie zostało nic innego, jak zaalarmować policję. Do mieszkania przybyli dwaj stróże prawa. Widok, jaki zastali, był przerażający. Na łóżku za meblościanką leżało zakrwawione ciało gospodyni, zaś na stoliku leżał nóż ze śladami krwi.

Strażnik miejski: złoczyńcy nie mają pojęcia, że są w oku kamery

Marek B. przywitał policjantów w piżamie. Na jej rękawach widać było krew. 64-latek oznajmił, że zrobił rzecz straszną i przedstawił swoją wersję wydarzeń. Z jego relacji wynikało, że poprzedniego wieczoru on i żona biesiadowali. Nagle doszło do scysji, podczas której żona śmiała się z męża mając na uwadze skutki wspomnianej operacji. Rencista zirytował się. Chwycił za nóż, aby nastraszyć kobietę. Niewiele to pomogło, bowiem Czesława B. nadal drwiła z małżonka. W tej sytuacji 64-latek nie zdzierżył i zadał połowicy kilka ciosów nożem. Potem gospodarz stał się tak agresywny, że policjanci musieli go obezwładnić i zakuć w kajdanki.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 1-7 sierpnia 2016 roku