Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Córki zmarłego pod szpitalem: nasz ojciec mógłby żyć

Anna Górska
Magdalena i Małgorzata chcą skierować przeciw szpitalowi sprawę do sądu
Magdalena i Małgorzata chcą skierować przeciw szpitalowi sprawę do sądu Andrzej Banaś
Rodzina Józefa Kupczyka domaga się wyjaśnień. Przyczyny śmierci mężczyzny zmarłego pod szpitalem im. Żeromskiego są nadal nieznane.

Jesteśmy w domu Józefa Kupczyka, który w niedzielę zmarł pod bramą szpitala im. Żeromskiego. Do mieszkania wpuszczają nas córki mężczyzny. Pokazują, że to zwykłe, zadbane lokum, przynoszą też zdjęcia ojca podczas rozmaitych imprez rodzinnych. - Był ciepłym, spokojnym człowiekiem. Jesteśmy w szoku - Magdalena i Małgorzata wciąż nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Są zdruzgotane zachowaniem specjalistów, którzy nie chcieli pomóc ich ojcu. - Całe życie płacił składki zdrowotne. Dlaczego tak go potraktowano? - płaczą młode kobiety.

62-letni mężczyzna z ropiejącymi ranami w jamie brzusznej trafił na oddział ratunkowy "Żeromskiego". Pomocy nie otrzymał. Kilka godzin później zmarł. Policja nie wyklucza, że został wyprowadzony przez sanitariuszy z oddziału. Kupczyk całą noc spędził na gołej ziemi na skwerze przy szpitalu. Umierał dziewięć godzin.

Prokuratura bada sprawę. Dyrekcja szpitala nie czuje się odpowiedzialna za śmierć pacjenta. Twierdzi, że nie mają nic sobie do zarzucenia, wszystkie czynności były wykonane prawidłowo. Rodzina planuje skierowanie pozwu do sądu przeciw szpitalowi. - To przecież każdego mogło spotkać - mówią.

Józef Kupczyk był z zawodu mistrzem masarskim. Miał trzy córki i pięcioro wnucząt. Spędzał z nimi wiele czasu. - Moja córeczka go uwielbiała - wspomina Magdalena. - O buziaki nawet nie musiał prosić - od razu dostawał, nawet więcej niż babcia.

O sprawie pisaliśmy

TUTAJ
Jadwiga Kupczyk, małżonka zmarłego, dowiedziała się o tragicznej śmierci w sanatorium. Nie może przyjechać do Krakowa, źle się czuje i jest pod obserwacją lekarzy.

Tomasz Filarski, małopolski rzecznik praw pacjenta, jest zszokowany. Nie wyobraża sobie, jak lekarze w środku nocy mogli zostawić chorego na gołej ziemi. - Mam nadzieję, że prokuratura wyjaśni, dlaczego nie udzielono pomocy temu człowiekowi - zaznacza Filarski. - Ten zawód wymaga dużo poświęceń i odpowiedzialności. Złe decyzje mogą kosztować życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska