Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant oskarżony o gwałt

Katarzyna Wilk
Rafał S. pracował w komisariacie w Cieplicach
Rafał S. pracował w komisariacie w Cieplicach Marcin Oliva Soto
Rafał S. stanie przed sądem w Jeleniej Górze. Kobieta, którą zgwałcił, liczy na sprawiedliwość.

Jest akt oskarżenia przeciwko Rafałowi S. z cieplickiego komisariatu. O sprawie pisaliśmy kilka miesięcy temu. Wstrząsające doniesienia, że zgwałcił 34-letnią kobietę, potwierdzają się.

Prokuratura Rejonowa w Kamiennej Górze podtrzymała zarzut i oskarża policjanta o gwałt. Rafał S. nie przyznaje się do winy.
- Grozi za to od dwóch do dwunastu lat więzienia - mówi prokurator Tadeusz Gąsior.
Ewa z trudem wraca do dramatycznych przeżyć z kwietnia tego roku. Wracała wtedy do domu w Cieplicach z oddalonego o kilkanaście kilometrów Rębiszowa.

Koleżanki poprosiły, by odebrała je z imprezy i porozwoziła do domów. Kiedy jechała już do siebie ulicą Wolności w Jeleniej Górze, minęła patrol. Pod domem Ewa zaparkowała auto i zbierała już rzeczy, kiedy podjechał do niej radiowóz.

Policjanci z patrolu kazali jej wysiąść. Jeden z nich powiedział, że wymusiła pierwszeństwo, ma niesprawne światła i jest pod wpływem alkoholu.
- Krzyczał na mnie, chciał skuć kajdanami i groził, że trafię na dołek. Byłam przerażona, bo dzieci były same w domu - opowiada jeleniogórzanka.

Policjant kazał jej dmuchać w alkomat. I według relacji Ewy, krzyczał na nią, że źle to robi i dlatego wynik jest zły.
- Z tego, co pamiętam takie informacje przekazał dyżurnemu. Chciało mi się płakać ze strachu, kiedy pojawił się on. Przyjechał kremowym oplem kadetem. Okazało się, że też jest policjantem - mówi Ewa.
To był Rafał S., po służbie. Zaoferował pomoc. Uspokajał nawet kolegę, że wszystko da się wytłumaczyć i że zawiezie Ewę na badanie krwi. Łukasz O. zgodził się. Ewa także.
- Byłam przerażona, a on wzbudzał zaufanie, chciałam jechać na to badanie, bo byłam trzeźwa - wspomina.

Kobieta nigdy nie trafiła do szpitala na badanie. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów zorientowała się, że jadą w zupełnie innym kierunku. Od policjanta, który ją wiózł, usłyszała, że musi mu się odwdzięczyć, bo ją uratował.
Według relacji ofiary, policjant zatrzymał auto, wywlókł ją na zewnątrz. Nie udało jej się wyrwać silnemu oprawcy. Drogi do domu nie pamięta. Koszmary śnią się jej do dziś.

- Przez wiele miesięcy nie miałam życia - wyznaje. - Do dziś, gdy widzę policyjny patrol, czuję paniczny strach i lęk. Mam nadzieję, że ten człowiek zostanie ukarany i już nikogo nie skrzywdzi - dodaje kobieta, która obawia się procesu i tego, że będzie musiała stanąć oko w oko ze swoim oprawcą. - Nie wiem, jak zareaguję na jego widok. Tyle już przeszłam, że po prostu nie wiem, czy dam radę - przyznaje Ewa.
Dramat 34-latki rozegrał się w nocy z 19 na 20 kwietnia. Pierwsza rozprawa przed jeleniogórskim Sądem Rejonowym odbędzie się 12 grudnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska