10-latek zaatakował kolegę z Ukrainy. Głos zabrało „Ordo Iuris”. Wywiązała się z tego awantura polityczno-historyczna

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Ze zwyczajnej szkolnej przepychanki zrobiła się polityczno-patriotyczna awantura. Padają wielkie słowa i głupoty.
Ze zwyczajnej szkolnej przepychanki zrobiła się polityczno-patriotyczna awantura. Padają wielkie słowa i głupoty. 123rf
Bójka między kolegami z czwartej klasy. W tle „patriotyczne” ciuchy i rzekomy spór o zbrodniarza, Stepana Banderę. Kiedy w tę sprawę włączyła się fundacja „Ordo Iuris”, wywiązała się awantura polityczno-historyczna.

Wyjechaliśmy z kraju, w którym trwa wojna, przemoc. A teraz czujemy się, jakbyś my przyjechali na inną wojnę - mówi Walerij.

Cedzi słowa. Jego polszczyzna jest bez zarzutu, ale mężczyzna bardzo uważa, by nie powiedzieć czegoś, co mogłoby zostać użyte przeciw niemu. Uczy się polskiego od dwóch lat.

Wtedy też, w 2017 roku przyjechał z żoną i dwoma małymi wtedy jeszcze synami z Mariu pola w Donbasie. Polska miała być dla nich krajem, w którym zaczną życie na nowo. Oboje znaleźli pracę w Toruniu. Dzieci poszły do podstawówki nr 10.

- Syn ma w szkole wielu kolegów. Jest lubiany. Wszystko było w porządku - opowiada.

Do czasu. Wiosną tego roku Dmytro (imię zmienione), uczeń czwartej klasy, wrócił do domu zdenerwowany.

- Mówił, że jeden chłopak szedł za nim, pluł i powtarzał: „Polska dla Polaków, a ty jesteś banderowiec”. Syn w domu zapytał: „Tata, kto to jest ten banderowiec?” Nie wiedział. Zresztą u nas w Donbasie w ogóle nie uczy się o tym w szkole. Tego tematu w ogóle nie ma. I my w domu też nigdy nie rozmawialiśmy o Banderze.

Czytaj także: 10-latek trafił do sądu. Ordo Iuris: poszło o Banderę. Szkoła to dementuje

Pobicie to było już za dużo
Takie sytuacje - jak mówi ojciec - się powtarzały. Dmytro był wyzywany i lżony. Kiedy jednak chłopiec został napadnięty przez dwóch innych, rodzice uznali, że czas zareagować. - Wcześniej nie reagowaliśmy, ale wtedy syn został pobity. Został uderzony, między innymi w twarz - mówi Walerij. - Poszliśmy do szkoły. Zapytałem: „Dlaczego chłopak nie może wrócić spokojnie do domu?”

Szkoła zwróciła się do Sądu Rejonowego w Toruniu. Sprawa agresora trafiła do II Wydziału Rodzinnego i Nieletnich „z prośbą o zbadanie sytuacji rodzinnej i wychowawczej dziecka”.

W oświadczeniu dyrekcji SP nr 10 w Toruniu napisano, że powodem zwrócenia się do sądu były „występujące problemy w jego (ucznia - red.) relacjach z rówieśnikami. (..) wielokrotnie naruszał nietykalność innych dzieci, a także stosował przemoc słowną, wyrażając jednocześnie niechęć do cudzoziemców”.

Na tym pewnie sprawa by się zakończyła. I nikt więcej - poza rodzicami, uczniem i być może dyrektorką szkoły - nie dowiedziałby się o postępowaniu.

Tak stałoby się, gdyby nie tweet, który 15 lipca opublikowała Magdalena Majkowska, prawnik reprezentująca w charakterze pełnomocnika rodziców chłopca, w sprawie w której szkoła zwróciła się do sądu.„Uczeń na przerwie, zwrócił uwagę koledze narodowości ukraińskiej, który wychwalał S. Banderę, że w Polsce uważany jest on za bandytę. Szkoła zgłosiła sprawę do sądu opiekuńczego w Toruniu, stawiając polskiemu uczniowi zarzut nacjonalizmu” - napisała prawniczka.

Na pytanie jednego z użytkowników TT, czy informacja ta nie jest „fake newswem”, odpowiedziała przecząco. „W sądzie trwa postępowanie” - jak zaznacza prawnik - „o ograniczenie praw rodzicielskich rodzicom 10-latka.”

Sęk w tym, że sąd wcale nie prowadzi postępowania „w kierunku” ograniczenia praw rodzicielskich. Jego czynności mogą, ale nie muszą mieć taki skutek.

Magdalena Majkowska jest prawnikiem działającym w Fundacji Instytucie na Rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”. Organizacja działa od 2013 roku i najbardziej znana jest z projektu za- ostrzenia prawa aborcyjnego postulując wprowadzenie w Polsce całkowitego zakazu przerywania ciąży. „Ordo Iuris” znane jest również z ostrej krytyki ruchów LGBT.

„Patriotyczne” tradycje
„Postawa Maćka (imię chłopca zmieniono) wynika z historii jego rodziny oraz przywiązania do tradycji” - zaznacza Magdalena Majkowska w wypowiedzi cytowanej w oświadczeniu wydanym przez „Ordo Iuris”.

„Ojciec chłopca był żołnierzem zawodowym. Patriotyzm jest dla niego ważną wartością, którą stara się przekazywać dziecku zainteresowanemu historią Polski. Przodkowie chłopca, o których pamięć w rodzinie jest wciąż kultywowana, padli ofiarą rzezi wołyńskiej. Rodzice starają się uwrażliwić dzieci na potrzeby innych oraz wychowywać je w szacunku do drugiego człowieka, chłopiec posiada również kolegę narodowości ukraińskiej, kwestia jego pochodzenia nigdy nie była podłożem konfliktów” - twierdzi Magdalena Majkowska.

Ponadto fundacja zaznacza, że „po pierwszym szkolnym sporze o Banderę, Maciek był przez ukraińskiego kolegę wyzywany i opluwany z powodu noszenia ubrań z nadrukami przedstawiającymi Żołnierzy Niezłomnych. „Chłopiec starał się nie reagować na liczne prowokacje, a kolejne incydenty były na bieżąco zgłaszane szkole. Rodzice byli w stałym kontakcie z placówką, licząc na wsparcie pedagogów w rozwiązaniu konfliktu pomiędzy uczniami”.

Szkoła dementuje rewelacje „Ordo Iuris” dotyczące genezy sprawy. - Absolutnie nie potwierdziliśmy, by chopiec z Ukrainy wypowiadał się na temat Stepana Bandery - mówi wicedyretor SP nr 10, Magdalena Dawidowicz. - Nigdy też nie kontaktował się z nami nikt z fundacji Ordo Iuris.

Co do drugiego ucznia, w oświadczeniu szkoły czytamy, że „z uwagi na bezpieczeństwo uczniów, zgodnie z zapisami w programie wychowawczo-profilaktycznym, szkoła podjęła odpowiednie kroki, aby przeciwdziałać tym (agresywnym, red.) zachowaniom. Ze względu na brak wyraźnej poprawy w zachowaniu szkoła zwróciła się (...) do sądu”.

Skąd zatem fundacja miała informacje, że powodem skierowania sprawy do sądu był spór o Banderę? - Rodzice byli cały czas w kontakcie mailowym ze szkołą, z którego wynikało, że przedmiotem tej pierwotnej kłótni była postać Stepana Bandery - pada odpowiedź.

Dziś (16 lipca) ulicami starówki przeszła kolumna toruńskich funkcjonariuszy z okazji Święta Policji. Z Rynku Nowomiejskiego policjanci udali się do katedry na uroczystą mszę świętą. Dalsze uroczystości zorganizowano na Rynku Staromiejskim. Policjanci z Komendy Miejskiej i podległych jej jednostek otrzymali akty mianowania na wyższe stopnie oraz nagrody.

Święto toruńskiej Policji [zdjęcia] ...

Sprawa polityczna
Próbowaliśmy się skontaktować z rodzicami Maćka. - Niestety, nie mogę podać kontaktu, ale mogę zapytać ich, czy zgodziliby się na rozmowę - wyjaśniła Majkowska. Odpowiedzi nie ma.

- To w ogóle nie tak - mówi Walerij. - My nigdy nie rozmawialiśmy w domu o Banderze.

W tej sprawie do wojewody Mikołaja Bogdanowicza i wojewódzkiego kuratora oświaty Marka Gralika zwróciła się posłanka PiS Anna Sobecka. W identycznie brzmiących listach prosi urzędników o „nadzór” sprawą.

„(...) Szokująca jest dla mnie postawa dyrekcji, która zgłosiła sprawę do sądu opiekuńczego w Toruniu, stawiając polskiemu uczniowi zarzut nacjonalizmu” - napisała posłanka.

- Pismo pani poseł nie zawiera żadnych faktów, tylko nawiązuje do medialnych doniesień. Prosi o wyjaśnienie i otrzyma je od nas - zapowiada Maria Mazurkiewicz, wicekurator oświaty.

Wojewoda uzależnia podjęcie działania od informacji, których spodziewa się od kuratorium.

- Do sprawy należy podejść z wyjątkową ostrożnością. Należy poznać cały jej kontekst - mówi Adrian Mól, rzecznik wojewody. - We wtorek rano po pierwszych doniesieniach medialnych wojewoda skontaktował się z kujawsko-pomorską wicekurator oświaty z prośbą o wyjaśnienia w tej sprawie. Otrzymał już wstępne informacje o przeprowadzonej w ubiegłym miesiącu kontroli.

Poseł Paweł Olszewski (PO): - Każdy przejaw agresji, przemocy na jakimkolwiek tle jest nieakceptowalny. Szczególnie, jeśli ma to miejsce w szkole. I szkoła powinna w takiej sytuacji zareagować. A próba usprawiedliwiania zachowania agresywnego pobicia przekonaniami jest tylko zachęcaniem do tego, aby argument siły stosować, gdy ma się „patriotyczno-polskie” przekonania. To może doprowadzić do przelewu krwi i zarówno „Ordo Iuris”, jak i poseł Sobecka powinni mieć to na uwadze.

Z kolei Konrad Dulkowski, prezes Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych twierdzi, że sprawa ucznia z Torunia to kolejne, przemyślane działanie fundacji „Ordo Iuris”. - Szukają następnego męczennika po panu Tomaszu z Ikei. Teraz fundacja stara uczynić nim chłopca z podstawówki - komentuje. - „Ordo Iuris” stara się z tego zrobić sprawę polityczną i alarmuje o prześladowaniu z powodu przekonań nacjonalistycznych. Podejrzewam, że w przypadku 10-latka to nie są pewnie nawet jego przekonania, tylko przekonania, które wyniósł może z domu, a może wyczytał w internecie.

To absurdalne - dodaje Dulkowski. - Mamy pomieszanie pojęć. Chodzi o pogłębianie nienawiści polsko-ukraińskiej. Rozmawiam z Ukraińcami. Oni też w większości uważają Banderę za bandytę. Nie mam co do tego wątpliwości. Też uważam rzeź wołyńską za ludobójstwo, za straszliwą zbrodnię, którą trzeba jak najbardziej potępiać, ale nie można obciążać tym dzisiejszych Ukraińców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 10-latek zaatakował kolegę z Ukrainy. Głos zabrało „Ordo Iuris”. Wywiązała się z tego awantura polityczno-historyczna - Gazeta Pomorska

Wróć na i.pl Portal i.pl