Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuratoria liczą dzieci emigrantów

Małgorzata Rabenda, Justyna Kościelna
- Nie da się wychować dziecka przez gadu-gadu albo skype'a - mówią psychologowie
- Nie da się wychować dziecka przez gadu-gadu albo skype'a - mówią psychologowie 123rf
Liczba eurosierot, czyli dzieci opuszczonych przez rodziców pracujących za granicą, jest znacznie większa, niż dotychczas szacowano.

Do Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty we Wrocławiu spływają pierwsze dane, o które poprosiło na początku lipca Ministerstwo Edukacji Narodowej.
- Są wakacje, dlatego nie wszystkie szkoły jeszcze nam odpowiedziały. Znamy sytuację uczniów 41 proc. dolnośląskich szkół. Już wiemy, że eurosierot jest znacznie więcej, niż sądziliśmy - informuje Janina Jakubowska, rzeczniczka dolnośląskiego kuratorium.

Jak wiele opuszczonych dzieci emigrantów jest na Dolnym Śląsku? Bez jednego rodzica musi sobie radzić blisko 5 tysięcy rodzin. 740 dzieci musi się wychowywać bez obojga. Podobne liczby podają kuratoria w całym kraju. A specjaliści są zgodni: nawet krótka rozłąka to dla dzieci ogromny stres.

Elżbieta Urbanowicz-Przysiężna, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej w Gaworzycach koło Polkowic, przyznaje, że dzieci, których rodzice zdecydowali się na pracę za granicą, są nieszczęśliwe.
- Z pogodnych, roześmianych, stają się smutne i zamyślone - mówi. - Pamiętam dziewczynkę, której mama wyjechała do pracy w Anglii. Przed rozstaniem była radosna, wszędzie jej było pełno. A potem, mimo że miała tylko kilkanaście lat, stała się bardzo poważna, taka dorosła. Żal było patrzeć na to dziecko. Świetnie się uczyła, nie było z nią żadnych problemów wychowawczych, a jednak stała się zupełnie bardzo smutnym dzieckiem.

Nauczycielka z Gaworzyc opowiada też o innej dziewczynce, ciężko przeżywającej rozstanie z mamą.
- Nie mogłam patrzeć, jak dziecko się męczy, dlatego namówiłam jej mamę do powrotu. I udało się. Po czterech latach pracy we Włoszech zrozumiała, że pieniądze to nie wszystko - wspomina Urbanowicz-Przysiężna.

W gaworzyckiej szkole takich dzieci nie brakuje. Pół biedy, gdy po wyjeździe rodziców, nie muszą zmieniać miejsca zamieszkania.
- Ale są przypadki, że dziecko trafia pod opiekę dziadków czy cioć i musi się przeprowadzić, co oznacza kolejny stres - dodaje nauczycielka. - I tu pojawia się kolejny problem. Rodzice mają obowiązek poinformować szkołę o swoim wyjeździe z kraju i wskazać osobę, która przejmuje formalnie opiekę nad dzieckiem. Ale często o ich wyjeździe nauczyciele dowiadują się, gdy potrzebna jest interwencja rodzica lub gdy zdarzy się wypadek. Wtedy dyrektor zmuszony jest zgłosić taki przypadek do sądu rodzinnego.
Współpraca: Grażyna Szyszka, MM, AS, AŁ

Opuszczone
Trwają spory,co do terminu "eurosieroctwo".
Autorzy raportu "Szkoła i uczeń wobec migracji poakcesyjnych" uznają, że dopiero kiedy rodzice długotrwale nie utrzymują żadnych kontaktów z dzieckiem, można mówić o eurosieroctwie. Tymczasem psycholodzy twierdzą, że to stan psychiczny dziecka. Nawet, jeśli jest zostawione tylko przez jednego rodzica i na kilka tygodni, a czuje się opuszczone i niepotrzebne, mamy do czynienia z eurosierotą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska