2,19 zł musi starczyć na obiad w szkole. Kto i jak tnie we Wrocławiu na obiadach twojego dziecka

Adriana Boruszewska
Adriana Boruszewska
Emilia Chmura i Karolina Serafin walczą o lepszą jakość jedzenia w szkołach
Emilia Chmura i Karolina Serafin walczą o lepszą jakość jedzenia w szkołach Fot. Adriana Boruszewska
Nie 5 zł, a 2,19 zł dziennie. Za takie pieniądze dzieci z wrocławskich szkół i przedszkoli jedzą obiady. Dlaczego? Bo jak twierdzą Emilia Chmura i Karolina Serafin z grupy Aktywni Rodzice, przetargi na usługi cateringowe rozstrzygane są po rażąco niskich cenach. Ich zdaniem firmy wydają pieniądze na obsługę własnej działalności, a na sam obiad dla dziecka zostaje mniej niż połowa całej stawki.

Cenę wsadu do kotła, czyli produktów spożywczych potrzebnych do przygotowania obiadu, ustala dyrekcja i rada rodziców. We Wrocławiu cena to oscyluje między 4,5 zł a 6 zł. Najczęściej jednak jest to 5 zł. Pozostałe koszty związane z przygotowaniem posiłku (woda, energia, dowóz czy wynagrodzenia dla pracowników) pokrywa urząd miasta. - Problem w tym, że przy pełnej akceptacji dyrektorów szkół, firmy cateringowe oferują obiady za 5 zł wsad i 20-60 groszy pozostałe koszty. A to oznacza, że nasze dzieci jedzą obiad nie za 5 zł, które płacimy, tylko za 2 zł, a z pozostałych 3 zł finansowana jest działalność firmy cateringowej - mówią zgodnie Emilia Chmura i Karolina Serafin.

Wrocławianki dodają, że każdy rodzic ma prawo poprosić dyrekcję szkoły o szczegóły przetargu a także, gdy tego potrzebuje, przejrzeć faktury. - Wygrywa ten, kto zaoferuje najniższą cenę. Firmy cateringowe zaczęły ze sobą konkurować i obniżać ceny, co doprowadziło do ofert tj. 5 zł 19 groszy za obiad, z czego 5 zł płacili rodzice za tzw. wsad do kotła - wylicza Emilia Chmura i dodaje, że żaden z dyrektorów szkół jednak nie zadał sobie pytania, czy za 19 groszy ktoś ugotuje obiad.

Kwota 5 zł 19 groszy jest realną ceną zaproponowaną przez firmę, która wygrała przetarg w jeden z wrocławskich szkół. - Poinformowałam urząd miasta, że jest taka szkoła, gdzie oferta, która wygrała przetarg, wyniosła 5 zł 23 grosze. Urzędnicy obiecali, że szkołę skontrolują, a w tym roku okazało się, że owa firma znów wygrała w tej szkole przetarg. Tym razem za 5 zł 19 groszy - przedstawia sprawę Karolina Serafin. - Cały realny koszt przygotowania posiłków idzie z wsadu do kotła. Poszkodowane w tej sytuacji są nasze dzieci! - dodaje.

Obie matki o sytuacji zawiadomiły urzędników z ratusza. Wskazały też dwie wrocławskie placówki - szkołę podstawową nr 80 i przedszkole nr 119, w których przetargi na usługi cateringowe rozstrzygane są po bardzo niskich cenach.

- Przepisy są bardzo jasne - firmy cateringowe nie mogą finansować kosztów swojej działalności z puli przeznaczonej na zakup żywności dla dzieci – deklaruje w rozmowie z nami dyrektor departamentu edukacji we Wrocławiu Jarosław Delewski. - Placówki, w których doszło do nieprawidłowości, są kontrolowane, a ich dyrektorzy korespondują z firmami cateringowymi. Czekamy na wyniki kontroli z dwóch szkół, w których wykryto uchybienia – tłumaczy Delewski.

Sprawie przyjrzy się też prawnik. Jeżeli zostaną stwierdzone nieprawidłowości, to urzędnicy podejmą decyzję o unieważnieniu przetargu i rozpisaniu nowego.

Zdaniem Delewskiego temat przetargów podejmują głównie mniejsze firmy, które nigdy nie będą konkurencyjne z tymi, które kupują hurtowe ilości jedzenia. Opinię podziela też Emilia Chmura. - Zgłaszają się do nas firmy, które nie chcą karmić dzieci za 5 zł i 19 groszy, bo wiedzą, że wtedy to jedzenie jest nic nie warte. Niestety takie małe lokalne firmy nie mają szans z wielkimi molochami, które ustalają dumpingowe stawki w przetargach.

W Polsce ani wysokości ceny wsadu do kotła, ani przygotowania posiłków nie jest regulowana przepisami. O wysokości wsadu do kotła decyduje rada rodziców i dyrekcja. Niestety nad czynnikiem B, czyli kosztem przygotowania posiłków, nikt realnego nadzoru nie ma. Jarosław Delewski tłumaczy, że przepisy prawa nie pozwalają określić minimalnej stawki za przygotowanie posiłku. - Do końca lipca, w postępowaniach przetargowych wygrywały oferty, w których proponowano najniższą cenę. Teraz prawo się zmieniło i pod uwagę brana jest nie tylko cena, ale i jakość proponowanych posiłków. Poza tym staramy się odchodzić od zamówień cateringowych, na rzecz obiadów gotowanych na miejscu, w placówkach. Dlatego wciąż zwiększamy nakłady na przyszkolne kuchnie, m.in. udało nam się wyposażyć nasze obiekty w nowe piece konwekcyjno-parowe na co wydaliśmy już 2,2 mln złotych.

Obecnie we Wrocławiu na 250 placówek oświatowych, 62 obsługiwane są przez firmy cateringowe. Dietetyk Agnieszka Białek zauważa, że z żywieniem w placówkach oświatowych bywa różnie. - Myślę jednak, że wszystko idzie ku lepszemu. W placówkach żywienia zbiorowego istnieje obowiązek zbilansowania jadłospisu dzieci pod kątem zapotrzebowania na energię i składniki odżywcze. Oczywiście nie każde dziecko lubi jedzenie bez soli czy cukru, więc tak naprawdę wszystko zależy od nawyków żywieniowych dziecka.

Najważniejsze zaś, według jej opinii, jest zwiększenie nacisku na wyeliminowanie ze szkolnego jedzenia żywności przetworzonej, barwników i szkodliwych dodatków do żywności. - Chcemy, aby dzieci jadły sos z prawdziwych pomidorów, a nie z proszku - dodaje Białek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 2,19 zł musi starczyć na obiad w szkole. Kto i jak tnie we Wrocławiu na obiadach twojego dziecka - Gazeta Wrocławska

Komentarze 41

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Magda
12 listopada, 13:48, Karolina:

Zgodzę się z Paniami które napisały wcześniej o firmie Kanzeon. Moje dzieci przychodzą do domu najedzone i mam pewność, że to co jadły w szkole było zdrowe. Wszystko jest sterylnie podane :)

Mój synek też lubi jedzenie od Kanzeon. Po powrocie do domu przez dziesięć minut umie opowiadać mi, co jadł w szkole na obiad ;).

K
Karolina

Zgodzę się z Paniami które napisały wcześniej o firmie Kanzeon. Moje dzieci przychodzą do domu najedzone i mam pewność, że to co jadły w szkole było zdrowe. Wszystko jest sterylnie podane :)

D
Dagmara
23 listopada 2018, 12:01, Paula:

Najważniejsze to, żeby firma dostarczająca obiady miała wszystkie certyfikaty... Nasze dzieci mają katering Kanzeon w szkole i jesteśmy bardzo zadowoleni. Zawsze przychodzą najedzone, czego nie było przy poprzednim kateringu. Panie nauczycielki mówią, że widać, że jedzenie świeże :)

Nigdy nie sprawdzałam certyfikatów, ale zgodzę się, że Kanzeon ma posiłki na fajnym poziomie.

P
Paula
Najważniejsze to, żeby firma dostarczająca obiady miała wszystkie certyfikaty... Nasze dzieci mają katering Kanzeon w szkole i jesteśmy bardzo zadowoleni. Zawsze przychodzą najedzone, czego nie było przy poprzednim kateringu. Panie nauczycielki mówią, że widać, że jedzenie świeże :)
z
zorro
A cz nie prościej byłoby skontrolować dostarczane produkty a nie snuć domysły o okradaniu naszych dzieci. Moze warto byłoby zamieścic w GW wypowiedż właściciela cateringu. Wiele firm funkcjonuje na rynku dopłacajac od czasu do czasu do interesu. Ja osobiscie wytoczył bym GW proces i zażadał wysokiego odszkodowania. Artykuł ten należy traktować jako klasyczny hejt,
z
zniesmaczony
Czy te Panie nie chca wprowadzic do szkol jedzenia koszernego. A Gazeta wroclawska pomaga im w tym. Panie naczelny redaktorze czasy komuny to przeszłość, taki metody osaczania dyrektorów były dobre za Stalina.
z
zniesmaczony
Czy te Panie nie chca wprowadzic do szkol jedzenia koszernego. A Gazeta wroclawska pomaga im w tym. Panie naczelny redaktorze czasy komuny to przeszłość, taki metody osaczania dyrektorów były dobre za Stalina.
O
Ojciec
Chmura i Serafin to przyszle radne Wroclawia, szykuja sobie juz elektorat. Elanowscy zbijali kapital na 7-latkach a te dwie na jedzeniu naszych dzieci. Zalosne.
x
xenia
Za moich czasów były stołowki, zawsze był ciepły obiad, kompot..fakt drożej sie płaciło ale nawet nauczyciele się też stołowali.Teraz wielce zdrowa zywność, przepisy..po co było ruszać coś co było dobre?Jeśli ktoś myśle że za 5zl zrobisz obiad jest w błedzie..po co robić zamęt, jak nie pasi gotuj w domu proste.
k
kamillo
To chyba na samych warzywach leciały. Teraz praktycznie w każdym produkcie kupionym w sklepie jest sól. Polecam poczytać etykiety. To, że nie soli się do obiadu, to nie znaczy, że w składnikach już tej soli nie ma.
m
mylisz się...
jestem zniesmaczonym rodzicem... szkoły, która straciła wspaniałą Panią Dyrektor, która walczyła o nasze dzieci..., dzięki której moje dziecko chodziło z chęcią do szkoły... która dla każdego była uśmiechnięta i zawsze znalazła czas...
T
Tomek
Ojej pani była dyrektor ma widzę dużo czasu na hejt pod adresem p. Chmury. Może dlatego, że straciła stanowisko jak wyszły na jaw PRZEKRĘTY na szkolnej stołówce? Żal.
r
rodzic
przygotowanie obiadu za 0,19 zł !?!?! Ludzie, przecież wiadomo, że tak się nie da!!! Dobrze, że ktoś próbuje coś w tej sprawie zrobić. Tylko ignoranci będą twierdzić inaczej.
E
Elka
To samo jest z prywatnymi placówkami przedszkolami i żłobkami. one są nastawione na zysk.
n
nie interesuje cie
co jedza nasze dzieci? A moze nawet ktos z twojej rodziny.
Wróć na i.pl Portal i.pl