Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwijają się dywany z Kowar

Rafał Święcki
Wełniane dywany z Kowar chciał mieć w PRL każdy lokator mieszkania w bloku
Wełniane dywany z Kowar chciał mieć w PRL każdy lokator mieszkania w bloku Dariusz Gdesz
Kryzys na Wyspach Brytyjskich i zbyt wysoki kurs złotówki unieruchomiły fabrykę dywanów.

Sąd ogłosił upadłość słynnej Fabryki Dywanów w Kowarach. Syndyk, który przejął zakład, wytrzymał produkcję. 180-osobowa załoga jest na na przymusowym postojowym. Dostają jedynie 65 procent wynagrodzenia. Na razie nie wiadomo, czy powrócą do pracy i co stanie się z fabryką, której długi przekroczyły 8 mln zł.

Zamknięcie dywanówki nie musi oznaczać dla Kowar końca świata. Co prawda miasto, wraz z upadkiem ostatniego dużego zakładu, zupełnie traci dawny status przemysłowego, ale ma szansę stać się turystyczną potęgą. W przyszłym roku planowana jest tu budowa dużej stacji narciarskiej.

Z podobnym wyzwaniem musieli się zmierzyć mieszkańcy czterotysięcznego Zawidowa w powiecie zgorzeleckim, tuż przy granicy z Czechami. Gdy dwóch największych pracodawców - zakłady przemysłowe Zremb i Wełnianka - wpadło w tarapaty i zaczęły się zwolnienia, postanowiono szukać pracy za granicą u sąsiadów. Dziś pracują tam setki osób, m.in. w zakładach Skoda Auto, w spółce Denso.

Nie udało się natomiast z Diorą w Dzierżoniowie. Firma miała świetną markę w latach 80. Po jej wieże ustawiały się długie kolejki. Fabryka nie wytrzymała jednak tańszej i lepszej konkurencji. Po ogłoszeniu upadłości w 2001 roku, ślad po niej zaginął.

Nie produkuje się też autobusów jelcz, ale w Jelczu-Laskowicach tragedii z tego powodu nie ma. Większość ludzi znalazła pracę w fabryce Toyoty, która powstała w specjalnej strefie ekonomicznej utworzonej w tej podwrocławskiej miejscowości.

Kowary zmiany dopiero czekają. Przez lata miejscowość kojarzona była z fabryką dywanów. To był sztandarowy zakład PRL. Jego wyroby były niezwykle poszukiwanym towarem. Kupić je było trudno, bo większość wysyłano za granicę. Jedynie eksportowe "odrzuty" trafiały na rynek krajowy. Dywany z Kowar leżały na podłogach KC PZPR. Marzył o nich każdy lokator mieszkania w bloku.
W połowie lat 80. fabryka zatrudniała ponad dwa tysiące osób. Gdy załamał się ustrój, rozpoczęły się problemy socjalistycznego molocha. Miał aż 40 mln zł długu. Ale udało się mu wyjść na prostą. Spłacono długi i przez ostatnie 6 lat zakład przynosił zyski. Znalazł odbiorców głównie w Anglii.

Ponowne problemy zaczęły się dwa lata temu, gdy zaczął rosnąć gwałtownie kurs złotówki.
- Trzydziestoprocentowe wahania kursów to zabójstwo dla eksporterów - mówi były prezes Kowar Robert Leńko. - Na to nałożył się światowy kryzys, który szczególnie mocno dotknął Wielką Brytanię. Liczba zamówień spadła o 80 procent - tłumaczy.

Według niego, jest jeszcze szansa, by uratować miejsca pracy, jednak zakład musiałby jak najszybciej uruchomić na nowo produkcję. Ma portfel zamówień na dwa i pół miesiąca, a w magazynach leżą wyroby, na które czekają odbiorcy.

Syndyk nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie. Pracownicy czekają.
- Wynagrodzenia dostawaliśmy w miarę regularnie - wspomina Mariusz Woźniak z zakładowej Solidarności. - Do 27 lipca załoga pozostaje na postojowym. Nie wiemy, co będzie dalej - martwi się.

Powiatowy Urząd Pracy w Jeleniej Górze przygotowuje się już do przyjęcia nowych bezrobotnych. Otrzymał z ministerstwa pracy ponad 3 mln zł na ich aktywizację. Zorganizuje kursy i szkolenia, które pomogą w zmianie zawodu pracownikom kowarskiej dywanówki i innych zakładów w regionie jeleniogórskim. PUP może pomóc w ten sposób 370 osobom.

Burmistrz Kowar Mirosław Górecki liczy, że bezrobotni kowarzanie znajdą pracę w hotelach i pensjonatach w pobliskim Karpaczu. Wielkie nadzieje pokłada w budowie stacji turystycznej.
Na razie jednak Kowary nie są turystyczną potęgą, mieszkańcy muszą szukać więc zatrudnienia poza swą miejscowością.

W PRL-u znała je cała Polska, dziś już ich nie ma
W dzierżoniowskiej Diorze powstał pierwszy polski powojenny radioodbiornik - Pionier. Tamtejsze zakłady opuszczały też popularne gramofony. Prawdziwym hitem lat 80. były wieże stereo. Diora ogłosiła upadłość w 2001 roku. Umarła też legenda zakładów autobusów w Jelczu-Laskowicach. Stąd wyjeżdżały m.in. popularne "ogórki". W ubiegłym roku sąd ogłosił upadłość zadłużonej
na 97 mln zł firmy. Syndyk fabryki uruchomił na pewien okres w Jelczu-Laskowicach produkcję ciężarówek.

Współpraca: KAB

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska