Wieczór filmowy
Oklaski po koncercie to rzecz normalna, ale po seansie filmowym rzadkość. A rozległy się one po czwartkowym wieczorze "Komeda znany i nieznany" w Auli UAM.
Zaproponowany program był długi - trwał z przerwą ponad trzy godziny. Poza zestawem filmów z muzyką poznaniaka (m.in. Romana Polańskiego Mirosława Kijowicza i Jerzego Skolimowskiego), niespodziewanie obejrzeliśmy też wywiad, jakiego Krzysztof Komeda udzielił w Danii na półtora roku przed śmiercią. Obie części wieczoru komentarzami poprzedzał jego pomysłodawca prof. Marek Hendrykowski.
Marek Zaradniak
Koncert jazzowych gwiazd
Zgromadzenie w jednym miejscu o tej samej porze wspaniałej szóstki muzyków (z których część grała niegdyś z Komedą), to już imponujący wyczyn.
Tomasz Stańko ascetycznymi solówkami na trąbce, ale i ekspresyjnymi improwizacjami potrafił przypomnieć klimaty choćby "Komeda Quartet". Urszula Dudziak powróciła do urządzenia przetwarzającego jej wciąż frapujący głos. Wykorzystywała motywy Komedy do prezentacji skomplikowanych konstrukcji wokalnych, ale i w unisonowych duetach przypominała je same w oryginalnych wersjach. Komedę pianistę odegrał Leszek Możdżer - imponująco, ale jakże odmiennie w swej młodzieńczości stylistycznej.
Krzesimir Dębski, gospodarz i dyrygent koncertu, nie tylko wcześniej przygotował staranne i ciekawe aranżacje, ale w trakcie koncertu poprzedzał utwory objaśnieniami i anegdotami. Solistom towarzyszyła Orkiestra Filharmonii Poznańskiej oraz Krzysztof Przybyłowicz na perkusji i Adam Skrzypek na kontrabasie.
Klimat muzyki Komedy - nie tylko ten z przebojów w stylu kołysanki z filmu "Dziecko Rosemary" - ale i mniej znanych utworów, jest jedyny i niepowtarzalny. Jak sam Komeda.
Andrzej Chylewski
Rysowany i tańczony
Zanim wejdziemy do zaimprowizowanego w nowym gmachu Muzeum Narodowego w Poznaniu "studia telewizyjnego", musimy przejść przez bar z bufetową, żywcem wyjętą z lat 60. Jest tu tajemnicza dziewczyna, która zawzięcie rysuje. W tle snuje się muzyka Komedy.
Niepostrzeżenie bar pustoszeje, a goście zajmują miejsca na widowni. Plastyczka przebiera się i wraca do studia telewizyjnego z partnerem - Szymonem Halikiem. Jakby żywcem wyjęci z filmu "Etiudy baletowe".
Ewa Wycichowska nie pozwoliła jednak na rekonstrukcję. Paulina Wycichowska, Daniel Stryjecki, Małgorzata Mielech i Ofir Levy - bohaterowie poszczególnych etiud - muszą się odnaleźć w stylistyce muzycznej Komedy po swojemu, wyrazić emocje własnym językiem ruchu, dość odległym od tego, jakiego używali tancerze w latach 60. Dodatkową inspiracją dla tancerzy są rysunki Adriany Cygankiewicz. Czują się w tych klimatach znakomicie.
Autorka spektaklu rozbiła jego muzyczną stronę, łącząc "Etiudy baletowe" z współczesną kompozycją Agaty Zubel "Parlando". Osłabiło to z jednej strony "klimatyczność" i słodycz muzyki Komedy, z drugiej pozwoliło nawiązać dialog między dwoma różnymi światami, w których miłość, kontakt z drugim człowiekiem, są takie same. Jak widać - zmienia się jedynie kostium, sposób uwodzenia, ale też nie do końca…
Stefan Drajewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?