Policja, która prowadzi w tej sprawie dochodzenie pod nadzorem prokuratury, nie wyklucza, że było to podpalenie.
Ogień pojawił się około godziny 1.00. na terenie prywatnej firmy zajmującej się m.in. sprowadzaniem samochodów z zagranicy. Jeden z sąsiadów usłyszał wybuch. Kiedy wyjrzał przez okno zobaczył palące się samochody. Zaalarmował straż pożarną. Po sześciu minutach od zgłoszenia jako pierwsi na miejsce dojechali ochotnicy z Koźminka.
- Kiedy dojechaliśmy, ogień był już bardzo duży i panowało bardzo duże zadymienie - mówi Jakub Pietrzak z OSP Koźminek. - Wiedzieliśmy, że sami nie opanujemy pożaru. Robiliśmy wszystko, aby odciąć ogień od pozostałych samochodów. Na naszych samochodach mieliśmy około 5000 litrów wody, którą zużyliśmy w bardzo krótkim czasie.
Niedługo potem na miejsce dojechały kolejne wozy strażackie z Liskowa, Pietrzykowa i Kalisza. Akcja gaśnicza była prowadzona w ekstremalnie trudnych warunkach. - Panowała bardzo wysoka temperatura, pod wpływem której strzelały opony samochodów. Panowało też silne zadymienie oraz istniała realna groźba wybuchu zbiorników z paliwem - mówi mł. bryg. Dariusz Byliński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Kaliszu. - Ogień zagrażał też znajdującym się w pobliżu budynkom.
Żywioł udało się ostatecznie opanować. Dogaszanie trwało do około godziny 4.00. Okazało się, że doszczętnie spłonęło pięć samochodów, a trzy inne, w tym autokar, zostały mocno nadpalone.
Pojazdy zostały niedawno sprowadzone z zagranicy i nie były jeszcze zarejestrowane. Strażakom udało się uratować cztery inne samochody wycenione na 300 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?