Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ulice pełne banków

Janusz Krzeszowski
Bank obok banku, a za nimi... bank. Taki widok, jak przy placu Bema, we Wrocławiu staje się coraz bardziej powszechny
Bank obok banku, a za nimi... bank. Taki widok, jak przy placu Bema, we Wrocławiu staje się coraz bardziej powszechny Paweł Relikowski
Łatwiej znaleźć we Wrocławiu miejsce, w którym można wziąć pożyczkę na niedzielny obiad z rodziną w eleganckim lokalu niż ten lokal odszukać. Z atrakcyjnych ulic znikają też księgarnie, pracownie złotnicze, a ostatnio nawet sklepy spożywcze. Ulicami zaczynają rządzić banki.

Tylko przy pl. Bema jest 9 placówek finansowych. W tym roku powstało aż 6 z nich. Trochę dalej, przy ul. Jedności Narodowej, duży bank skandynawski zajął miejsce po sklepie spożywczym, który działał tam od kilkudziesięciu lat. Sto metrów od niego są kolejne trzy.
- To jakieś nieporozumienie. Łatwiej tutaj wziąć kredyt niż kupić chleb - denerwuje się Jadwiga Mróz, kwiaciarka ze Śródmieścia.

Na otwarcie czekają następne oddziały w biurowcu przy ul. Strzegomskiej. Podobnie jest w ścisłym centrum Wrocławia. Tylko przy ul. Ruskiej jest 6 placówek finansowych. W Rynku - cztery. Kolejne znajdziemy przy ul. Szewskiej i pl. Kościuszki.

W tej chwili we Wrocławiu jest prawie 250 oddziałów bankowych. Drugie tyle jest mniejszych punktów kredytowych. W ubiegłym roku banków mieliśmy dokładnie 196.
Nie ma wątpliwości, że jednych i drugich będzie jeszcze więcej. W ciągu dwóch lat w kraju planuje się otworzyć około półtora tysiąca nowych oddziałów bankowych. W stolicy Dolnego Śląska przybędzie nawet 200 placówek.

- Wchodzą nowi inwestorzy. A bez oddziału blisko ludzi walka o klienta stała się już niemożliwa - mówi Przemysław Barbrich, doradca prezesa Związku Banków Polskich. - Banki, które już działają, kalkulują dokładnie ryzyko, dlatego jeśli otwierają nowe oddziały, to znaczy, że jest na to popyt - tłumaczy.
Na razie nie oznacza to, że wrocławskie ulice turystycznie zamrą, bo zamiast kawiarenek i galerii będą tam banki. Istnieje jednak taka groźba. Eksperci szacują, że najbliższych 10 lat będzie tłustych dla usług finansowych.

- Można się obawiać, że jeśli ekspansja nie ustąpi, a sklepy, kwiaciarnie czy lokale z pamiątkami będą zastępowane przez banki, to niektóre ulice staną się turystycznie martwe - podkreśla Beata Urbanowicz, estetyk miejski z magistratu.
Urbaniści podkreślają, że tendencja lokowania banków w centrach miast panuje w całej Europie. - Ale banki muszą przeplatać się z knajpami czy galeriami. Centra mają być wielofunkcyjne - mówi Rafał Eysymontt, wrocławski urbanista.

Urzędnicy zapowiadają, że we Wrocławiu tak właśnie będzie.
- Zamierzamy wprowadzić ograniczenia w planach miejscowych. Nie chodzi tylko o banki, ale w ogóle o usługi, które nie generują ruchu ludzi - wyjaśnia Tomasz Ossowicz, dyrektor biura rozwoju miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska