Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławskie remonty opóźniają stare rury i kable

Bartłomiej Knapik
Na ul. Grabiszyńskiej aż 50 razy okazywało się, że kable i rury leżą pod ziemią w innych miejscach, niż pokazywały to plany
Na ul. Grabiszyńskiej aż 50 razy okazywało się, że kable i rury leżą pod ziemią w innych miejscach, niż pokazywały to plany Paweł Relikowski
Czy Wrocław zdąży ze wszystkimi inwestycjami na Euro 2012? Mogą być z tym problemy, bo dzień po dniu pracę na placach budowy w mieście komplikuje to, co robotnicy znajdują pod ziemią.

Trudno dziś znaleźć remont czy przebudowę wrocławskiej ulicy, która byłaby zakończona o czasie. Krakowska, Grabiszyńska, Grodzka, Grota Roweckiego, Karkonoska, Wiejska i Avicenny, Sarnia na Brochowie czy Zakopiańska na Złotnikach - to tylko najświeższe przykłady.

Powód zawsze jest ten sam - po rozkopaniu ulicy okazuje się, że kable i rury pod ziemią leżą zupełnie w innym miejscu, niż wskazują na to projekty. Wiele dokumentacji trzeba w takich przypadkach opracowywać od początku.

- Na Grabiszyńskiej prace na pierwszym odcinku szły świetnie. Ale fragment na południe od placu Srebrnego to już prawdziwa gehenna. Robimy, co można, żeby skończyć przed 1 listopada, ale to nie jest łatwe. Naliczyliśmy w sumie 50 kabli i rur, które były w innych miejscach, niż wynikałoby to z planów - usłyszeliśmy wczoraj od drogowców.

Zakończony niedawno remont Krakowskiej z tych samych powodów był opóźniony o 72 dni.
Urzędnicy są bezradni - żeby opracować od nowa dokładne mapy wrocławskich podziemi, musieliby na nowo rozkopać każdą ulicę.

W niektórych przypadkach kłopot polega na tym, że od dekad nikt pod ziemię nie zaglądał. Robotnicy znajdują więc np. poniemiecką kanalizację deszczową, której robotnicy z dawnego Breslau po prostu nie nanieśli na mapy. Ale zdarzają się też współczesne przyczyny kłopotów: niechlujstwo i błędy geodetów.

Powinno być tak, że po zakończeniu każdej budowy do urzędu trafiają tzw. powykonawcze dokumenty geodezyjne. Na ich podstawie nanoszone są zmiany na miejskie mapy. Dają obraz m.in. tego, co znajduje się pod ziemią. Potem na podstawie tak zaktualizowanych map projektant przygotowuje plan dla kolejnej inwestycji.
- Kłopot w tym, że nieraz zdarza się sytuacja, w której po rozpoczęciu prac okazuje się, że plany i rzeczywistość to dwie różne sprawy - rozkłada ręce Małgorzata Rogalska, zastępca dyrektora biura spójności w urzędzie miejskim.
To biuro zajmuje się kanalizacją osiedli za unijne pieniądze. I na każdym z osiedli napotyka na jakieś kłopoty.

Na ul. Zakopiańskiej (Złotniki) okazało się, że kabel telefoniczny koliduje z krawężnikiem. Na Sarniej (Brochów) trzeba było zmieniać projekt, bo przewód leżał zbyt blisko wodociągu. A podczas kładzenia rur na Ołtaszynie instalacje miały być przeprowadzone pod aleją Karkonoską bez jej zamykania. Okazało się, że kanał deszczowy jest w innym miejscu niż na planach. Więc na czas robót część ulicy była nieprzejezdna. Ulica, z którą było najwięcej problemów, też jest na Ołtaszynie.

- Na Grota Roweckiego na Ołtaszynie mieliśmy 65 kolizji, w tym: budowanej sieci sanitarnej, wodociągowej, deszczowej z telekomunikacyjną, gazową i energetyczną - dodaje Małgorzata Rogalska. Jak więc rozwiązać ten problem i ukarać winnych? Tego nie wie nikt. Nawet w przypadku współcześniejszych instalacji udowodnienie geodetom błędów sprzed kilkunastu lat nie będzie łatwe.

Same firmy budowlane na wojnę z nikim nie pójdą, bo ci sami ludzie będą im kiedyś jeszcze musieli pomóc, przy kolejnym remoncie.
A i urzędnicy nie mają bata na geodetów. - Ten sam problem mają wszystkie duże miasta w Polsce. Potrzebna jest zmiana prawa, która wymusiłaby dostosowywanie planów składanych do katastru z rzeczywistością - mówi Paweł Czuma, dyrektor biura prasowego w urzędzie miejskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska