Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Marlena Dietrich. Rzecz o złamanych paznokciach" - spektakl w pięciu językach

Krzysztof Kucharski
Anna Skubik
Anna Skubik Archiwum prywatne
Rozmowa z Anną Skubik, nową aktorką Wrocławskiego Teatru Lalek.

Jest Pani wrocławianką z odzysku?

Tak. Zostałam nią po raz trzeci. Teatrem zaraziłam się we Wrocławskim Teatrze Lalek, do którego prowadzał mnie mój dziadek. Mieszkaliśmy wtedy na ulicy Zegadłowicza. Potem z Wrocławia wyjechałam, ale wróciłam na studia na wrocławski wydział lalkarski. Po dyplomie etat zaproponował mi jednak teatr Baj Pomorski z Torunia. Na tym się ten wrocławski wątek jednak nie urywa, bo na studiach greckim teatrem i grecką sztuką zafascynował mnie dr Mirosław Kocur. Wytrzymałam tylko rok i pojechałam do Grecji.

Znała Pani język?

To było szaleństwo; pojechałam do Grecji właściwie w ciemno. Liczyłam na to, że dostanę się na Uniwersytecie Ateńskim na roczny program adresowany do cudzoziemców, połączony z nauką języka greckiego. Na miejscu okazało się, że Grecy nie mają państwowych szkół teatralnych i nie honorują polskich dyplomów. Gdybym miała dyplom choćby polonisty, to dostałabym się na ten program i miała duże szanse na stypendium. Jestem jednak osobą bardzo upartą. Sama zaczęłam się uczyć greckiego. Nawiązałam współpracę z greckim teatrem ulicznym Helik. Wędrowałam z nim po całej Grecji i wielu jej przepięknych wyspach, cały czas intensywnie ucząc się języka. Tak mi minęły dwa lata.

Z grania na ulicy mogła się Pani utrzymać?

W Grecji jest taki żart. Gdy ktoś mówi w rozmowie, że jest aktorem, to na pewno usłyszy natychmiast pytanie: w której kawiarni pracujesz?

Tak jest w większości krajów, w których teatrów z etatami jest kilka albo nie ma wcale.

Ja też pracowałam w kawiarni i od czasu do czasu grałam gdzieś na ulicy. W międzyczasie chodziłam jeszcze na kurs języka, który porządkował moją edukację lingwistyczną. Po tym kursie lepiej zrozumiałam grecką gramatykę. Samemu, tylko z książek i słowników, trudno się dobrze nauczyć języka, poznać jego ducha. To może zabrzmi metafizycznie, ale po tym kursie poczułam, jakby grecki język tkwił gdzieś głęboko we mnie uśpiony. To tak, jakbym go już kiedyś znała, tylko musiała sobie go na nowo przypomnieć. To był impuls, który sprawił, że wchłaniałam wszystko bardzo szybko. Spędziłam w Grecji pięć lat.
Teraz będzie Pani aktorką i tłumaczem języka greckiego?

Ma odpowiedni certyfikat, bo zdałam państwowy egzamin. Nie myślę jednak o tym, żeby być tłumaczem. Traktuję te moje greckie fascynacje i grecki język hobbystyczne.

Gdzie Pani kupuje we Wrocławiu grecką prasę i książki?

Dostaję z Grecji albo sobie przywożę, bo często tam jeżdżę.

Wróciła Pani jesienią ubiegłego roku i to był mocny powrót, bo zdobyła Pani Grand Prix 37. Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Jednego Aktora, który odbywa się co roku w ramach WROSTJA. Teraz zagrała Pani spektakl "Marlena Dietrich. Rzecz o złamanych paznokciach" po angielsku podczas Nocy Teatrów, towarzyszącej festiwalowi "Świat miejscem prawdy". Goście obu festiwali zgotowali Pani owację.

Trudno mi nawet powiedzieć, jak wielką radość mi to sprawiło. Gram ten spektakl nie tylko po polsku i po angielsku, ale też oczywiście po grecku i po hiszpańsku. Teraz, w porozumieniu z moim nowym dyrektorem, Robertem Skolmowskim, przygotuję wersję w języku niemieckim.

Bardzo się te wersje różnią od strony teatralnej?

Oczywiście, tylko może wersja angielska niespecjalnie się różni od polskiej, ale hiszpańska i grecka są absolutnie różne. Grecka, na przykład, brzmi jakby bardziej patetycznie, bo taki ton nadaje jej język. Niemiecka też będzie inna. Już to czuję od pierwszych prób. To szalenie pasjonująca przygoda, grać to samo w różnych językach.

Dlaczego po raz trzeci wybrała Pani Wrocław?

Wrocławski Teatr Lalek to nie tylko moja teatralna inicjacja, ale też spotkanie z mitem. Znam dobrze jego wspaniałą historię, wiele przedstawień, bywałam w nim dziesiątki razy, ale też wiem z autopsji, jak ceniony jest w Europie.

No, to teraz dostanie Pani premię od dyrektora.

Myślę, że samymi słowami na premię trudno zasłużyć. Postaram się coś zrobić, by rzeczywiście do takiej nagrody aspirować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska