Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staną żywe pomniki Kantora

Joanna Weryńska
Tadeusz Kantor w czasie swojej plenerowej akcji nad Bałtykiem pt. ?Panoramiczny happening morski?
Tadeusz Kantor w czasie swojej plenerowej akcji nad Bałtykiem pt. ?Panoramiczny happening morski? fot. Wacław Janicki
Dziś, kolejny raz od 17 lat, w rocznicę śmierci Tadeusza Kantora, przed siedzibą Cricoteki przy ul. Kanoniczej bracia Lesław i Wacław Janiccy wcielą się w pomniki przedstawiające "Dwóch chasydów z deską ostatniego ratunku". Aktorzy z teatru Tadeusza Kantora odtworzą jedną ze scen jego spektaklu ,,Nigdy tu już nie wrócę". Ulicznemu happeningowi towarzyszyć będzie muzyka żydowska.

- Kontynuujemy dzieło człowieka genialnego, całkowicie oddanego sztuce - wyjaśnia Lesław Janicki, dodając, że z deską użytą w tym przedstawieniu wiąże się pewna historia.

- To było zimą. Graliśmy akurat w Krzysztoforach. W trakcie sztuki wyszliśmy na dwór i na tę deskę nałożyliśmy trochę śniegu.Potem weszliśmy z tym bagażem na scenę. Do dziś pamiętam, jak Tadeusz wtedy wybałuszył na nas oczy. Myśmy mu później wytłumaczyli, że chcieliśmy wnieść do spektaklu odrobinę świeżości - mówi Lesław Janicki.

Jego brat Wacław podczas prób w teatrze i akcji w plenerze ukradkiem robił Kantorowi i jego dziełom zdjęcia. Tak zgromadził kilkadziesiąt fotografii. Ponad trzydzieści z nich można było ostatnio obejrzeć na specjalnym pokazie ,,Panoramiczny happening morski" w galerii Krzysztofory.

- Kiedyś Kantor powiedział nam, że w Osiekach będzie robił morski happening. Pojechaliśmy tam. Pomyślałem, że skoro działy się będą różne ciekawe sceny z dowodzącym Kantorem w centrum,
to warto je uwiecznić. Zrobiłem szereg zdjęć. W tym dość oryginalne, kiedy Tadeusz ubrany był w taki plażowy szlafrok w paski - opowiada Wacław Janicki, wspominając, że Kantor biegał w tym odzieniu
po plaży z ogromną tubą i na wszystkich krzyczał, co momentami wyglądało dosyć komicznie.

Janicki przez lata nikomu nie pokazywał tych fotografii, bo najzwyczajniej o nich zapomniał.
- Schowałem je i tak leżały dopóki nie zadzwonił do mnie Józef Chrobak z galerii Krzysztofory. Zapytał, czy przypadkiem nie robiłem Kantorowi jakichś zdjęć nad morzem -mówi Wacław Janicki.

Nie były to fotografie pozowane. Takich Kantor nie cierpiał. Nie miał jednak nic przeciwko dokumentowaniu jego spektakli, pod warunkiem, że miał do fotografa zaufanie i był pewien, że ten nie wykorzysta ich, by zrobić na nich interes. Gdyby się tak stało, doszłoby do karczemnej awantury.
Ale bliźniacy mieli niezawodny sposób na wybuchowy charakter mistrza. Wiedzieli, że szczególnie wzburzony bywał najczęściej przed próbą.

- Musiał się podniecić, by potem udowodnić, że on wszystkim pokaże, jak się robi teatr. Lepiej było nie wchodzić mu wtedy w drogę. W takich momentach zmykaliśmy za tak zwany róg, czyli po prostu
na piwo. Raz to nawet zauważył.

Zapytał: ,,A Janiccy to gdzie?" Ktoś mu powiedział, "są na rogu". I to określenie weszło do codziennego języka - wspominają bracia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska