Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu Zarząd Województwa Dolnośląskiego zdecydował się na przeprowadzenie procedury powołania dyrektora Opery Wrocławskiej bez konkursu. Nowy szef przychodził bowiem w trakcie trwania sezonu artystycznego.
Stanowisko objął Tomasz Janczak (były dyrektor Filharmonii Dolnośląskiej), a jego zastępcą ds. artystycznym został uznany na świecie reżyser Michał Znaniecki. Duet miał uzdrowić trudną sytuację wizerunkową i finansową opery po rządach Haliny Ołdakowskiej. Panowie jednak długo ze sobą nie popracowali. Ledwie zaczął się nowy sezon artystyczny, a Michał Znaniecki zaskoczył decyzją o rezygnacji ze stanowiska, którą ogłosił kilkanaście dni temu.
"Dziś, po nieudanym spotkaniu koncyliacyjnym, które zamieniło się w spotkanie konfrontacyjne, już oficjalnie muszę ogłosić moją rezygnację. Nie oznacza to, że w innej konfiguracji osobowej nie podjąłbym się kolejnego wyzwania poprowadzenia Opery Wrocławskiej. […] Porzucenie planów tak skrupulatnie przygotowywanych w maju i czerwcu jest jednym z największych porażek na mej artystycznej i menadżerskiej drodze. Z wielkim żalem jestem zmuszony do rezygnacji z mojego stanowiska" – napisał do pracowników Znaniecki.
Nie wskazał bezpośrednio na konflikt z Tomaszem Janczakiem, ale jak się dowiedzieliśmy, właśnie z nim odbyło się spotkanie koncyliacyjne, które zamieniło się w konfrontacyjne.
Mogą działać, ale bez siebie
Zapytaliśmy o też sprawę urząd marszałkowski, który obsadza kierownictwo opery.
- Działania pana dyrektora Janczaka ingerowały w działalność pana Znanieckiego do tego stopnia, że ten drugi zdecydował się odejść. Dla nas to przesłanka do odwołania pana dyrektora Janczaka. Jaka będzie decyzja, jeszcze nie wiadomo. Będziemy rozmawiać o tym na zebraniu zarządu – powiedział nam Krzysztof Maj, członek zarządu województwa dolnośląskiego, odpowiedzialny za kulturę na Dolnym Śląsku.
Jak się okazuje, urząd marszałkowski był mediatorem w całej sprawie i próbował pogodzić obu artystów, gdyż zależy mu na stabilnym funkcjonowaniu i rozwoju opery.
- Te informacje, które dotarły do nas dwa tygodnie temu, były dla nas zaskoczeniem, ale zrobiliśmy wszystko, aby dobrze poznać sprawę. Rozmawialiśmy zarówno z dyrektorem Michałem Znanieckim, poznaliśmy powody, dla których chciał odejść. Rozmawialiśmy również z dyrektorem Janczkiem i zorganizowaliśmy spotkanie z obydwoma panami jednocześnie, aby znaleźć wyjście z tej sytuacji. Chcemy, aby Michał Znaniecki w operze został, bo jest to marka sama w sobie – mówi Michał Nowakowski, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.
Przyznaje, że relacje między dyrektorami się nie układają i widać ewidentny brak woli współpracy. Zarząd jest zatem zmuszony do podjęcia decyzji, które uspokoją sytuację w operze. Ma to się stać w ciągu kilkunastu dni.
- Pozakonkursowe powołanie dyrekcji opery dotyczyło tych dwóch konkretnych nazwisk ustalonych z ministerstwem kultury. Jeśli ten duet przestanie funkcjonować, to może pojawić się kilka scenariuszy. Widzimy, że między panami trwa konflikt – dodaje Nowakowski.
Nieoficjalnie wiadomo, że jeden dyrektor bez drugiego może kontynuować pracę w Operze Wrocławskiej. Zresztą, Znaniecki zasugerował to w ogłoszeniu swojego odejścia.
"Janczak chciał wykończyć Znanieckiego"
Popytaliśmy w środowisku wokół Opery Wrocławskiej o konflikt na górze.
- Janczak od samego początku miał plan, żeby wykończyć Znanieckiego, wchodził w jego kompetencje. Dobrze to było widać przy okazji konkursu na dyrygenta. Dyrektor wybrał na stanowisko swojego człowieka. Podniosło się larum w orkiestrze – opisuje nam jeden z pracowników opery.
Okazuje się, że do ostatniego etapu konkursu, ktorym była rozmowa kwalifikacyjna z dyrekcją, dotarło dwóch kandydatów. Po rozmowie to dyr. Janczak podjął rzeczywiście decyzje o wyborze jednego z nich.
Przyznaje też, że dyrektor opery rozbijał próby artystyczne i podejmował kontrowersyjne decyzje.
Jak się dowiedzieliśmy, Znaniecki trzymał się ustaleń z zarządem województwa, a Janczak - niekoniecznie, co widać choćby po zatrudnieniu Janusza Słoniowskiego. Przed laty Słoniowski wyleciał z opery w atmosferze skandalu i z zarzutami nadużyć finansowych. Ostatecznie, rozstał się z instytucją za porozumieniem stron, ale sprawa miała swoją kontynuację w prokuraturze.
Zarząd województwa poprosił Janczaka o wytłumaczenie, dlaczego sprowadził Słoniowskiego. Marszałek Przybylski nie był z tego powodu zadowolony. Janczak jednak został przy swoim, napisał nawet pismo, że dobiera osoby zgodnie z rekomendacjami marszałka.
- Został wezwany na dywanik, obiecał poprawę, ale potem i tak lekceważył te założenia. Zatrudnia znajomych, zrzuca winę na Znanieckiego, szuka na siłę różnych problemów, a nie przyznaje się do swoich kłamstw – mówi nam nasz informator ze środowiska urzędu marszałkowskiego.
Janczak potrącił nawet wynagrodzenie Znanieckiemu za rzekome niestawianie się w pracy. Podczas spotkania, które miało pogodzić obu panów, to Janczak podobno był nastawiony frontowo, zaś Znaniecki chciał się porozumieć. Z naszych informacji wynika, że zarząd województwa jest zdeterminowany i będzie chciał odwołać Janczaka, ale sytuacja jest dynamiczna. To Znaniecki przecież już zrezygnował.
Na to wszystko nakłada się sytuacja polityczna. Jak mówi nasz rozmówca, Tomasz Janczak ma dobre kontakty z Platformą Obywatelską, która prawdopodobnie obejmie władzę centralną. A już za kilka miesięcy czekają nas przecież wybory samorządowe, w tym wybór nowego zarządu województwa.
Janczak: "Żadnej z moich decyzji zarząd województwa nie podważał"
Przypomnijmy, że Opera Wrocławska jest instytucją kultury prowadzoną przez Samorząd Województwa Dolnośląskiego oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Zapytaliśmy o całą sytuację dyrektora Tomasza Janczaka.
- Przyczyną rezygnacji Michała Znanieckiego jest zapewne niemożność wykonywania swoich obowiązków na miejscu, w Operze Wrocławskiej, z racji dodatkowych zobowiązań w innych instytucjach kultury m.in- Akademii Teatralnej w Warszawie, Akademii Muzycznej w Katowicach, Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku - wymienia dyrektor Janczak. - Dyrektor Michał Znaniecki od ponad miesiąca jest nieobecny, zajęty realizacją swoich planów reżyserskich. Przygotowywał spektakl „Raj utracony” dla Teatru Wielkiego w Łodzi.
Jak odniósł się do kontrowersyjnych decyzji, o których się mówi, że podejmował operze?
- Żadnej z moich decyzji zarząd województwa nie podważał, bo nie było ku temu powodu. Opera Wrocławska konsekwentnie realizuje plan kadencyjny mojego autorstwa, który w żaden sposób nie jest zagrożony. Mamy znakomitą frekwencję na widowni i panujemy nad finansami opery - zapewnił w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" Janczak.
Obejrzyj rozmowę z Tomaszem Janczakiem:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?