43 lata temu premiera filmu "Vabank". Kto miał zagrać "Duńczyka"?

Damian Kelman
Damian Kelman
Screen z YouTube / CINEMA
"Vabank" przez wielu uważany jest za jeden z najlepszych polskich filmów w tematyce komediowo-kryminalnej. Wielu porównuje go nawet do światowego hitu "Żądło". Jak powstała produkcja? Dlaczego wybór padł na tych, a nie innych aktorów. Co wspólnego ma Stalin z polską komedią? Te ciekawostki was zaskoczą.

"Vabank" swoją premierę miał 1 marca 1981 roku. Film w reżyserii Juliusza Machulskiego od razu zyskał sympatię widzów i przez lata odświeżany jest przy wielu okazjach, a sceny czy cytaty zna niemal każdy, kto obcuje z polskim kinem. Istnieją jednak fakty dotyczące produkcji, które nie są wszystkim znane, a potrafią zaskoczyć. Przekonajcie się sami.

Film opowiada historię kasiarza Henryka Kwinto, który w 1934 roku wychodzi z więzienia. Zmiany, jakie na niego czekają, są ogromne. Przede wszystkim jednak osoba, przez którą znalazł się za kratami - Gustaw Kramer - okazuje się być teraz dyrektorem banku, a do tego jest odpowiedzialny za śmierć jego byłego przyjaciela. Główny bohater postanawia się zemścić i organizuje napad na bank, by cała wina została skierowana na Kramera.

Spis treści

Scenariusz tworzony po omacku

Scenariusz został utworzony przez Juliusza Machulskiego. Autor nie posiadał jednak wielkiego doświadczenia w tym temacie i, tak naprawdę, eksperymentował, znając tylko podstawowe zasady.

"Nie wiedziałem wcześniej, jak zbudować ekspozycję, co to są punkty zwrotne, jak się pisze dialogi, a mimo to gdzieś podświadomie czułem, jak to się robi: że pierwsza scena musi być wciągająca i zagadkowa, z kolei w połowie filmu muszę widza zmylić – gdy będzie myślał, że historia rozwija się w tę stronę, to ja myk – w drugą" - mówił Machulski w rozmowie z Akademią Polskiego Filmu w 2012 roku.

Nie posiadając właściwej teorii, Machulski wiedział, mniej więcej, jaką historię chce stworzyć. Nie chodziło mu o sam napad czy przedstawienie zemsty w gangsterskim światku. Jeszcze będąc młodym chłopcem wpadł na pomysł, by odcisk palca, który jest przecież niepodważalnym dowodem, został użyty wobec niewinnej osoby. To była myśl, z jaką wyszedł do wymyślenia całej konstrukcji "Vabank".

Pomysły na otoczenie głównego wątku powstawały w głowie scenarzysty przy wsparciu "Tajnego detektywa" - czasopisma ukazującego się w czasach przed II wojną światową. Ostatecznie, pierwsza wersja scenariusza powstała w 1977 roku, podczas wakacji w Bułgarii, ale ta odsłona nie zawiera właśnie kluczowej dla fabuły blaszki z odciskami. Na nią autor wpadł dopiero po zapoznaniu się z czasopismem. Z niego pochodziły też pseudonimy i ksywy bohaterów.

Reżyser inny niż planowano

Juliusz Machulski finalnie sam wyreżyserował swój film, chociaż pierwotnie planował, by zajął się tym ktoś inny. Konkretnie zależało mu na Januszu Majewskim.

"On jak nikt inny potrafił odtworzyć klimat międzywojnia. To był mój mentor, który przyjmował mnie do Szkoły w Łodzi" - mówił.

Majewski często doradzał w sprawach filmowych, a w dodatku był ulubionym reżyserem Jana Machulskiego, ojca Juliusza. Scenariusz powstał z myślą, by właśnie bardziej doświadczony reżyser go nakręcił, jednak fakty okazały się brutalne. Majewski zdradził, że podobny film jest właśnie kręcony i zalecił, by scenariusz wysłać do telewizji i być może ugrać stworzenie spektaklu w TV.

Dlaczego międzywojnie?

Film osadzony jest w realiach 1934 roku, czyli w czasach 20-lecia międzywojennego. Na pierwszą myśl wybór czasu pokazanego w filmie może wydać się przypadkowy, jednak nie do końca tak było.

Co prawda, data istnienia fabuły nie ma większego wpływu na jej historię i w zasadzie można byłoby ją osadzić również w latach powojennych, a nawet w samym 1977 roku, gdy Machulski pisał scenariusz, jednak nie zdecydował się na to z dość konkretnego powodu.

Nie chciał bowiem promować... milicji. Zależało mu na tym, by PRL-owska służba, działająca w czasach jemu współczesnych, nie miała swojej przypadkowej promocji w jego filmie.

"Milicjanci zawsze wyglądali na ekranie okropnie i służyli peerelowskiemu reżimowi" - przyznał Machulski.

Dodatkowo autor uważał, że tamte czasy były właściwymi do jego historii, a ponadto w jednym z numerów wspomnianego "Tajnego detektywa" znalazł najwięcej ciekawostek i informacji o obyczajach czy ubiorach właśnie z tego roku.

Henryk Kwinto istniał naprawdę?

Henryk Kwinto to całkowicie fikcyjna postać, powstała na potrzeby filmu. Ona sama jest jednak wzorowana na autentycznej postaci żyjącej w 20-leciu międzywojennym.

Pierwowzorem dla Kwinto miał być Stanisław Cichocki, czyli prawdziwy kasiarz działający przed wojną pod pseudonimem "Szpicbródka".

Chociaż Machulski przyznawał jednak, że nie traktował "Szpicbródki" zbyt poważnie, m.in. z powodu mało poważnego pseudonimu. Główny rekwizyt filmowy, czyli wspomniana już blaszka, w rzeczywistości naprawdę należał do Cichockiego.

Dobór aktorów

By film zyskał taką renomę i stał się prawdziwym dziełem, nie można było sobie pozwolić na przypadkowy dobór aktorów. O tej kwestii Machulski opowiedział w rozmowie dla "Gazety Wyborczej" rok temu.

Główna rola przypadła ojcu Juliusza, Janowi Machulskiemu. Jak przyznał, wierzył, że ojciec nawet jeśli zagra przestępcę, zostanie pozytywnie odebrany, ponieważ traktowany był jako miły, uśmiechnięty pan i ulubieniec kobiet.

"Kasiarz musi mieć słuch, bo niby otwiera kasę na słuch, co jednak nie jest prawdą. A ja pamiętałem, że na wszelkich przyjęciach, gdy towarzystwo było już po kilku głębszych, Janek rozbijał butelkę tak, że zostawała tylko szyjka, owijał ją kawałkiem celofanu i na tej szyjce grał jak na trąbce. To zawsze był jego wielki występ. Pomyślałem: „To niech on sobie teraz zagra na prawdziwej trąbce"" - wspominał.

Rolę głównego partnera Kwinto miał początkowo otrzymać Andrzej Łapicki. To on miał grać "Duńczyka". Wcześniej wraz ze Janem Machulskim grali w "Miesiącu na wsi" przez kilka lat. Wszystko pokrzyżował Andrzej Wajda, a później aktor zachorował i się wycofał. Pomysł na powierzenie tej roli Witoldowi Pyrkoszowi podsunął Machulskiemu Jerzy Kawalerowicz, sugerując, że główna dwójka musi się od siebie różnić.

Nie było natomiast problemów z rolą Kramera. W tej postaci od początku reżyser widział Leonarda Pietraszaka. Przyznał, że kojarzył mu się z Johnem Vernonem ze "Zbiega z Alcatraz" Johna Boormana.

Dwaj kolejni pomagierzy w napadzie - Nuta i Moks - to kolejna historia z wyborem aktorów. Z Nutą nie było problemów, od początku miał go grać Krzysztof Kiersznowski, kolega z czasów Szkoły Filmowej. Moksę miał jednak zagrać Marek Kondrat, który jednak odmówił na dwa tygodnie przed zdjęciami, z powodów rodzinnych.

Szczęście się jednak uśmiechnęło do Machulskiego, gdy przypadkowo spotkał się z Jackiem Chmielnikiem. Od razu złożył mu propozycję współpracy, ale postawił jeden warunek - aktor miał się zgodzić bez czytania scenariusza.

Do ról kobiecych reżyser poszukiwał mniej znanych aktorek. Dwie podesłał mu Jerzy Stuhr, który odmówił roli komisarza policji na rzecz Janusza Michałowskiego. Stuhr polecił Elżbietę Zającównę i Grażynę Trelę. Wybór padł na pierwszą, ponieważ "wydawała się przedwojenna, miała coś dobrego w twarzy".

Rola wdowy po przyjacielu Kwinty przypadła z kolei Ewie Szykulskiej, którą Machulski kojarzył z roli w "Wyznaniach miłości", gdzie grała postać wyciszoną, taką, jakiej i w tym filmie potrzebował.

Co łączy Stalina z "Vabank"?

Po sukcesie "Vabank", w 1985 roku powstał "Vabank II, czyli riposta". Sukces sprawił, że pomysł na kontynuację powstał od razu. Następnie przez lata mówiono o dalszej kontynuacji, ale trzecia część przygód ostatecznie nie powstała.

Powód był bardzo błahy, mając na uwadze sukces produkcji - chodziło o pieniądze. Trzecią część zaczęto rozważać w 1989 roku. Machulski przyznał, że problemem zaczął też być wiek aktorów. Chociaż dalej byli znani i lubiani, zaczęli się starzeć i nie pasować do swoich ról, a plan był bardzo ciekawy.

Trzecia odsłona przygód miała dziać się w czasach II wojny światowej. Kramer przez swoje niemieckie korzenie miał zostać naczelnym dyrektorem wszystkich banków pod kuratelą niemiecką, a obok pojawić się miał wątek Armii Krajowej wiedzącej, że w jednej z kas banków znajduje się lista polskich agentów gestapo. Wszystkim miał się zająć, oczywiście, Kwinto.

Machulski przyznał, że z racji starzenia się bohaterów pojawił się też pomysł, by zrezygnować z "trójki" i od razu nakręcić czwartą część. Plan na nią był jeszcze bardziej absurdalny. Akcja miała się toczyć w 1953 roku, a Kwinto i Duńczyk mieliby dokonać skoku w Moskwie i ukraść fortunę. Straty miały być tak wielkie, że Stalin dostałby zawału serca i umarł.

od 16 lat

lena

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl