4- i 9-latek podpalili samochody w Tczewie. „Jeżeli już szukać gdzieś przyczyn, to nie była należycie sprawowana opieka nad tymi dziećmi”

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
– Przypuszczam, że te dzieci same są przerażone tym co się stało, bo nie przeczuwały – nawet ten 9-letni – konsekwencji tego co się może wydarzyć. Dzieci nie mają jeszcze takiej wyobraźni – mówi Aurelia Jankowska, koordynatorka Centrum Pomocy Dzieciom Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę
– Przypuszczam, że te dzieci same są przerażone tym co się stało, bo nie przeczuwały – nawet ten 9-letni – konsekwencji tego co się może wydarzyć. Dzieci nie mają jeszcze takiej wyobraźni – mówi Aurelia Jankowska, koordynatorka Centrum Pomocy Dzieciom Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę KPP Tczew
Policjanci i strażacy w czwartek, 22 września interweniowali na jednym z parkingów w Tczewie, gdzie doszło do pożaru dwóch samochodów. Stoją za tym dwaj chłopcy w wieku 4 i 9 lat, którzy po wejściu do audi a4 zapalniczką podpalili maseczkę ochronną, którą pozostawili w samochodzie, a sami opuścili auto. Dzieci trafiły pod opiekę rodziców. Materiały w tej sprawie wkrótce trafią do sądu rodzinnego. Tczewscy policjanci nie pamiętają, by sprawcami podpalenia okazali się tak młodzi ludzie. Dlaczego doszło do tej sytuacji? – Jeżeli już szukać gdzieś przyczyn tego zdarzenia, to że nie była należycie sprawowana opieka nad tymi dziećmi – mówi Aurelia Jankowska, koordynatorka Centrum Pomocy Dzieciom Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

4- i 9-latek podpalili samochody w Tczewie. Dlaczego doszło do tej sytuacji?

– Przede wszystkim nie można tego zdarzenia sytuować w kategorii, że to są sprawcy, bo to są małe dzieci i tutaj zapewne sprawa oprze się o sąd rodzinny i nieletnich, ale nie w kategoriach ukarania dzieci, bo takich zadań sąd rodzinny nie ma, tylko w zakresie wzmocnienia kompetencji rodzicielskich – uważa Aurelia Jankowska, koordynatorka Centrum Pomocy Dzieciom Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

– Sąd ma do dyspozycji różne „kary”: od upomnienia aż do placówek zamkniętych poprzez nadzór kuratora. Wszystko zależy od sytuacji, czy to był pierwszy raz, czy mamy do czynienia z czymś co się powtarza. Sąd stopniuje te kary.

Koordynatorka Centrum Pomocy Dzieciom Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę zauważa, że sąd rodzinny ma bardziej funkcję wychowawczą, wspierającą.

– Tutaj na pewno należałoby się przyjrzeć rodzinom tych dzieci i zastanowić się, czy nie trzeba ich wesprzeć choćby w kompetencje rodzicielsko-wychowawcze – podpowiada.

– Rodzi się pytanie, co 4-letnie dziecko robiło samo na dworze. O ile 9-latek już ma takie możliwości, to 4-letnie dziecko powinno przebywać pod opieką osoby dorosłej.

– Jeżeli już szukać gdzieś przyczyn tego zdarzenia, to to że nie była należycie sprawowana opieka nad tymi dziećmi. Przypuszczam, że te dzieci same są przerażone tym co się stało, bo nie przeczuwały – nawet ten 9-letni – konsekwencji tego co się może wydarzyć. Dzieci nie mają jeszcze takiej wyobraźni.

– Nawet ten 9-latek, co prawda słyszał pewnie, że nie powinien bawić się z ogniem, ale jestem przekonana, że on nie miał świadomości tego, co może się wydarzyć. Raczej nie robił tego specjalnie, z rozmysłem, że chciał komuś wyrządzić szkodę, bo to przecież równie dobrze mogło się źle skończyć dla nich. Mogli ulec poparzeniu.

– Ja bym bardziej oscylowała w otoczeniu rodziny wsparciem, pomocą niż szukania winnych i wymierzania kary, bo pewnie i tak rodzice będą pewnie pociągnięci do odpowiedzialności finansowej za to zdarzenie, ale o tym to już będzie decydował sąd.

Można szukać wpływu pandemii koronawirusa na zachowanie tych dzieci?

– Nie postrzegam tego w tej kategorii – mówi Aurelia Jankowska. – Oczywiście pandemia spowodowała, że dzieci są spragnione kontaktu z rówieśnikami, są spragnione takiej zwyczajnej dziecięcej beztroski, która na pewien czas przez pandemię została im zabrana i to na pewno ma jakieś konsekwencje, ale osobiście nie łączyłabym tego zdarzenia z Covidem.

– Nie znam szczegółów tego zdarzenia, rodzin, tych chłopców, ale wychodzę z założenia, że była to zabawa, pomysł, który przyszedł im do głowy, ale dzieci nie przewidziały konsekwencji, że to się tak może skończyć.

– Przypuszczam, że te dzieci same są przerażone tym co się stało, bo nie przeczuwały – nawet ten 9-letni – konsekwencji tego co się może wydarzyć. Dzieci nie mają jeszcze takiej wyobraźni – mówi Aurelia Jankowska, koordynatorka Centrum Pomocy Dzieciom Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę

4- i 9-latek podpalili samochody w Tczewie. „Jeżeli już szuk...

Koordynatorka Centrum Pomocy Dzieciom Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę podnosi jeszcze jedną ważną kwestię.

– Te dzieci nawet w swoim środowisku mają zapewne teraz trudną sytuację, bo już są w pewien sposób naznaczone, że podpalacze, że chuligani – zauważa. – Różne słowa będą słyszały pod swoim adresem zarówno te dzieci, jak i ich rodzice. Tutaj ogromna rola dorosłych, nie tylko rodziców, aby powstrzymać się od takich osądów, bo ta sprawa na pewno znajdzie finał w sądzie, a tutaj myślę, że trzeba te dzieci wspierać, żeby nie doszło zaszczucia przez środowisko lokalne, bo to może mieć jeszcze większe konsekwencje dla tych dzieci niż to, że uległy zniszczeniu samochody.

– Niewątpliwie, gdyby to zrobiła osoba dorosła, to jest to akt wandalizmu i to, co te dzieci zrobiły nie jest słuszne. Ale my nie wiemy, co się dzieje w głowach tych dzieci, jak dotarło do nich, co zrobiły.

– Pomocna byłaby pomoc psychologiczna, a co jest niezbędne, to żeby w domu były otoczone życzliwą atmosferą. Dom nie powinien teraz stać się komisariatem policji i żeby na okrągło był ten temat wałkowany, ciągle pytania zadawane. To pogłębia jedynie gorsze samopoczucie tych dzieci. Chodzi mi o tą sferę emocjonalną.

– Ważne jest wspieranie i zapewnienie dziecka, że to, co zrobiło, jest złe, ale jestem twoją mamą, czy tatą, kocham cię i będę cię wspierać, będę przy tobie w trudnych chwilach, jestem do dyspozycji, jak tylko będziesz potrzebował pomocy, rozmowy.

O formy wsparcia dzieci zapytaliśmy również rzecznika tczewskiej policji.

– Rozmawialiśmy z rodzicami tych chłopców – mówi asp. szt. Dawid Krajewski. – Zasugerowaliśmy im, żeby zgłosili się po pomoc do Wydziału Interwencji Kryzysowej, żeby chłopcy zostali objęci pomocą psychologiczną. Ale ostateczna decyzja w tej sprawie należy do rodziców.

4- i 9-latek podpalili samochody w Tczewie. Przebieg zdarzenia

Oficer dyżurny z Komendy Powiatowej Policji w Tczewie 22 września 2020 r. o godz. 16:20 otrzymał zgłoszenie o pożarze dwóch samochodów, do którego doszło na parkingu przy ul. Ogrodowej. Niezwłocznie wysłani na miejsce funkcjonariusze, w rozmowie z prowadzącymi akcję gaśniczą strażakami ustalili, że przyczyną pożaru było podpalenie.

Wręcz niewiarygodny był jednak wiek „sprawców”. Dzielnicowi zajmujący się tym zdarzeniem ustalili, że związek z pożarem mają dwaj chłopcy w wieku 4 i 9 lat. Mundurowi po dotarciu do rodziców podejrzewanych nieletnich ustalili w rozmowie z chłopcami, że po wejściu do audi a4 zapalniczką podpalili maseczkę ochronną, którą pozostawili w audi, a sami wyszli z auta. W wyniku powstałego pożaru samochodu płomienie zajęły również zaparkowane obok mitsubishi.

Śledczy zajmujący się tym zdarzeniem przyjęli zawiadomienia o popełnionych przestępstwach od pokrzywdzonych mężczyzn. W wyniku pożaru audi powstały straty na kwotę 5 tys. zł, zaś w wyniku pożaru mitsubishi powstały straty na kwotę 15 tys. zł.

Po wstępnych ustaleniach chłopcy wrócili pod opiekę rodziców, a materiały w tej sprawie wkrótce trafią do sądu rodzinnego, który zadecyduje o losie chłopców.

POLECAMY NA STRONIE KOBIET:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl