Wywiad z myśliwym. "Nie znam myśliwego, który strzelałby do lochy z warchlakami"

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Nie znam myśliwego, który z ręką na sercu powiedziałby, że strzelanie do lochy, która ma warchlaki lub potencjalnie może je mieć, mu nie przeszkadza. Wszyscy myśliwi, z którymi rozmawiałem i których słuchałem, byli zgodni i mówili, że nie będą czegoś takiego robić - mówi Piotr Rogacin, myśliwy z Koła Łowieckiego Mazury.

Powiedz na początek, jak myśliwi podchodzą do sprawy afrykańskiego pomoru świń?
ASF jest dużym problemem, szczególnie w obszarach najbardziej zagrożonych, czyli na terenie wschodniej Polski. Generalnie faktycznie jest tak, że w obszarach, gdzie odstrzał dzików został zintensyfikowany, to liczba dzików padłych na ASF jest mniejsza. U nas w Kole Łowieckim Mazury zaczęliśmy odstrzał na dobrą sprawę już dwa lata wcześniej, na chwilę po tym, jak do Polski przywędrowały dziki z ASF. Populacja dzika w naszym kole została zredukowana praktycznie o połowę. Efekt jest taki, że inne koła w okolicy mają problem z ASF, znajdują dziki chore na ASF, a u nas w kole nie znaleziono do tej pory ani jednego chorego dzika. ASF wystąpiło na terenie naszych obwodów, ale u trzody chlewnej, a nie u dzików. Nie potwierdzono u nas żadnego przypadku chorego dzika, a dookoła tak – w Giżycku, w Kętrzynie, w Suwałkach...

Początkowo chyba kwestii ASF nie traktowano poważnie?
Pamiętam, że na początku nie było tematu, bo dziki z ASF do Polski przechodziły, ale nie potwierdzono, że roznoszą wirus również do trzody chlewnej. Wszyscy podeszli do tego trochę z machnięciem ręki. Mam nagrany filmik, sprzed dwóch lat. Jechaliśmy z bratem drogą obok pola i zauważyliśmy w biały dzień dzika, który zachowywał się bardzo nienaturalnie. Zadzwoniliśmy do zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego i powiedzieliśmy o całej sytuacji. A już wtedy było wiadomo, że ASF w Polsce jest. Kazali nam zadzwonić na Straż Miejską. Straż przyjechała, ale powiedziała, że ona może tylko tego dzika przegonić. W zasadzie trzeba było do weterynarii zadzwonić, ale nikt nam tego wtedy nie powiedział.

Czyli Polski Związek Łowiecki zawiódł?
Nie można tak powiedzieć, bo na tamtym etapie nikt jeszcze nie wiedział, co z tą całą sprawą robić. Dziś już wiemy, że stworzenie strefy buforowej, w której odstrzał sanitarny dzików powinno się znaczenie zwiększyć, powinno być przeprowadzone bardziej sprawnie. Z danych widać, że kiedy zwiększono odstrzał, to rozprzestrzenianie się ASF znacznie przyhamowało. Przez pierwsze dwa lata, kiedy ludzie nie wiedzieli, co robić, chore dziki zajęły terytorium, na którym są obecnie. Dalej się praktycznie nie posuwają. Trudno tu mówić o czyjejś winie, bo była to po prostu nowa sytuacja, na którą nikt nie był do końca gotowy.

Były prowadzone jakieś konsultacje z myśliwymi z Białorusi, czy Ukrainy?
Nie wiadomo mi nic na ten temat. Być może PZŁ próbował się w jakiś sposób z nimi dogadywać, ale ja o tym nie wiem.

Jak oceniasz ostatnie działania rządu?
Generalnie zachowanie ministrów wygląda dziwnie. Z jednej strony wprowadzili rozporządzenie zwiększające blisko dwukrotnie ryczałt za odstrzał loch przelatkowych i wyżej. Czyli za odstrzał loch, mających co najmniej rok, które już mogą mieć warchlaki. Bo lochy, które nie ukończyły jednego roku, w 99,9 procentach przypadków nie mają jeszcze warchlaków. Do loch strzela się właśnie przed osiągnięciem przez nie roku, bo one z reguły nie mają wtedy warchlaków, są jeszcze przed fazą rozrodu, bo nie miały jeszcze kiedy przystąpić do huczki. No to tutaj rząd najpierw zwiększył ryczałt za odstrzał lochy powyżej 1 roku, a potem ogłosił że wprowadzi zakaz strzelania do loch prośnych i prowadzących młode, czyli generalnie właśnie wszystkich tych, powyżej 1 roku.

Skąd takie decyzje?
Prawdopodobnie wystraszyli się opinii, że zmuszają myśliwych do barbarzyństwa. Bo nie trzeba być jakimś wybitnym znawcą, żeby zauważyć, że jeśli myśliwi, organizacje ekologiczne i „zieloni” mówią tym samym głosem, to coś musi być na rzeczy. Że to chyba nie jest dobra droga. To wszystko wygląda, jakby rząd po prostu się wystraszył reakcji społeczeństwa.

Okazało się, że plan wybicia 90 procent populacji dzików był nieprawdziwy. Ale gdyby myśliwi dostali takie polecenie, gdyby kazano im strzelać do prośnych loch, to…
Nie wyobrażam sobie myśliwego, który zareagowałby na taki pomysł pozytywnie. Wszyscy myśliwi, z którymi rozmawiałem i których słuchałem, byli zgodni i mówili, że nie będą czegoś takiego robić. Myśliwi składając ślubowanie przysięgają dbać o dobro przyrody. I to nie jest zabawa. Do tego dochodzi sprawa etyki. Złożyliśmy wszyscy ślubowanie i nie możemy sobie pozwolić na takie działanie. Nie znam myśliwego, który z ręką na sercu powiedziałby, że strzelanie do lochy, która ma warchlaki lub potencjalnie może je mieć (bo w jaki sposób rozpoznać, że locha na pewno nie ma w brzuchu prosiąt?), mu nie przeszkadza.

Ale takie sytuacje się czasem zdarzają. Myśliwy, który strzeli lochę z młodymi jest jakoś karany?
To prawda, rzadko, ale jednak takie sytuacje czasem mają miejsce. Wcześniej, przed zniesieniem okresu ochronnego było tak, że jak strzeliłeś lochę, to podlegałeś karze. Takiemu myśliwemu zawieszano możliwość wykonywania polowań na dziki na rok, albo na dwa. Długość kary ustalał sam zarząd koła.

Przed oddaniem strzału myśliwy musi upewnić się w sposób maksymalny, że może strzelać akurat do tego celu?
Musi być na sto procent pewny. Nigdy nie może oddać strzału do nie rozpoznanego celu. A musi rozpoznać wszystko, nie tylko, czy to jest dzik, czy pies, ale też rozpoznać płeć, oszacować wiek i kondycję tego dzika. Bo w pierwszej kolejności odstrzeliwuje się dziki najsłabsze. Więc myśliwy musi być pewny wielu rzeczy, nie tylko tego, czy to, co widzi w lunecie, to locha, czy nie. W ogóle o tym, że musi być stuprocentowo pewny celu, do którego strzela, mówi też prawo łowieckie.

Co ciekawe, w sprawę dzików w Polsce włączyła się Komisja Europejska. Według Brukseli, w Polsce powinno się odstrzelić o wiele więcej dzików.
To prawda. Jest zalecenie unijne, ograniczenia dzika na terenach buforowych i terenach, na których już wystąpiło ASF, do jednego dzika na dziesięć kilometrów kwadratowych. Byłoby to bardzo szkodliwe dla populacji dzika, ale i dla całego środowiska. Wszyscy wiedzą, jak ważny dla lasu, czy w ogóle dla flory jest dzik. Spulchnia ziemię, wyjada szkodniki - rola dzika w przyrodzie jest nieoceniona i powinna być zachowana. Trudno określić, co by było, bo takiej sytuacji nie było, ale wiadomo, że jeśli usunie się ze środowiska jakiś element, to będzie to miało zły wpływ na inne elementy.

Z takiego rozwiązania ucieszyliby się na pewno rolnicy.
Rolnicy by się ucieszyli, bo nie mieliby szkód w polach. Dzik jest generalnie największym szkodnikiem upraw rolnych, przede wszystkim jeśli chodzi o zboże i kukurydzę. W zasadzie od 1995 roku, kiedy nastąpił w Polsce wzrost liczby upraw kukurydzy, dziki bardzo w niej zasmakowały i wiem z doświadczenia, że taka huczkowa wataha (bo dziki zimą zbierają się w większe grupy, po 20-30 osobników) potrafi w ciągu jednej nocy wyrządzić ogromne szkody, nawet na kilkanaście tys. zł. Kiedyś widziałem watahę liczącą 53 osobniki. Ta wataha weszła na pole o wielkości mniej więcej 2 hektarów. I gdyby dziki mnie nie wyczuły i nie spłoszyły się, to prawdopodobnie w ciągu tej nocy zniszczyłyby zdecydowaną większość tego pola. Potem jeszcze w ciągu dwóch dni byłem w tamtym miejscu dwukrotnie, ale dziki już się tam nie pojawiły. Często obecność myśliwego pozwala dosłownie uratować pola.

Opowiedz trochę o procesie zostawania myśliwym. U ciebie zaczęło się to bardzo wcześnie.
To prawda. W wieku czterech lat zacząłem jeździć z dziadkiem do lasu. Podkładaliśmy siano dla saren, dorzucaliśmy zboże w paśnikach... Zdobywałem taką elementarną wiedzę na temat przyrody i w ogóle na temat tego, czym jest myślistwo, jak ono oddziałuje na przyrodę. Dziadek pokazywał mi tropy zwierzyny, uczył, jak je odczytywać. Mój dziadek, Ryszard, zaczynał podobnie, też od młodego chłopaka interesował się przyrodą, a licencjonowanym myśliwym jest od 26 lat. No i ja, przez całe dzieciństwo i młodość, co wakacje jeździłem do dziadka, z którym przez miesiąc dzień w dzień, czasem dwa, czy trzy razy dziennie jeździliśmy na polowania. Więc tych polowań mam na koncie kilkaset, co jest naprawdę dużym doświadczeniem, procentującym teraz, kiedy już zostałem myśliwym. To były czasy, kiedy nie było zakazu zabierania dzieci na polowania. Ten zakaz wszedł niedawno.

Co sądzisz o tym zakazie?
Moim zdaniem to jest pomylony pomysł. Całe pokolenia myśliwych wychowały się właśnie w taki sposób, jak ja. Tego nie zastąpi najlepszy podręcznik, czy poradnik wideo. Zakazywanie czegoś takiego jest dla mnie paranoją.

Dlaczego taki zakaz wprowadzono?
Ludzie wyobrażają sobie, że dzieci jeżdżą na polowanie i oglądają, jak tatuś, czy dziadek strzela do dzika, potem tego dzika patroszy, co dla dzieci wygląda, jak masakra. A wcale tak nie jest. Pomijając już, że wiele z wyjazdów ze strzelbą do lasu kończy się niczym, bo nie udaje się znaleźć zwierzyny, albo znajdujemy zwierzynę, która jest w danej chwili w okresie ochronnym. Ale w świetle polskiego prawa nawet podkładanie karmy do paśnika jest traktowane, jak polowanie - myśliwy musi zapisać się, jakby jechał na polowanie. Co oznacza, że nie może pojechać z dzieckiem do lasu, by dokarmić zwierzynę, naprawić paśnik, czy tropić zwierzęta etc. Bo trzeba pamiętać, że działania myśliwych nie ograniczają się jedynie do strzelania. Budowa paśników, "lizawek" czy poletek uprawnych dla zwierzyny, wszystkiego tego, co pomaga zwierzętom przetrwać zimą - to jest chleb powszedni dla myśliwych.

Wróćmy do tematu – co trzeba zrobić, by zostać myśliwym?
Przygotowania do tego, żeby zostać myśliwym, polegają na tym, że w kole łowieckim musisz odbyć staż. Zapisujesz się na staż do wybranego przez siebie koła. Musisz mieć swojego "wprowadzającego", czyli osobę, która będzie się tobą opiekowała, prowadziła cię i tłumaczyła, na czym polega świat myślistwa. Staż można odbywać przez rok lub dwa, ja odbywałem przez dwa lata. By zaliczyć staż, trzeba spełnić określone warunki. Ja np. musiałem zbudować ambonę, a inni uprawiali poletka etc.

Kto pokrywa wydatki?
Za wszystko płaci się z własnej kieszeni.

Zaliczasz staż, a potem…
Po stażu ja miałem jeszcze w kole egzamin wstępny, żeby zarząd oficjalnie zaliczył mi staż. Potem przechodzisz kurs teoretyczny w zarządzie okręgowym, który w moim przypadku trwał dwa tygodnie. Mieliśmy kilka godzin dziennie zajęć. Uczyliśmy się dosłownie wszystkiego. Jak rozpoznawać tropy zwierzyny, okresy ochronne wszystkich zwierząt łownych, występujących w Polsce, anatomię zwierzyny, wkuwaliśmy prawo łowieckie, po prostu wszystko od A do Z. Po egzaminie teoretycznym mieliśmy egzamin praktyczny, czyli strzelanie do tarczy. Wystrzelaliśmy masę pocisków, może kilkaset. Były osoby, które nie przechodziły tego egzaminu, bo po prostu źle celowały, np. zamiast w serce dzika, to trafiały w "szynkę". I po prostu oblewali.

Podczas kursu duży nacisk kładziono na obsługę broni?
Pierwsza podstawowa sprawa, w ogóle przed przystąpieniem do kursu z bronią, to przeszkolenie pod kątem bezpiecznego obsługiwania się bronią. Musisz poznać wszystkie najmniejsze szczegóły broni i nauczyć się, jak używać jej bezpiecznie dla siebie i otoczenia. Na to jest kładziony kolosalny nacisk. Mieliśmy szkolenia z policją, mieliśmy też badania u psychologa, u psychiatry, u okulisty... To jest naprawdę długa, bardzo długa droga i każdy etap trzeba zaliczyć wzorowo, by ostatecznie zostać myśliwym.

Zaliczenie egzaminu praktycznego to ostatni etap?
Po zaliczeniu egzaminu praktycznego, zostaje się myśliwym "niezrzeszonym", któremu jednak ciężko jest polować, bo nie należy jeszcze do żadnego koła łowieckiego. Ja po egzaminie zapisałem się do koła, zapłaciłem wpisowe i na pierwszym polowaniu zbiorowym, w obecności wszystkich myśliwych z koła, złożyłem ślubowanie i przeszedłem "chrzest".

Na czym to polega?
Klękasz na kolanie z bronią w ręku, a myśliwy najstarszy stopniem przeprowadza ceremonię - wypowiada słowa przysięgi, które ty powtarzasz. I po złożeniu przysięgi zostajesz przyjęty do grona myśliwych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl