Jezus, Maria i Józef byli świętymi imigrantami. Schronienia szukali w Egipcie

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Wędrówka Marii i Józefa z Jezusem do Egiptu inspirowała wielu malarzy. El Greco – „Ucieczka do Egiptu”.
Wędrówka Marii i Józefa z Jezusem do Egiptu inspirowała wielu malarzy. El Greco – „Ucieczka do Egiptu”.
Szacuje się, że wędrówka Świętej Rodziny z Betlejem do Egiptu i z powrotem do Nazaretu zajęła jej 3–3,5 roku

Jeśli wierzyć współczesnym szacunkom, droga do Egiptu, podróż przez ten kraj i powrót do domu zajęły Świętej Rodzinie około 3–3,5 roku, a przebyta trasa wyniosła ponad 2 tysiące kilometrów. Bardzo dużo jak na ówczesne realia wędrowania pieszo lub na osiołku, w upale dnia i w chłodzie nocy, po niebezpiecznych, pełnych rozbójników drogach.

Podjęli taki trud, bo zagrożenie było ogromne. Król Herod, który miał na sumieniu życie tysięcy ludzi, bez skrupułów wydał wyrok śmierci na betlejemskich chłopców w wieku do lat dwóch (bibliści szacują, że mogło ich być od 6 do 20). Był słabym władcą, zależnym od Rzymian. Czuł się jako obcokrajowiec niepewnie wśród Żydów (był synem Idumejczyka Antypatra i Arabki Kypros). Z chorobliwego lęku przed utratą tronu rządził tyleż skutecznie, co okrutnie. Mordował swoje żony oraz bliższych i dalszych krewnych. Kazał zabić nawet trzech synów (mówiono o nim, że na jego dworze lepiej być wieprzem niż synem, bo świń król nie jadł, a więc i nie zabijał). Herod miał niewątpliwie motyw, by uśmiercić nowego i nieznanego Króla Żydowskiego. Marii, Józefowi i Jezusowi nie zostało nic poza ucieczką i tułaczką.

Rzecz oczywiście nie w tym, by w sposób naiwny i uproszczony stawiać znak równości między okrutnym Herodem a współczesnym Państwem Islamskim, które równie lekko jak tamten władca traktuje ludzkie życie. Ale równocześnie, wzruszając się na wspomnienie wędrówki Świętej Rodziny i śpiewając kolędy, nie powinniśmy zapominać, że wśród współczesnych uchodźców w Europie wielu – jak Pan Jezus – ucieka przed władzą okrutną i śmiercionośną. Boże Narodzenie nadaje ich wędrówce nowy, szczególny kontekst.

Nie przypadkiem szukająca schronienia Święta Rodzina udała się z Betlejem właśnie do Egiptu.

Kraj ten kojarzył się Żydom oczywiście z niewolą faraona, z której Mojżesz wyprowadził lud wybrany. Ale także z Józefem Egipskim, który uchronił swoich ziomków od głodu. Egipt nie był Izraelitom obcy także w czasach Pana Jezusa. Szacuje się, że wśród mieszkańców Aleksandrii i jej okolic jedną trzecią stanowili Żydzi. Święty Józef nie był więc pewnie zdziwiony, kiedy anioł we śnie każe mu wziąć Dziecię i Jego Matkę i uchodzić do Egiptu, skoro Herod czyha na życie Jezusa (sen jest biblijnym obrazem Boga objawiającego się człowiekowi). To także analogia do sytuacji wielu współczesnych uchodźców. Europa jest odległa geograficznie i religijnie, ale o tyle bliska, że wielu imigrantów ma tu krewnych i przyjaciół.

– Żydzi mieli pewien kompleks wobec Egiptu jako mocarstwa. Byli w tym kraju obecni od VI wieku przed Chrystusem nie tylko jako uciekinierzy, ale jako diaspora, czyli grupa, która świadomie osiedliła się poza Ziemią Obiecaną – mówi ks. dr Andrzej Demitrów, biblista z Katedry Egzegezy Ksiąg Starego Testamentu Wydziału Teologicznego UO. – W kolonii żydowskiej zwanej Elefantyną na jednej z wysp u wybrzeży Egiptu funkcjonowała nawet świątynia, równolegle do świątyni jerozolimskiej, utrzymująca kontakty z arcykapłanem w Jerozolimie. Diaspora żydowska w Egipcie dokonała przekładu na język grecki ksiąg Starego Testamentu. Obecność Izraelitów była tak znacząca, że w połowie II wieku przed Chrystusem zaczęły się zamieszki przeciwko nim.

Ks. Demitrów nie wyklucza, że św. Józef i Maryja szukali przynajmniej na jakiś czas w Egipcie schronienia wśród dalszych krewnych.

Współcześni chrześcijanie egipscy, czyli koptowie, są bardzo przywiązani do tradycji przebywania na ich ziemi Świętej Rodziny. Każdego 1 czerwca uroczyście świętują pamiątkę jej wjazdu do Egiptu. Dzieje się tak, choć o pobycie w tym kraju i podróży wzdłuż Nilu Pismo Święte milczy. Jesteśmy zdani na apokryfy i teksty egipskich biskupów z pierwszych wieków po Chrystusie. Wizję ucieczki do Egiptu miała także błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich, niemiecka mistyczka żyjąca na przełomie XVIII i XIX wieku. Według jej zapisków św. Józef w drodze zarabiał na życie pracą cieśli, sprzedając wyroby z drewna, a Maria miała się zajmować ręcznym tkaniem.

Podróż rozpoczętą w Betlejem święci imigranci kontynuowali trasą wytyczoną przez karawany – przez Aszkelon, Hebron i Gazę, a następnie przez Półwysep Synajski. Zatrzymać mieli się najpierw w twierdzy Peluzjum, a następnie w mieście Tel Basta. Jeśli wierzyć pobożnej legendzie, nie tylko wędrowcy nie zostali tu dobrze przyjęci, ale Dzieciątko Jezus miało zostać okradzione z butów. W miejscu, gdzie na ziemię upadły łzy płaczącej Matki Bożej, wytrysnęło źródło o właściwościach leczniczych. Niemal każde miejsce na szlaku Świętej Rodziny szczyci się jakąś pamiątką po tamtej wędrówce. W Belbeis przewodnicy pokazują drzewo, pod którym miała odpoczywać Maria z małym Jezusem, w Samanoud – naczynie z kamienia, w którym miała wyrabiać ciasto na chleb, w Sakka Jezus miał zostawić na kamieniu odcisk stopy.

Wędrowcy odwiedzili też m.in. Heliopolis ze świątyniami ku czci boga Re i zatrzymali się w Starym Kairze. Półroczny pobyt Świętej Rodziny w tym miejscu upamiętnia kościół św. Sergiusza. Stąd łodzią popłynęli Nilem do Salamut, by na kolejne sześć miesięcy przenieść się na górę Qussqam (współcześnie znajduje się tam klasztor). Koptowie nazywają to miejsce drugim Betlejem i czczą kamienny ołtarz, którego część miała służyć małemu Jezusowi za łóżeczko.

Przez ostatnie pół roku pobytu w Egipcie przybysze z Ziemi Świętej mieli mieszkać w grocie w okolicy Deir El-Maharraq. Według tradycji właśnie tutaj świętemu Józefowi powtórnie przyśnił się anioł i nakazał powrót do Ziemi Obiecanej.
Skąd ubodzy wędrowcy wzięli pieniądze na tak długą podróż? Jeśli wierzyć pobożnościowym opowiadaniom, spieniężyli część darów, które do Betlejem przynieśli mędrcy ze Wschodu. Właśnie od nich Herod dowiedział się o nowym królu i wszczął prześladowania.

Niewątpliwie w tej opowieści może się mieszać prawda z pobożnymi legendami. Czasem mało prawdopodobnymi. Według jednej z nich Pan Jezus miał nawrócić pewnego rozbójnika, którego synek odzyskał zdrowie dzięki wodzie, w której mył się Jezus. Natomiast sama identyfikacja miejsc, które tamtejsza tradycja wiąże z obecnością Rodziny Świętej, jest zdaniem ks. Demitrowa dość prawdopodobna.

– W mentalności starożytnego Bliskiego Wschodu przekaz ustny pewnych wydarzeń z pokolenia na pokolenie był czymś bardzo istotnym. Apokryfy o charakterze lokalnym nie weszły do kanonu Pisma Świętego, co nie oznacza, że zawarte w nich informacje na temat tego, gdzie Święta Rodzina przebywała, są z gruntu nieprawdziwe. Można w tych opowieściach widzieć tylko legendę, a można zobaczyć przekaz tradycji i wiary ludzi, i to sięgający czasów bardzo odległych, nawet pierwszych wieków chrześcijaństwa – dodaje ks. Andrzej.

– Można się zastanawiać – uzupełnia ks. Demitrów – dlaczego wzorem wielu swoich ziomków Maryja z Józefem nie osiedlają się w Egipcie na stałe. Choć najpewniej mogliby liczyć na wsparcie współwyznawców. Najwyraźniej ucieczka do Egiptu i wędrówka miała być rozwiązaniem tylko na czas zagrożenia. Kiedy Herod umiera i najpoważniejsze niebezpieczeństwo mija, na polecenie Boga wracają. Zresztą nie do Betlejem, bo następcą Heroda na tronie Judei został jego nie mniej krwawy syn, Archelaos. Panowanie tego władcy kończy się powstaniem przeciwko niemu i wkroczeniem Rzymian, którzy z Judei czynią prowincję swego państwa. Święta Rodzina udaje się do Nazaretu zgodnie z teologiczną interpretacją tej historii: Jezus urodził się w Betlejem, ale pochodzi z Nazaretu, nazywany będzie Nazarejczykiem.

Bycie na emigracji oznaczało prawdopodobnie dla Jezusa, Jego Matki i Opiekuna – pobożnych, praktykujących Żydów – nie tylko trudności materialne, ale i pozostawanie z dala od świątyni.

– Ale to akurat nie był problem – uważa ks. Demitrów. – Od czasów wygnania babilońskiego (VI w. p.n.e. - przyp. red.) życie religijne Izraela to nie tylko świątynia i przywiązanie do niej. Równolegle rozwija się żydowska pobożność i duchowość w oparciu o modlitwę indywidualną i zbiorową oraz czytanie Prawa. Dzieje się to w synagogach w różnych miejscach ówczesnego świata w łączności z Jerozolimą. Obowiązek pielgrzymowania do świątyni obowiązywał trzy razy do roku, a jeśli to nie było możliwe, przynajmniej jeden raz w życiu.

Na potrzebę pamiętania o uchodźcach, emigrantach i wygnańcach wtedy, gdy wspominamy ucieczkę Rodziny Świętej do Egiptu, zwrócił uwagę papież Franciszek. Warto zauważyć, że zrobił to od razu w pierwszym roku pontyfikatu, w niedzielę po Bożym Narodzeniu 2013 roku. Problem uchodźców nie był tak nabrzmiały jak w ostatnich miesiącach. Mimo to papież mówił mocno:

– Józef, Maryja i Jezus doświadczają dramatycznej sytuacji uchodźców, naznaczonej lękiem, niepewnością, niedogodnościami. Niestety, w naszych czasach miliony rodzin może rozpoznać siebie w tej historii. Niemal każdego dnia telewizja i gazety informują o uchodźcach, uciekających przed głodem, wojną i innymi poważnymi zagrożeniami w poszukiwaniu bezpieczeństwa i godnego życia dla siebie i swoich rodzin. (…) Kierując swój wzrok ku Świętej Rodzinie z Nazaretu w chwili, kiedy zmuszona jest do uchodzenia, myślimy o dramacie tych migrantów i uchodźców, którzy są ofiarami odrzucenia i wyzysku, są ofiarami handlu ludźmi i niewolniczej pracy. Myślimy też jednak o innych „wypędzonych”, na¬zwałbym ich „ukrytymi wypędzonymi”, którzy mogą być w obrębie samych rodzin: na przykład o osobach w podeszłym wieku, które są czasem traktowane jako zawadzające. Często znakiem ukazującym, jaki jest stan danej rodziny, jest dostrzeżenie, jak są w niej traktowane dzieci i osoby w podeszłym wieku. (…) Bóg jest tam, gdzie człowiek znajduje się w niebezpieczeństwie, tam gdzie człowiek cierpi, tam gdzie ucieka, gdzie doświadcza odrzucenia i opuszczenia. Ale Bóg jest także tam, gdzie człowiek marzy, ma nadzieję na powrót do ojczyzny, by żyć w niej w wolności.

Niezależnie od tego bieżącego przesłania wędrówki Jezusa do Egiptu ma ona także – w kontekście świąt Bożego Narodzenia – uniwersalne znaczenie teologiczne. Nie jest przypadkiem, że o ucieczce do Egiptu wspomina wyłącznie Ewangelia Mateusza, której autor konsekwentnie pokazuje czytelnikom Jezusa jako nowego Mojżesza. Mojżesz ocalał w Egipcie w wodach Nilu podczas rzezi chłopców izraelskich uratowany przez córkę faraona. Jezus nie został zabity przez siepaczy Heroda, bo uszedł do Egiptu. Mojżesz wyprowadza naród wybrany z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej. Chrystus, umierając na krzyżu, wyprowadzi nowy lud wybrany z niewoli grzechu do życia w łasce Bożej.

– Mesjasz jest u Mateusza pokazany jako nowy Mojżesz – dodaje ks. Demitrów. – Jego nauczanie koncentruje się na pięciu wielkich przemowach, co nawiązuje do Pięcioksięgu Mojżesza. W Kazaniu na Górze Pan Jezus mówi kilka razy: Słyszeliście, że powiedziano przodkom, a ja wam powiadam... Jezus jak Mojżesz jest dla Mateusza nowym prawodawcą.

Ucieczka w legendzie

Wędrówka Świętej Rodziny do Egiptu obrosła w rozmaite legendy i podania także w polskiej tradycji.
Jedno z nich mówi, że drzewo osiki nie chciało użyczyć schronienia wędrowcom, dlatego - za karę - jego listeczki ciągle trzęsą się ze strachu przed Herodem. Inaczej leszczyna: otuliła wędrowców gęstym płaszczem liści. W nagrodę została błogosławionym krzewem. Żywe było przekonanie, że grom w nią nie uderzy, więc człowiek może się pod nią ukryć bezpiecznie podczas burzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jezus, Maria i Józef byli świętymi imigrantami. Schronienia szukali w Egipcie - Nowa Trybuna Opolska

Komentarze 27

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mira
Uczy sie dziewczyno jak juz komentujerz to zobacz do pierwszego testamentu I zobaczysz ze nie bani ci ?? Zgotowali pliki w Egpcie tylko Mojrzesz
I
Inspektor

Podsumowanie debaty:
Gdzie się podziali obrońcy emigrantów? Czyżby po atakach w Kolonii zmieniły się wasze poglądy?
Gdzie są użytkownicy:
- też katolik któremu wstyd
- realista
- drugi sort
- Gość
- wstyd  
- ogryzek
?? Hello gdzie jesteście? Gdzie wasze kontrargumenty? Zostały w Kolonii czy w innym niemieckim miescie? :)
Podzielam w 100% zdanie Łukasza. Konkretnie i merytorycznie. Mam te same odczcucia.
 

 

Ł
Łukasz

Witam "też katolik,któremu wstyd"
masz, racje wielu ludzi, katolików(ale nie tylko, też ateistów) manifestowali przeciw przyjęciu uchodźców rzekomo z SYRII. To jest bardzo ważne - rzekomo z SYRII.
Ja jako katolik uważam że trzeba tym osobom koniecznie pomoc. To jest fundament, niesienie pomocy innym ludziom ale zarazem ROZUMIEM ludzi którzy manifestowali. Oni nie boja się tych ludzi,
oni się boją ich WIARY, ICH pogladów, tego że niosą za sobą niebezpieczeństwo. Zauważ że gdyby przyjmowali braci z Ukrainy nie byłoby takich manifestacji. Ludzie manifestują bo się ich boją.
Dam Ci prosty przykład:
jeżeli Twojemu sąsiadowi spalił się dom. To co robimy? Idziemy mu pomoc ODBUDOWAĆ dom żeby znowu poczuł się dobrze i bezpiecznie. Na pewno nikt nie bierze sąsiada do swojej sypialni. Można mu pomoc przenocować kilka tygodni/miesięcy ale priorytetem jest mu pomoc na swoim podwórku, bo nigdzie
nie będzie się tak dobrze czuł jak u siebie.
Zgodzisz się ze mną?

"~też katolik,któremu wstyd~  oraz ~drugi sort~  mam wrażenie ze to jedna i ta sama osoba. Jeżeli się mylę to przepraszam.
Do drugi sort:
Proszę nie odbiegaj od tematu, nie probuj wchodzić na sciężke polityczną - bo od polityki się zaczyna każda kłótnia.
Każdy ma swoje preferencje. Ja mam swój, Ty masz swój i ja go doceniam i co najważniejsze nie krytykuje. Natomiast narzucając swoje poglądy w sposób jednoznaczny, często agresywny pokazujesz swoją miałkość.
Pozdrawiam
 

 

d
drugi sort
W dniu 26.12.2015 o 12:03, Gość napisał:

Najgorszy sort Polaków. Sformułowanie użyte w stosunku do dwóch grup ludzi: DONOSICIELI i ZDRAJCÓW!Więc kiedy publicznie twierdzisz,  że jesteś Polakiem najgorszego sortu, to informujesz nas, że jesteś zdrajcą czy donosicielem? 

Tak jestem dumny z tego,że również wszyscy Ci co brali udział w manifestacja KOD i nie głosowali na PIS są zdrajcami czy donosicielami.A pierwszy sort to te osoby,które głosowali na PIS a stan wojenny oglądali w telewizji jak guru Jarosław.

t
też katolik,któremu wstyd
W dniu 26.12.2015 o 13:06, Łukasz napisał:

Szczęść Boże,Do Collonna:Tak, masz dużo racji i nawet nie mam zamiaru dyskutować. Koscioł Katolicki czy lepiej ujmując stolica apostolska poprzez swoje nakazy, zakazy czy zamykanie oczu na poczynaniaksięży dużo traci w moich oczach. Ale Ja podkreslam - wierzę w Boga a nie w księży. A Ty w co wierzysz? Masz jakaś alternatywę?Do: "też katolik,któremu wstyd"Witaj bracieabsolutnie nie zrozumiałeś mojego przekazu. Nie pisałem że dziennie spędzam godzine żeby "odbębnic". Ja tylko przytaczam ogólnikowy czas poświecowany przez normalnego wierzącego na podstawie moich wyliczeń.To nie jest wywyższanie, nie chwalę się jaki mam samochod, ile zarabiam, jakie daje darowizny. Moj wpis miał pokazać że młodzi ludzie również chodzą do Kocioła i nie są złymi ludźmi. Bo taki niestety pojawia się  stereotyp katolika - starszej kobiety zwanej moherem lub katolika pijaka i najgorszego człowieka.Dziękuje za przytoczenie fragmentów - rzeczywiście są konkretne i znam je bardzo dobrze.Oczywiście nikt nie jest bez grzechu, bo kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień.Ale pamiętaj bracie o najważniejszych przykazaniach - o przykazaniach miłości. Mam nadzieję żenie są Tobie obce. Miłujmy  się nawzajem i Ja Ciebie miłuje.Pozdrawiam 

Tak przykazanie miłości najważniejsze ,zgadza się.Niedawno mogłem  zobaczyć na ulicach polskich miast tych katolików co manifestowali przeciw przyjęciu uchodźców jak miłują drugiego człowieka.

Ł
Łukasz

Szczęść Boże,
Do Collonna:
Tak, masz dużo racji i nawet nie mam zamiaru dyskutować. Koscioł Katolicki czy lepiej ujmując stolica apostolska poprzez swoje nakazy, zakazy czy zamykanie oczu na poczynania
księży dużo traci w moich oczach. Ale Ja podkreslam - wierzę w Boga a nie w księży. A Ty w co wierzysz? Masz jakaś alternatywę?
Do: "też katolik,któremu wstyd"
Witaj bracie
absolutnie nie zrozumiałeś mojego przekazu. Nie pisałem że dziennie spędzam godzine żeby "odbębnic". Ja tylko przytaczam ogólnikowy czas poświecowany przez normalnego wierzącego na podstawie moich wyliczeń.
To nie jest wywyższanie, nie chwalę się jaki mam samochod, ile zarabiam, jakie daje darowizny. Moj wpis miał pokazać że młodzi ludzie również chodzą do Kocioła i nie są złymi ludźmi. Bo taki niestety pojawia się  stereotyp katolika - starszej kobiety zwanej moherem lub katolika pijaka i najgorszego człowieka.
Dziękuje za przytoczenie fragmentów - rzeczywiście są konkretne i znam je bardzo dobrze.
Oczywiście nikt nie jest bez grzechu, bo kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień.
Ale pamiętaj bracie o najważniejszych przykazaniach - o przykazaniach miłości. Mam nadzieję że
nie są Tobie obce. Miłujmy  się nawzajem i Ja Ciebie miłuje.
Pozdrawiam
 

 

G
Gość
W dniu 25.12.2015 o 16:31, drugi sort napisał:

To Twoja teoria do której masz prawo.Ty jesteś według PIS-u pierwszego sortu a ja i też miliony drugiego sortu.W dalszej części nie będę z Tobą dyskutować bo art. dotyczy uchodźców i tutaj mogłeś reprodukować swoje wywody oparte na autopsji.

Najgorszy sort Polaków.

Sformułowanie użyte w stosunku do dwóch grup ludzi: DONOSICIELI i ZDRAJCÓW!

Więc kiedy publicznie twierdzisz,  że jesteś Polakiem najgorszego sortu, to informujesz nas, że jesteś zdrajcą czy donosicielem? 

t
też katolik,któremu wstyd
W dniu 25.12.2015 o 15:43, Łukasz napisał:

Szczęść BożeMam 29 lat, jestem żonaty, mam trójkę dzieci. Prowadzę własną działalnośc gospodarcza, płacę podatki, płacę ZUS. Jestem z wyznania katolikiem. Co tydzien w niedzielę chodzę do Kościoła oraz w każdy pierwszy piątek miesiąca. Aktywnie udzielam się w sprawy Kościoła naszej parafii. Dzieci wychowuje zgodnie z nauką Kościoła rzymsko katolickiego.Dlaczego to pisze? Bo chcę pokazać że katolicy to również ludzie normalni. Przyjęło się że ludzie wyznania rzymskokatolickiego to najgorsi ludzie, najgorszego sortu co  jest nieprawdą. Zdarzają się ludzie źli, niegodni nazywać sie Katolikami, ale dlaczego się dziwicie? Opublikowane dane GUS wskazują, że 93% Polaków deklaruje się jako katolicy. W takiej masie MUSZĄ być osoby niegodne nazywać się dzieckiem Bożym. Tu nie ma żadnej sensacji.Gość napisał:"Stada "naukowcow" z smiesznymi doktoratami  ale powaznymi minami opowiada nam bajki."-Jezeli nie wierzysz w Boga, to Twoja, Ja ja szanuję i nie mam zamiaru Ciebie przekonywać ale pozwól ze coś przedstawie.Prosty rachunek:Czy Bóg istnieje? Są dwie możliwości: Tak, Bóg istnieje i zostanę zbawiony. Nie, Bog nie istnieje i po śmierci nic nie ma.Zakładając że Bóg NIE ISTNIEJE osoba wierząca w Niego traci czas która poświęciła na modlitwy, na chodzenie do Światyni, na chodzenie na cmentarz, na modlitwy, na przygotowania dzieci do Komunii itd. Liczę 1 godzine dziennie, co daje nam 7 godzin tygodniowo i 365 godzin w roku. W ciągu życia(średnio 80 lat) daje namto 29200 godzin. Tyle osoby wierzące STRACĄ w przypadku jeżeli Bóg nie istnieje. Osoby niewierzące NIC NIE STRAC A a więc zaoszczędzlili 29200 godzin swojego życia.Zakładając że BÓG ISTNIEJE - osoby niewierzące co prawda "zaoszczędziły" 29200 godzin w życiu doczesnym, ale po śmierci nic na nich nie czeka(optymistyczna wersja) lub zatracanie dusz i niepokój w piekle(pesymistyczna wersja). Osoby które wierzyły i poświęciły ten czas będą cieszyć się wiecznością w Niebie gdzie spotkają sięz najbliższymi którzy również wierzyli. Można więc powiedzieć czymże jest ten czas poświęcony(29200 godzin) w porównaniu do wieczności ?Każdy ma swój WYBÓR, nikogo nie mam zamiaru namawiać. Jednocześnie proszę o nie obrażanie Katolików bo obrażacie też dobrych ludzi.Serdeczne pozdrowienia z życzeniami Zdrowych i Wesołych Świąt!Łukasz

I ty się uważasz za katolika ? Lepiej poczytaj sobie co oznacza III przykazanie "Pamiętaj abyś dzień święty święcił " na pewno nie tylko to aby odbębnić godziny w kościele.Przytoczę Ci również do zapoznania Ewangelię według św.Łukasza 18,9-14 Przypowieść o faryzeuszu  i celniku bo ty akurat pasujesz do pierwszego ,bo każdy kto się wywyższa,będzie poniżony,a kto się poniża będzie wywyższony.Jak się modlisz też przytaczać Bogu te wyliczenia,ile to czasu poświęcasz na modlitwę.Również proponuję puki jeszcze czas ,abyś zapoznał się z Ew.według św.Mateusza 25,31-46 Sąd ostateczny.Tam znajdziesz przemyślenia dotyczące twego wpisu.

l
lopez
Tak to jest, kiedy treści symboliczne czyta się literalnie i próbuje jeszcze na tym zbudować jakąś ideologię. "Ucieczka do Egiptu" to parabola, wydarzenie symboliczne ...sam Egipt w Biblii to nie tyle miejsce geograficzne, ale SYMBOL.
C
Collonna
W dniu 25.12.2015 o 15:43, Łukasz napisał:

Szczęść BożeMam 29 lat, jestem żonaty, mam trójkę dzieci. Prowadzę własną działalnośc gospodarcza, płacę podatki, płacę ZUS. Jestem z wyznania katolikiem. Co tydzien w niedzielę chodzę do Kościoła oraz w każdy pierwszy piątek miesiąca. Aktywnie udzielam się w sprawy Kościoła naszej parafii. Dzieci wychowuje zgodnie z nauką Kościoła rzymsko katolickiego.Dlaczego to pisze? Bo chcę pokazać że katolicy to również ludzie normalni. Przyjęło się że ludzie wyznania rzymskokatolickiego to najgorsi ludzie, najgorszego sortu co  jest nieprawdą. Zdarzają się ludzie źli, niegodni nazywać sie Katolikami, ale dlaczego się dziwicie? Opublikowane dane GUS wskazują, że 93% Polaków deklaruje się jako katolicy. W takiej masie MUSZĄ być osoby niegodne nazywać się dzieckiem Bożym. Tu nie ma żadnej sensacji.Gość napisał:"Stada "naukowcow" z smiesznymi doktoratami  ale powaznymi minami opowiada nam bajki."-Jezeli nie wierzysz w Boga, to Twoja, Ja ja szanuję i nie mam zamiaru Ciebie przekonywać ale pozwól ze coś przedstawie.Prosty rachunek:Czy Bóg istnieje? Są dwie możliwości: Tak, Bóg istnieje i zostanę zbawiony. Nie, Bog nie istnieje i po śmierci nic nie ma.Zakładając że Bóg NIE ISTNIEJE osoba wierząca w Niego traci czas która poświęciła na modlitwy, na chodzenie do Światyni, na chodzenie na cmentarz, na modlitwy, na przygotowania dzieci do Komunii itd. Liczę 1 godzine dziennie, co daje nam 7 godzin tygodniowo i 365 godzin w roku. W ciągu życia(średnio 80 lat) daje namto 29200 godzin. Tyle osoby wierzące STRACĄ w przypadku jeżeli Bóg nie istnieje. Osoby niewierzące NIC NIE STRAC A a więc zaoszczędzlili 29200 godzin swojego życia.Zakładając że BÓG ISTNIEJE - osoby niewierzące co prawda "zaoszczędziły" 29200 godzin w życiu doczesnym, ale po śmierci nic na nich nie czeka(optymistyczna wersja) lub zatracanie dusz i niepokój w piekle(pesymistyczna wersja). Osoby które wierzyły i poświęciły ten czas będą cieszyć się wiecznością w Niebie gdzie spotkają sięz najbliższymi którzy również wierzyli. Można więc powiedzieć czymże jest ten czas poświęcony(29200 godzin) w porównaniu do wieczności ?Każdy ma swój WYBÓR, nikogo nie mam zamiaru namawiać. Jednocześnie proszę o nie obrażanie Katolików bo obrażacie też dobrych ludzi.Serdeczne pozdrowienia z życzeniami Zdrowych i Wesołych Świąt!Łukasz

Widac urzadziles sie w Twoim swiecie ,jestes szczesliwy i cieszysz  sie juz nawet  na tamten  lepszy- z wszystkimi obiecanymi hajlajfami  To jest tez taki ideal i pozytywne wyobrazenie o naszej religi i byloby naprawde pieknie,gdyby

to tak fungowalo. Niestety-to jest tylko ten lukier.

Dla wielu ludzi ale nie wchodzi w rachube taka przymusowa

wiara w prymitywne bajki, hocus-pocus , czaru-maru i cuda nad

cudami. Musisz przyznac mi racje- nie chcesz na pewno zamienic Twoje zycie na to w sredniowieczu, gdie religia dominowala prawie sto pro...

Te rzewne i piekne bozenarodzeniowe historie to czesc naszej kultury. Jest tam ale tez ta ciemna strona. Zupelnie jak u muzulmanow. Nie mozna na starych mitach i przesadach budowac nowego i dla wszystkich do zaakceptowania porzadku.

To, co rosci sobie katolicki kosciol w Polsce, to jest skandal i jego upadek-mozesz mi wierzyc.....

R
Realista

Do Łukasza:

Ty chyba nie jesteś na tyle naiwnym katolikiem zakładającym, że Bóg jeżeli w ogóle istnieje, będzie oceniał ludzi po tym, jak spełniali wymyślone nakazy pasibrzuchów w białych, czerwonych i czarnych sutannach???

G
Gość

Panie Ogiolda -byli emigrantami i wierzyli w islam

d
drugi sort
W dniu 25.12.2015 o 15:43, Łukasz napisał:

Szczęść BożeMam 29 lat, jestem żonaty, mam trójkę dzieci. Prowadzę własną działalnośc gospodarcza, płacę podatki, płacę ZUS. Jestem z wyznania katolikiem. Co tydzien w niedzielę chodzę do Kościoła oraz w każdy pierwszy piątek miesiąca. Aktywnie udzielam się w sprawy Kościoła naszej parafii. Dzieci wychowuje zgodnie z nauką Kościoła rzymsko katolickiego.Dlaczego to pisze? Bo chcę pokazać że katolicy to również ludzie normalni. Przyjęło się że ludzie wyznania rzymskokatolickiego to najgorsi ludzie, najgorszego sortu co  jest nieprawdą. Zdarzają się ludzie źli, niegodni nazywać sie Katolikami, ale dlaczego się dziwicie? Opublikowane dane GUS wskazują, że 93% Polaków deklaruje się jako katolicy. W takiej masie MUSZĄ być osoby niegodne nazywać się dzieckiem Bożym. Tu nie ma żadnej sensacji.Gość napisał:"Stada "naukowcow" z smiesznymi doktoratami  ale powaznymi minami opowiada nam bajki."-Jezeli nie wierzysz w Boga, to Twoja, Ja ja szanuję i nie mam zamiaru Ciebie przekonywać ale pozwól ze coś przedstawie.Prosty rachunek:Czy Bóg istnieje? Są dwie możliwości: Tak, Bóg istnieje i zostanę zbawiony. Nie, Bog nie istnieje i po śmierci nic nie ma.Zakładając że Bóg NIE ISTNIEJE osoba wierząca w Niego traci czas która poświęciła na modlitwy, na chodzenie do Światyni, na chodzenie na cmentarz, na modlitwy, na przygotowania dzieci do Komunii itd. Liczę 1 godzine dziennie, co daje nam 7 godzin tygodniowo i 365 godzin w roku. W ciągu życia(średnio 80 lat) daje namto 29200 godzin. Tyle osoby wierzące STRACĄ w przypadku jeżeli Bóg nie istnieje. Osoby niewierzące NIC NIE STRAC A a więc zaoszczędzlili 29200 godzin swojego życia.Zakładając że BÓG ISTNIEJE - osoby niewierzące co prawda "zaoszczędziły" 29200 godzin w życiu doczesnym, ale po śmierci nic na nich nie czeka(optymistyczna wersja) lub zatracanie dusz i niepokój w piekle(pesymistyczna wersja). Osoby które wierzyły i poświęciły ten czas będą cieszyć się wiecznością w Niebie gdzie spotkają sięz najbliższymi którzy również wierzyli. Można więc powiedzieć czymże jest ten czas poświęcony(29200 godzin) w porównaniu do wieczności ?Każdy ma swój WYBÓR, nikogo nie mam zamiaru namawiać. Jednocześnie proszę o nie obrażanie Katolików bo obrażacie też dobrych ludzi.Serdeczne pozdrowienia z życzeniami Zdrowych i Wesołych Świąt!Łukasz

To Twoja teoria do której masz prawo.Ty jesteś według PIS-u pierwszego sortu a ja i też miliony drugiego sortu.W dalszej części nie będę z Tobą dyskutować bo art. dotyczy uchodźców i tutaj mogłeś reprodukować swoje wywody oparte na autopsji.

Ł
Łukasz

Szczęść Boże
Mam 29 lat, jestem żonaty, mam trójkę dzieci. Prowadzę własną działalnośc gospodarcza, płacę podatki, płacę ZUS. Jestem z wyznania katolikiem. Co tydzien w niedzielę chodzę do Kościoła oraz w każdy pierwszy piątek miesiąca. Aktywnie udzielam się w sprawy Kościoła naszej parafii. Dzieci wychowuje zgodnie z nauką Kościoła rzymsko katolickiego.
Dlaczego to pisze? Bo chcę pokazać że katolicy to również ludzie normalni. Przyjęło się że ludzie wyznania rzymskokatolickiego to najgorsi ludzie, najgorszego sortu co  jest nieprawdą. Zdarzają się ludzie źli, niegodni nazywać sie Katolikami, ale dlaczego się dziwicie? Opublikowane dane GUS wskazują, że 93% Polaków deklaruje się jako katolicy. W takiej masie MUSZĄ być osoby niegodne nazywać się dzieckiem Bożym. Tu nie ma żadnej sensacji.
Gość napisał:
"Stada "naukowcow" z smiesznymi doktoratami  ale powaznymi minami opowiada nam bajki."-
Jezeli nie wierzysz w Boga, to Twoja, Ja ja szanuję i nie mam zamiaru Ciebie przekonywać ale pozwól ze coś przedstawie.
Prosty rachunek:
Czy Bóg istnieje? Są dwie możliwości: Tak, Bóg istnieje i zostanę zbawiony. Nie, Bog nie istnieje i po śmierci nic nie ma.
Zakładając że Bóg NIE ISTNIEJE osoba wierząca w Niego traci czas która poświęciła na modlitwy, na chodzenie do Światyni, na chodzenie na cmentarz, na modlitwy, na przygotowania dzieci do Komunii itd. Liczę 1 godzine dziennie, co daje nam 7 godzin tygodniowo i 365 godzin w roku. W ciągu życia(średnio 80 lat) daje namto 29200 godzin. Tyle osoby wierzące STRACĄ w przypadku jeżeli Bóg nie istnieje. Osoby niewierzące NIC NIE STRAC A a więc zaoszczędzlili 29200 godzin swojego życia.
Zakładając że BÓG ISTNIEJE - osoby niewierzące co prawda "zaoszczędziły" 29200 godzin w życiu doczesnym, ale po śmierci nic na nich nie czeka(optymistyczna wersja) lub zatracanie dusz i niepokój w piekle(pesymistyczna wersja). Osoby które wierzyły i poświęciły ten czas będą cieszyć się wiecznością w Niebie gdzie spotkają sięz najbliższymi którzy również wierzyli. Można więc powiedzieć czymże jest ten czas poświęcony(29200 godzin) w porównaniu do wieczności ?
Każdy ma swój WYBÓR, nikogo nie mam zamiaru namawiać. Jednocześnie proszę o nie obrażanie Katolików bo obrażacie też dobrych ludzi.
Serdeczne pozdrowienia z życzeniami Zdrowych i Wesołych Świąt!
Łukasz

 

r
radykal
W dniu 25.12.2015 o 14:34, Gość napisał:

Polak - katolik to "chitry chłopek", co przede wszystkim do kościoła chodzi i księdzu na tacę rzuci, bo się piekła boi.Tego samego księdza z lubością obsobaczy i obgada za jego plecami.Druga jego kapliczka obowiązkowa to gospoda "U Żyda", gdzie regularnie mordę gorzałką skrapia i bełkocząc Żydów o całe zło tego świata oskarża.niemca nienawidzi, ale po pieniadze do niego chodzi.Sąsiadowi w talerz z zupą najchętniej by napluł, codziennie.Dziury w dachu swojej stodoły nie załata, bo on "ku..., na tych dziadów robił nie będzie". No i tam takie jeszcze, każdy wie, o co chodzi.A gadanie o polskim honorze, potędze, sile, to zwykłe sraty pierdaty.Ten dumny "polski naród", "polska rasa" zwisał na ogonach z konarów drzew, kiedy w świecie wkoło kwitły już wspaniałe cywilizacje.Życie daje nam na co dzień jaskrawe dowody, że tej przepaści cywilizacyjnej i w dwa tysiące lat zasypać się nie da. dlatego dla polskiejatrapy - katolika tak wazny jest  kosciol

Super ,bardzo trafne stwierdzenia.

Wróć na i.pl Portal i.pl