Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Machinacje działaczy PSL

Bartłomiej Knapik, Marcin Torz
Leszka G. zna chyba każdy rolnik w regionie. Jest szefem Dolnośląskiej Izby Rolniczej i często występuje w mediach
Leszka G. zna chyba każdy rolnik w regionie. Jest szefem Dolnośląskiej Izby Rolniczej i często występuje w mediach Fot. Michał Pawlik
Szefowi izby rolniczej grozi aż 10 lat więzienia.

Prokuratura potwierdziła informacje "Polski-Gazety Wrocławskiej" o zatrzymaniu Leszka G., szefa Dolnośląskiej Izby Rolniczej i członka zarządu wojewódzkiego PSL. O tym, jak ważna to postać wśród dolnośląskich ludowców świadczy fakt, że w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego Leszek G. startował w naszym okręgu z bardzo wysokiego, drugiego miejsca na liście PSL.

Wartość wszystkich wypłaconych dotacji przekracza 700 tysięcy złotych.

Teraz grozi mu 10 lat więzienia. W czwartek usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

Co się za tym kryje? Według śledczych, szef izby rolniczej miał wskazywać, kto weźmie udział w unijnym programie "Mój szef to ja", w ramach którego - po szkoleniach - bezrobotni dostawali pieniądze na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Zainteresowanie było ogromne. Na 20 miejsc zgłosiło się 300 osób.

Wśród wskazanych przez niego osób mieli być także jego znajomi. Wartość wszystkich wypłaconych dotacji przekracza 700 tysięcy złotych.

Co miał z tego Leszek G.? Na razie nie wiadomo. - Wciąż to ustalamy - informuje prokurator Małgorzata Klaus z wrocławskiej prokuratury okręgowej. - Złożyliśmy do sądu wniosek o aresztowanie mężczyzny - dodaje.
O tym, czy G. trafi do aresztu, sąd zdecyduje dzisiaj. Razem z nim oskarżona została także jego partyjna koleżanka - Bożena R. To wiceprzewodnicząca dolnośląskiego PSL i szefowa wrocławskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Kobieta usłyszała takie same zarzuty jak jej partyjny kolega. Nie trafiła jednak za kratki. Ma zakaz opuszczania kraju, nie może pracować przy rozdziale unijnych pieniędzy i musiała wpłacić 50 tys. zł kaucji.

Przypomnijmy, że od końca kwietnia w areszcie jest też Jerzy G., koordynator unijnego projektu "Mój szef to ja".
Działacze dolnośląskiego PSL o zatrzymaniu polityków swojej formacji nie chcą rozmawiać.
- Trudno mi cokolwiek komentować, bo nie znam tej sprawy. Przyznam, że nie poruszano jej w partii, przynajmniej ja nic o tym w czwartek w Warszawie nie słyszałem - mówi Stanisław Rakoczy, poseł PSL, jedynka na liście tej partii w wyborach do europarlamentu z naszego okręgu.

Działacze dolnośląskiego PSL o zatrzymaniu polityków swojej formacji nie chcą rozmawiać.

- Proszę nie łączyć tych spraw z PSL - apeluje Zbigniew Średniawski, wicewojewoda dolnośląski. - Ci ludzie nie zostali wyrzuceni z partii, nie zostali też zawieszeni. Wciąż obowiązuje przecież zasada domniemania niewinności - dodaje.

A opozycja grzmi. - Oczekujemy, że PSL wyjaśni całą sprawę. To jest groźne nie tylko dla tej partii, ale też dla całego samorządu województwa - komentuje Paweł Hreniak, szef klubu PiS w sejmiku.
PSL jest koalicjantem PO w dolnośląskim sejmiku. I najpewniej nim pozostanie. Marszałek Marek Łapiński nie chciał wczoraj komentować zatrzymań. - Nie ma to związku z pracami koalicji - uciął Łapiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska