Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naciski w sprawie znanego biznesmena?

Marcin Rybak
Prokuratorzy z Wrocławia donieśli na szefa. Czy resort sprawiedliwości tuszował skandal?

Czy we wrocławskiej prokuraturze na Starym Mieście doszło do bezprawnych nacisków w sprawie jednego z najbogatszych wrocławian - Lecha Poniżnika-Kunkela?

Tak twierdzi dwoje prokuratorów, którzy złożyli doniesienie o przestępstwie na szefową wrocławskiej Prokuratury Okręgowej Katarzynę Boć-Orzechowską.
Sprawa zaczęła się, gdy zagraniczny fundusz inwestycyjny, z którym wrocławski biznesmen robił interesy, zawiadomił prokuraturę, że został oszukany na prawie 6 milionów euro.

W sierpniu ubiegłego roku prowadząca tę sprawę prokurator Małgorzata Kalecińska ze staromiejskiej prokuratury umorzyła ją. Uznała, że przestępstwa nie było, a spór może wyjaśnić sąd cywilny.
Ale - według autorów doniesienia - szefowa wrocławskiej Prokuratury Okręgowej Katarzyna Boć-Orzechowska miała polecić, by sprawę wznowić i przekazać do prowadzenia Prokuraturze Okręgowej.

Kalecińska oświadczyła, że pod taką decyzją się nie podpisze. Sprawę wznowił jednak inny prokurator ze Starego Miasta. Zrobił to, gdy Kalecińska pojechała na trzydniowy urlop.
Gdy ta się o tym dowiedziała, napisała doniesienie o przestępstwie. Podpisał je także jej mąż, prokurator Piotr Kaleciński z Prokuratury Okręgowej.

Katarzyna Boć-Orzechowska zapewnia, że nigdy nie wydawała poleceń związanych z tą sprawą i nie naciskała, by wznowić śledztwo. Prosiła jedynie szefów Kalecińskiej, by przyjrzeli się śledztwu, bo przedstawiciele funduszu skarżą się na źle prowadzoną sprawę.

Jak ustaliliśmy wspólnie z dziennikarzami Radia Wrocław, doniesienie prokuratorów już w październiku ubiegłego roku trafiło do Ministerstwa Sprawiedliwości. Zajmował się nim osobiście ówczesny szef Prokuratury Krajowej Marek Staszak.
Zamiast jednak wyznaczyć prokuraturę spoza Dolnego Śląska, by zbadała doniesienie, potraktował je jak zwykłą skargę. I przekazał do wyjaśnienia... we Wrocławiu.

Prawnicy, których pytaliśmy o zdanie, uważają, że Marek Staszak popełnił błąd.
Najpierw należało zbadać, czy zawiadomienie jest słuszne. Jeśli nie - odmówić śledztwa. Wtedy autorzy zawiadomienia mogliby odwołać się do sądu. Tymczasem od decyzji w sprawie skargi odwołania nie ma. Dopiero interwencja u premiera spowodowała, że doniesienie nakazano zbadać prokuraturze w Poznaniu.

Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Katarzyna Szeska zapewnia, że resortowi zależy na rzetelnym wyjaśnieniu całej sprawy. Nie odpowiedziała, skąd dziwna decyzja Marka Staszaka.
Znany prawnik profesor Piotr Kruszyński komentuje tymczasem, że zachowanie Staszaka powinna zbadać prokuratura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska