26-latka z Rzeszowa straciła dziecko po tym, jak dźwigała ciężkie palety w PCK Rzeszów

Anna Janik
Anna Janik
pixabay
26-latka w 9 tygodniu ciąży przesuwała ciężkie palety z żywnością dla potrzebujących w PCK Rzeszów. Jej ciąża obumarła, a komisja powypadkowa stwierdziła, że przyczyny leżą wyłącznie po stronie pracownicy. Nie zgodziła się z tym inspekcja pracy, a sprawę bada prokuratura.

Pani Agnieszka (imię bohaterki zostało zmienione) w rzeszowskim oddziale Polskiego Czerwonego krzyża pracuje od 2 lat na stanowisku magazyniera i pracownika administracyjnego.

Zajmuje się odbieraniem paczek żywnościowych dla potrzebujących i pomaga drugiemu z pracowników magazynu dostarczyć je do miejsca, skąd potrzebujący w określone dni je odbierają. A do tego dba o związaną z tym dokumentację.

Do wypadku, po którym jej ciąża obumarła doszło 11 lutego br.

- Przeciągałam palety z żywnością, które blokowały wejście do biura, kiedy nagle poczułam silny ból w podbrzuszu. Zadzwoniłam do mojego taty, który jest moim kierownikiem, ze źle się czuję i tego już fizycznie nie pracowałam - opowiada 26-lata. - Następnego dnia zobaczyłam plamienie, dlatego poszłam do ginekologa. Ten zbadał mnie i stwierdził, że w początkowej fazie ciąży to zupełnie normalne - dodaje.

I faktycznie ból ustał, dlatego pani Agnieszka normalnie poszła do pracy. Po kilku kolejnych dniach wróciła do swoich obowiązków.

- Przeciągnęłam dosłownie jedną paletę i poczułam charakterystyczne „chlupnięcie”. Poszłam do łazienki już cała w krwi - wspomina.

Lekarze stwierdzili, że ciąża obumarła i chociaż pani Agnieszka bezpośrednio wiąże to z praca, którą wykonywała, komisja powypadkowa w PCK Rzeszów, w skład której wchodziła kadrowa i BHP-owiec z zewnętrznej firmy stwierdziła, że owszem, ciężki wypadek przy pracy powodujący czasową niezdolność do pracy był, ale jednocześnie wskazując przyczyny podał wyłącznie naruszenie przez poszkodowanego pracownika przepisów dotyczących zasad bhp oraz ochrony życia i zdrowia.

Jak czytamy w protokole komisji pani Agnieszka dopuściła się tego poprzez swoje „niefrasobliwe zachowanie, czyli zmuszanie się do nadmiernego wysiłku fizycznego, „nieskorzystanie ze zwolnienia lekarskiego i narażanie ciąży poprzez kontynuowanie pracy”. W protokole czytamy, że pracownica „swoim zachowaniem nie tylko naraziła swoje zdrowie, ale działała na szkodę pracodawcy, bezpośredniego przełożonego i pracowników”.

Kiedy protokół przeczytała pani Agnieszka, była załamana.

- Całą winę zrzucono na mnie, podczas kiedy dyrektor wiedział o ciąży i mimo to nie zatrudnił nikogo do pomocy tak, żebym mogła zająć się tylko praca biurową - mówi. - W dodatku taki dokument wyszedł z instytucji, która za swoją misję podaje zapobieganie ludzkim cierpieniom i łagodzenie ich skutków oraz ochrona ludzkiej godności, bez jakiejkolwiek dyskryminacji - mówi.

Dlatego o sprawie zawiadomiła inspekcję pracy. Ta przeprowadziła kontrolę, a jej wyniki nie pozostawiały złudzeń: twierdzenia, które komisja zawarła w swoim protokole są niezasadne.

Protokół pokontrolny inspekcji pracy liczy ok. 70 stron. Inspektorzy stwierdzili m.in. że pani Agnieszka przesuwała ciężar o masie ok. 600-800 kg. Podczas gdy norma dla kobiet to 180 kg. Dlatego uznali, że początek procesu obumarcia ciąży mógł nastąpić tuż po przeciągnięciu palety.

Inspektorzy nie mieli wątpliwości że poronienie było „ewidentnie związane z pracą (...) a przyczyną pośrednią w tym przypadku mógł być charakter wykonywanej pracy oraz częstotliwość wykonywanych czynności fizycznych”.

To ma o tyle duże znaczenie, że dyrektor PCK próbował na własną rękę ustalić, czy do poronienia mogło dojść przed feralnym 11 lutego i czy wpływ na to mogły mieć inne niż praca czynniki. Wysłał nawet pisma w tej sprawie do dwóch lekarzy prowadzących ciążę pani Agnieszki prosząc o odpowiedzi na pytania, z jakiego powodu zalecono jej 7-dniowe wizyty kontrolne i czy lekarz proponował L4.

Jeden z nich odmówił podania mu informacji, powołując się na tajemnicę lekarską, ale zaznaczył, że ciąża rozwijała się prawidłowo, więc nie można wykluczył, że jej obumarcie miało związek z pracą. Drugi nie odpowiedział jednoznacznie na pytanie pracodawcy, ale wysłał przy tym szczegółowy opis wizyt pani Agnieszki, czego ta do dziś nie może zrozumieć.

- Sprawę zgłosiłam do Okręgowej Izby Lekarskiej, bo pracodawca nie jest osobą, która powinna znać takie szczegóły - dodaje oburzona. - Pomijam, że przykry jest dla mnie sam fakt, że dyrektor w ogóle zrobił coś takiego, tak jakbym na siłę próbowała zrzucać winę na pracodawcę. Na Boga, dla mnie wystarczającą traumą był fakt utraty dziecka, a to, że stało się to w związku z moją pracą jest dla mnie dodatkowym obciążeniem psychicznym

- podkreśla.

Inspektorzy uznali także, że komisja opisując przyczyny wypadku pod uwagę wzięła pojedyncze stwierdzenia jednego a nie dwóch pytanych lekarzy. W raporcie inspektorów czytamy także, że „ pracownica nie traktowała ciąży jako choroby, ale jako normalny stan, w którym lekarz nie widział potrzeby aby musiała powstrzymać się od pracy, co sam wskazał w wydanej pracodawcy opinii. Zachowanie pracownicy nie było więc niefrasobliwe. Nie znaczy, że poprzez to, że nie przebywała na zwolnieniu lekarskim naruszyła przepisy dotyczące zasad bhp (...) Korzystanie ze zwolnienia lekarskiego nie jest kwestią wyboru pracownika tylko decyzją lekarza prowadzącego”- czytamy w protokole.

Inspektorzy stwierdzili jednocześnie, że pracownicy nie zostali właściwie przeszkoleni w zakresie bhp, a dokumentacja dotycząca szkoleń jest nieprawidłowa. Zalecił więc dopełnienie tego obowiązku.

Postępowanie w tej sprawie prowadzi strzyżowska prokuratura rejonowa. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów i zaplanowano przesłuchania świadków. Dyrektor PCK nie chciał komentować sprawy ze względu na toczące się jeszcze postępowanie. Pani Agnieszka nadal pracuje w PCK.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 26-latka z Rzeszowa straciła dziecko po tym, jak dźwigała ciężkie palety w PCK Rzeszów - Plus Nowiny

Wróć na i.pl Portal i.pl