Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wierzę w lustrację

Redakcja
W. Wylegalski
Z dr. Sławomirem Cenckiewiczem, autorem książek o przeszłości Lecha Wałęsy, rozmawia Krzysztof M. Kaźmierczak

Większość historyków (w tym także z IPN) obawia się podejmować w swoich publikacjach tematy związane z ostatnimi dwoma dekadami PRL. Chętniej sięga się do okresu powojennego. Dlaczego?
Bo to tematy, które nie wzbudzają obecnie już takich kontrowersji. Większość uczestników wydarzeń z lat 40. czy 50. nie żyje, a ci, którzy jeszcze żyją, to ludzie starsi, schorowani, nie funkcjonujący (poza wyjątkami) w życiu publicznym. Sprawy z okresu powojennego nie wzbudzają emocji, a przynajmniej nie takich, jak publikacje dotyczące lat 70. i 80. I co niezwykle ważne - media nie stają w obronie funkcjonariuszy bezpieki czy ujawnionej agentury z lat 40. i 50. Nie ma zatem zagrożenia, że historyka, który ujawnia takie sprawy, spotka medialny lincz podobny do tego, z którym mamy do czynienia w przypadku autorów książki o Wałęsie.

Tymczasem kolejna Pana książka budzi silne emocje. Czym różni się "Sprawa Lecha Wałęsy" od wydanej wcześniej przez IPN "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", którą napisał Pan wspólnie z Piotrem Gontarczykiem?
"SB a Lech Wałęsa" to publikacja typowo naukowa. Adresowana jest głównie do osób o zainteresowaniach historycznych, dla których pierwszorzędne znaczenie mają dokumenty źródłowe i naukowa metodologia. Wydana przez Zysk i S-ka "Sprawa Lecha Wałęsy" to natomiast książka przeznaczona do szerokiego kręgu czytelników. Jest zdecydowanie bardziej przystępna. Opieram się w niej nie tylko na źródłach archiwalnych, ale także (w znacznie większym stopniu niż w książce wydanej przez IPN) na relacjach bezpośrednich świadków wydarzeń dotyczących Wałęsy. Prócz tego w "Sprawie Lecha Wałęsy" przedstawiam również to, co wydarzyło się po publikacji pierwszej książki: batalię przeciwko IPN, Piotrowi Gontarczykowi i mnie.

Oczekiwał Pan aż tak ostrych reakcji Wałęsy i jego zwolenników? Jako osoba, która czuje się blisko związana z Kościołem katolickim, spodziewał się Pan, że będzie wytykany podczas kazań?
Niektórzy moi koledzy całkiem poważnie mówili, że po publikacji książki o Lechu Wałęsie zostanie zlikwidowany IPN. Osobiście spodziewałem się, że nie będzie łatwo, ale przyznam, że negatywne reakcje przekroczyły moje wyobrażenia. Szczególnie przykre było to, że uderzano także w moją rodzinę, moje najbardziej osobiste sprawy (np. kwestionowano autentyczność mojej ciężkiej choroby), a samą książkę i autorów potępiono, zanim ukazała się ona drukiem.

Napisał Pan aż dwie książki o osobie, która nie odgrywa już w kraju istotnej roli i raczej nie ma szans na powrót na scenę polityczną. Czy warto tak dokładnie prześwietlać przeszłość akurat Wałęsy?
Powodów jest wiele. Jako postać nierozerwalnie związana z najnowszą historią Polski Lech Wałęsa z natury rzeczy wzbudza zainteresowanie. Lech Wałęsa jest prawdziwym symbolem ruchu "Solidarności". Jego wpływ na historię nie ograniczył się do PRL, odegrał on istotną rolę w kształtowaniu się polskiej demokracji po 1989 roku. W pozytywnym i negatywnym znaczeniu.

Dotąd historyków interesowały głównie te pozytywne aspekty. Pisano tryumfalną historię Wałęsy...
W zasadzie historycy w ogóle stronili od postaci Wałęsy. Obowiązkiem historyka jest dążyć do przedstawienia prawdy o wydarzeniach i ludziach. Nie wyobrażam sobie, by historyk docierając do źródeł, mógł wybierać spośród nich tylko te, które pasują do oficjalnego, ugrzecznionego życiorysu danej osoby. Na temat Lecha Wałęsy zgromadziliśmy liczne dokumenty, które nie pozostawiają wątpliwości, że w jego życiu były nie tylko chwile tryumfu. Nie mogliśmy ich ukryć. Szczególnie, że postawa Lecha Wałęsy, to jest ukrywanie niechlubnej części życiorysu, wręcz likwidowanie jego śladów, odcisnęła istotne piętno na modelu lustracji w Polsce i kwestii rozliczenia komunizmu.

Gdyby Wałęsa przyznał się w 1989 czy 1990 roku, że był TW "Bolkiem" to teraz mielibyśmy już problem lustracji za sobą?
Aż takim optymistą w tym względzie nie jestem. Ale bez wątpienie przyznanie się do epizodu współpracy przez Wałęsę mogłoby ośmielić wielu ludzi z podobną przeszłością. Wpłynęłoby także na atmosferę wokół lustracji, a być może i na prawodawstwo...

Na spotkaniach autorskich mówi Pan, że nie wierzy już w powszechną lustrację w Polsce. Takie stwierdzenie zaskakuje w ustach osoby, która przez osiem lat pracowała w instytucji powołanej m.in. do celów lustracyjnych...
Właśnie dlatego, że pracowałem w IPN, patrzę na te sprawy znacznie ostrzej. Było w Polsce wiele pomysłów na lustrację, niektóre z nich całkiem dobre. Niestety, kiedy brano się za ich realizacje, wychodziły z tego rozwiązania połowiczne, obarczone błędami prawnymi.

Z czego to wynika?
Lustracja zależy do polityków, a ci, kiedy przychodzi do pracy nad ustawami, zapominają o ideałach, które im przyświecały. Problem w tym, że obecne elity władzy wywodzą się w większości z pokolenia, które rozpoczynało swoją aktywność publiczną w czasach PRL i było przedmiotem zainteresowania i działań aparatu bezpieczeństwa. Psychologowie mówią - choć w nieco innym kontekście - o pokoleniu DDK - Dorosłe Dzieci Komunizmu. Jak patrzę na polskich polityków, również tych wywodzących się z ruchów antykomunistycznych, to prawie zawsze myślę o nich w kategoriach DDK. Nawet najbardziej prolustracyjne partie mają w swoich szeregach byłych tajnych współpracowników. Nie bez znaczenie jest także postawa władz polskiego Kościoła katolickiego, którym zabrakło odwagi, by zmierzyć się z przeszłością. Kościół poprzez swoich niektórych antylustracyjnych przedstawicieli wpływa na hamowanie działań polityków, którzy starają się dążyć do ujawnienia prawdy o przeszłości. Biorąc to wszystko pod uwagę nie spodziewam się, by w Polsce doszło kiedykolwiek do powszechnej lustracji.

Co zatem zamiast lustracji? Czy jest inny sposób na rozliczenie z przeszłością osób, które czynnie wspierały system komunistyczny i działał na szkodę innych?
Pozostały badania historyczne, publikacja ich wyników oraz działalność publicystyczna. Tylko naukowcy i dziennikarze mogą jeszcze zrobić to, do czego odwagi i woli zabrakło politykom.

Sławomir Cenkiewicz, historyk specjalizujący się w najnowszej historii Polski. Autor ponad stu prac naukowych, popularnonaukowych i źródłowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski