Przez pięć dni pokrywał pastelowymi kredkami kilkumetrowe plansze, które umieścił we wrocławskiej Galerii BWA przy ul. Świdnickiej. Przychodził tam codziennie po południu i pracował do późna. Twórcę i tworzywo obserwowało kilkadziesiąt osób. Artysta przez cały czas z publicznością dyskutował. Prócz rozmówców, którzy go inspirowali i mobilizowali do pracy, miał też muzę: nagą, pozującą mu modelkę. Tak w 1987 roku we Wrocławiu wyglądał Teatr Rysowania Franciszka Starowieyskiego.
Zmarły tydzień temu po ciężkiej chorobie rysownik, malarz i plakacista stworzył wtedy przy okazji Międzynarodowych Spotkań Teatru Otwartego we Wrocławiu monumentalny obraz, na którym turpizm i afirmacja życia są sobie równe. Na brudnoróżowym tle dominują inspirowane Boschem motywy kobiety z ptasim dziobem zamiast głowy i barokowego tańca śmierci.
Artysta datował go na rok 1687. Dlaczego?
- Starowieyski uważał się za twórcę barokowego i wszystkie swoje prace datował na 300 lat wcześniej - tłumaczy Wiesława Wilczyńska-Koper z wrocławskiego Muzeum Narodowego, które pracę zakupiło, a dziś udostępnia widzom.
Można ją oglądać w holu muzeum. Obraz pokazywany jest po raz pierwszy od czasu, gdy powstał - 22 lata przeleżał w magazynie. Zmontowanie go było kłopotliwe ze względu na gabaryty - składa się aż z 10 plansz o wymiarach 3x2 metry każda.
To niejedyna pamiątka po Teatrze Rysowania we Wrocławiu - powstały u nas dwie takie prace. Najpierw w roku 1987, potem dziewięć lat temu z okazji wejścia w drugie tysiąclecie. Dziś ten drugi obraz jest w zbiorach Muzeum Miejskiego we Wrocławiu.
- Nie chciałbym zdradzać, co dokładnie przedstawia. Pokażemy go w kwietniu podczas wystawy poświęconej historii miasta - tłumaczy Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego.
Teatr Rysowania był autorskim pomysłem artysty.
- Wpadł na niego w 1980 r., zainspirowany obrazem "Pracownia malarza" Gustave'a Courbeta. Od tamtej pory stworzył ponad 20 spektakli Teatru na całym świecie - opowiada Wiesława Wilczyńska-Koper z Muzeum Narodowego. Poznała Starowieyskiego w latach 80. w jednym z wrocławskich antykwariatów.
Malarz bywał we Wrocławiu często. Najpierw przyjeżdżał do żony Teresy, która studiowała tu historię sztuki, potem na giełdy staroci, po antyki, które namiętnie kolekcjonował.
- Świetnie się na tym znał, wśród bezwartościowych przedmiotów potrafił wygrzebać cacka nawet z okresu baroku i renesansu. - wspomina Wilczyńska-Koper.
Starowieyski przyjeżdżał też do słynnego wrocławskiego salonu profesora Dudka, gdzie dyskutowali ze sobą naukowcy i ludzie kultury. Był też autorem scenografii i plakatów do spektakli Teatru Polskiego. Krytycy docenili go głównie za plakaty teatralne i filmowe, nagradzając m.in. Grand Prix na Biennale Sztuki Współczesnej w Sao Paulo (1973).
***
Wystawa w Muzeum Narodowym we Wrocławiu (pl. Powstańców Warszawy 5) czynna jest do 22 marca. Obejmuje 10 plansz, każda o wymiarach 2x3 metry. Bilety wstępu 10-15 zł, rodzinny 15 zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?