11 września, Nowy Jork, WTC. Szurkowski: "Połączyłem się z nią, ale była w rozpaczy i nie mogła mówić"

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Nowa wieża One World Center - symbol wielkości Nowego Jorku
Nowa wieża One World Center - symbol wielkości Nowego Jorku Marek Twaróg
Zadzwoniła żona syna i powiedziała, że Norbert był w jednej z wież w trakcie ataku, gdzieś koło setnego piętra. Dokładnie w tym czasie kolejny samolot uderzył w drugą wieżę. Rozłączyłem się i zacząłem dzwonić bezpośrednio do niego. „Leave the message” słyszałem raz za razem - wspominał mistrz kolarski Ryszard Szurkowski. W 19. rocznice ataku na Amerykę - World Trade Center i Pentagon - odwiedzamy Nowy Jork i Ground Zero.

Wyobraźmy sobie minę burmistrza Nowego Jorku, gdy autorzy pomysłu - Michael Arad, Peter Walker i Davis Brody Bond - przedstawiali mu swą ideę. Dwie dziury? Wodospady? W sercu dolnego Manhattanu? Na najdroższych działkach na świecie? Czy to dobry sposób na upamiętnienie ofiar i poradzenie sobie z traumą zamachów z 11 września? A jednak to, co powstało w miejscu dwóch wież, które pochłonęły życie 2602 ofiar z biur i 147 osób z dwóch samolotów, zachwyca.

Zachwyca to, co początkowo budziło największe wątpliwości. Wodospady i park? Czy to ma wystarczyć, by upamiętnić największą tragedię współczesnej Ameryki? Powstała otwarta przestrzeń miejska, która - gdyby nie cała historia będąca jej fundamentem - mogłaby być traktowana jak malowniczy park.

Na gęsto zabudowanym Manhattanie walczy się o każdy metr kwadratowy ziemi. Symbolem tego niech będzie wciśnięty między wieżowce Trinity Church, niedaleko skrzyżowania Wall Street i Broadwayu. Ten piękny, XIX-wieczny kościół z niewielkim cmentarzem wokół, rok po roku coraz bardziej niknący wśród wieżowców, otoczony tętniącym życiem miastem, to jak ikona Nowego Jorku - miasta, które jest wierne swojej tradycji, ale też dobrze pilnuje swoich doczesnych interesów, które robi się na handlu ziemią.

Tu miasto jest cichsze i spokojniejsze

Mamy więc w miejscu dwóch wież World Trade Center dwie ogromne kwadratowe dziury, długie i szerokie na 60 metrów - o bokach odpowiadających obrysowi tych najbardziej znanych na świecie drapaczy chmur. Drapaczy, które już nie istnieją, ale w pamięci nowojorczyków, a pewnie i całego świata, będą zawsze. Również za sprawą tego niezwykłego projektu.

Otwarto go w dziesiątą rocznicę zamachów i początkowo wstęp pod same wodospady był limitowany, obawiano się zamachów i prowokacji w tym już niemal świętym dla Ameryki miejscu.

Jednak z czasem przestrzeń została otwarta, posadzone obok dęby urosły i powstało miejsce niezwykłe. Magiczne - powiedzielibyśmy, gdyby chodziło tylko o zagospodarowanie kolejnej przestrzeni miejskiej. Tu jednak mamy inny wymiar miejsca. Po części jest to przecież cmentarz ofiar, po części pomnik amerykańskiej niezłomności, po części memoriał ku czci strażaków, ratowników, wszystkich, którzy rzucili się ofiarom na ratunek.

Tak jak zamach przerwał normalne funkcjonowania miasta, tak i ten pomnik, te pompujące 100 tysięcy litrów na minutę wodospady, wprowadzają w dzisiejszy Nowy Jork niespodziewany spokój. Co prawda każdego dnia przewijają się tutaj tysiące turystów, jednak w powietrzu czuć refleksję. Woda szumi, wiatr trąca liście drzew, to muzyka zupełnie inna niż gwar ulicy, klaksony, syreny policji czy straży.

Rzecz jasna, dwa kwadratowe wodospady to część wielkiego kompleksu. Mamy więc i i klasyczne Muzeum - The 9/11 Memorial Museum - mamy też odważny projekt słynnego Santiago Calatravy pod nazwą Oculus (to nowe centrum przesiadkowe - stare zniknęło wraz z zwaleniem się wież), mamy wreszcie najbardziej znaną, ogromną wieżę One World Center. Ten 541-metrowy biurowiec to dzieło wielkich architektów Daniela Libeskinda, Davida Childsa oraz firmy architektonicznej Skidmore, Owings and Merrill.

Początkowo nazywano ją Wieżą Wolności, ostatecznie zyskała równie symboliczne miano One World Center. Ten najwyższy budynek w Nowym Jorku ma już samymi swoimi rozmiarami komunikować światu amerykańskie przesłanie „United we stand”.

I choć muzeum naprawdę zwiedza się z zapartym tchem (pamiątki są wstrząsające, widać prawdziwe przęsła WTC, wóz strażacki, który brał udział w akcji, można słuchać fragmenty prawdziwych rozmów telefonicznych z tego dnia itp.) to jednak najważniejsze są wodospady.

Na kamiennej balustradzie okalającej wpuszczone w ziemie kwadraty wyryto nazwiska wszystkich ofiar zamachów. To oczywisty przypadek, ale podchodząc do wodospadów od strony Liberty Street i omiatając wzrokiem szeregi nazwisk, nie sposób nie zauważyć napisu „Norbert P. Szurkowski”, tak charakterystycznego przez swą słowiańskość wśród nazwisk amerykańskich i latynoskich. Syn Ryszarda, wielkiego mistrza kolarskiego, był jedną z ofiar.

Ona księgowa, on informatyk

W zamachach z 11 września zginęło sześcioro Polaków: Dorota Kopiczko z Augustowa, Łukasz Milewski z Suwałk, Norbert Szurkowski z Wrocławia, Anna De Bin z domu Pietkiewicz z Ełku, Jan Maciejewski ze Zduńskiej Woli i Maria Jakubiak z opolskiej wsi Błota. Tę listę znajdziemy - w takiej właśnie kolejności - w polskich mediach od lat.

Byłyby to tylko lista, tylko suche nazwiska, jednak dość szybko dowiedzieliśmy się więcej o polskich ofiarach. 26-letnia Dorota Kopiczko była księgową w Marsh & McLennan, która to firma mieściła się na setnym piętrze pierwszej wieży WTC. Łukasz Milewski - zaledwie 22-letni - pracował w stołówce banku Cantor Fitzgerald. „Do trumny zamiast ciała rodzina włożyła jego ulubione płyty, listy, t-shirty i zdjęcia” - napisał w 2001 roku „New York Times”. Anna De Bin z Ełku była asystentką prawną w Cantor Fitzgerald, Jan Maciejewski pracował w restauracji Windows on the World w WTC oraz jako konsultant komputerowy, a Maria Jakubiak była księgową w Marsh & McLennan.

O swoim synu - Norbercie Szurkowskim - opowiedział jego wielki ojciec Ryszard w książce „Ryszard Szurkowski. Wyścig. Autobiografia”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa SQN.

Norbert z żoną spodziewali się drugiego dziecka, a Norbert zatrudnił się, by dorobić przy tapetowaniu biura Cantor Fitzgerald. Ryszard Szurkowski wspomina:

„Przed tą tragedią syn był w Polsce. (…) Przegadaliśmy we dwóch całą noc, siedzieliśmy do samego rana. (…) Syn miał w USA swoją działalność i brał zlecenia od większej firmy. W poniedziałek po powrocie [z Polski - przyp. red.] miał iść do World Trade Center, ale że był tuż po przylocie, to sobie to odpuścił i przełożył wizytę na wtorek. Poszedł i nigdy już nie wrócił… Można gdybać i się zastanawiać, co by było gdyby... (…) Ja dowiedziałem się o tym przy okazji zebrania PKOl-u na Kruczej w Warszawie. Spotkania odbywały się tam w hotelu, na ostatnim piętrze. Myślałem, że początek jest o 13.00, więc tak dotarłem, a tam spotykam w drzwiach kolegę, który mówi, że wszystko się już skończyło. Cóż, zawróciłem i poszedłem do klubu do Zbyszka Szczepkowskiego, bo miał siedzibę nieopodal. Wszedłem, a sekretarka mówi, żebyśmy byli cicho, bo patrzy w telewizor. „A ty co za horror oglądasz?!” - spytałem, zerkając na ekran. Powiedziała, że to leci na żywo z Ameryki (…). Chwilę później zadzwoniła jednak żona syna i powiedziała, że Norbert był w jednej z wież w trakcie ataku, gdzieś koło setnego piętra. Dokładnie w tym czasie kolejny samolot uderzył w drugą wieżę, więc nawet już nie pytałem, w której jest mój syn. Rozłączyłem się i zacząłem dzwonić bezpośrednio do niego. „Leave the message” - słyszałem raz za razem. Znowu więc połączyłem się z synową, ale była już w rozpaczy i nie mogła mówić.”

Nowa trauma

19 lat po zamachach, po tzw. wojnie z terroryzmem, którą po ataku rozpoczął Georg W. Bush, po rozprawieniu się z Al-Kaidą i zniwelowaniu zagrożenia terrorystycznego, Nowy Jork żyje dalej, a nawet w ostatnich latach świetnie się rozwija, korzystając z koniunktury gospodarczej. Na początku tego roku jednak, jak pół świata, rozpoczął nową wojnę - z pandemią. To wspaniałe miasto ze względu na gęstość zaludnienia zostało szczególnie dotknięte przez COVID-19. Zarażonych zostało 235 tysięcy osób, na kilka tygodni zamarł nawet Times Square.

Ale ostatnie doniesienia mówią: dobowa liczba ofiar śmiertelnych wynosi zero. Nowy Jork znów wygrywa bitwę. Jak wtedy, po 11 września 2001 roku.

***

Atak na USA
Zamachy z 11 września 2001 to seria czterech ataków terrorystycznych, przeprowadzonych rano we wtorek, 11 września 2001 roku na terytorium Stanów Zjednoczonych za pomocą uprowadzonych samolotów pasażerskich. Sprawcami byli przedstawiciele organizacji Al-Ka’ida, którzy po opanowaniu samolotów skierowali je na obiekty dwóch wież World Trade Center oraz budynku Pentagonu. W przypadku czwartego samolotu atak nie powiódł, wskutek czego maszyna rozbiła się na polu w Pensylwanii. Łącznie w zamachu zginęło 2996 osób.

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 11 września, Nowy Jork, WTC. Szurkowski: "Połączyłem się z nią, ale była w rozpaczy i nie mogła mówić" - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl