Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powodzie zagrażają województwu śląskiemu

REPORTERZY POLSKI DZIENNIKA ZACHODNIEGO
Marian Katryniok, mieszkaniec miejscowości Olza, pokazuje wysoki stan wody w Odrze
Marian Katryniok, mieszkaniec miejscowości Olza, pokazuje wysoki stan wody w Odrze FOT.AGNIESZKA MATERNA
Obfite opady deszczu spowodowały lokalne podtopienia na terenie całego województwa śląskiego. Prognozy pogody nie są dobre.

W województwie śląskim straż interweniowała już ponad 300 razy. Najpoważniejsza sytuacja była wczoraj około godz. 20 w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie nastąpiło oberwanie chmury. Woda zalała drogę krajową i wdarła się na teren dworca kolejowego. Ruch pociągów został wstrzymany.

W okolicach Stradomia, dzielnicy Częstochowy, ludzie trzęsą się ze strachu, bo niektórzy przeżyli powódź już osiem razy.

Adam Górka, sołtys Porąbki na Podbeskidziu, doskonale pamięta powódź z 2005 roku: choć 24 sierpnia lało ledwie przez dwie i pół godziny, rzeki podmyły domy w przysiółku Wielka Puszcza i Targanicach, pozrywały drogi i odcięły ludzi od świata. - Ale teraz wierzę, że nic nam się nie stanie - mówi Górka.

Żywieccy strażacy ani razu nie zostali wezwani na interwencję, a cieszyńscy wyjeżdżali tylko cztery razy.
- To aż dziwne, bo zazwyczaj na Żywiecczyźnie podczas takich ulewnych i intensywnych opadów jest sporo interwencji - zauważa kpt. Anita Gołębiowska.

Mirosław Wilga, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Żywcu, zachowuje zimną krew: - Na razie nie ma powodów do niepokoju - mówi. - To górzysty teren, więc po ulewach rzeki u nas gwałtownie wzbierają i dość szybko spływają w dół. Musimy tylko pilnować, żeby nie porobiły się zatory na mostach albo w przewężeniach koryt rzek, bo w górach woda np. niesie gałęzie.

- To była dla nas najbardziej pracowita noc od sierpniowej akcji usuwania skutków trąby powietrznej - mówi Piotr Parys, rzecznik prasowy lublinieckiej straży pożarnej w Lublińcu.

W całym powiecie strażacy ruszali do akcji aż 102 razy - najwięcej w województwie. Jak na ironię, podczas jednej z takich interwencji woda zalała siedzibę lublinieckiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej. Straty: 30 tys. zł.
W podlublinieckiej gminie Pawonków niebezpieczny stan nadal utrzymuje rzeka Lublinica, która przepływa przez Solarnię, Kośmidry i Koszwice. Rzeka wylała już w kilku miejscach, zalewając między innymi drogę prowadzącą do Solarni, którą mogą sforsować tylko samochody terenowe.

W Kruszynie pod Częstochową z podmytej skarpy na trasę DK-1 osunął się zwał ziemi. Przez dwie godziny auta jeździły tylko jedną nitką drogi.

Richard Hemmerck ze Stradomia wie, co potrafi mała rzeczka Konopka, obok której stoi jego dom. Przed kilku laty przyjechał z Niemiec do Częstochowy. Jest architektem, więc przebudowę starego domu na Stradomiu zaprojektował sobie sam. Kiedy roboty były już na ukończeniu, przyszła wielka woda i Konopka oszalała, ze spokojnej rzeczki zamieniając się we wściekłą rzekę. Po tamtym doświadczeniu Hemmerck podwyższył fundamenty domu, a wejście i werandę postawił na palach.

Kilkadziesiąt metrów dalej stoi niewielki dom Heleny Panek, która mieszka nad Konopką od 1936 roku. Od 1997 r. przeżyła już osiem powodzi - wcześniej rzeczka nie wylewała. Tutejsi mówią, że to dzięki Niemcom, którzy w latach 40. uregulowali nurt rzeki i wybudowali poldery. Ale później o Konopce zapomniano, więc w końcu sama o sobie przypomniała: w 1997 r. przegoniła z gospodarstwa Helenę Panek z jej dwoma kotami i dwoma psami. Po tym wszystkim usypano wały i oczyszczono brzegi. Jest bezpieczniej, ale każda ulewa budzi czujność pani Heleny.
Ale ludzie są załamani nawet tam, gdzie woda jeszcze nie dotarła. Wiedzą, że to może być tylko kwestia czasu. W okolicach Oświęcimia stan ostrzegawczy na Wiśle został przekroczony o półtora metra. W powiecie wadowickim podniósł się poziom Skawy. Na szczęście na razie deszcz pada z przerwami, woda ma więc czas spłynąć. Szkody robią natomiast burze, które również przechodzą nad Wadowicami.

W Chrzanowie strażacy czekają w pogotowiu na ewentualne skutki powodzi. Póki co, wyjeżdżali dwukrotnie z interwencją. - Sytuacja nie jest jeszcze alarmowa. Obfite opady były jednak przyczyną podtopień w Trzebini i w Libiążu - mówi Piotr Filipek, rzecznik prasowy chrzanowskiej straży. Dodaje, że strażacy zwiększyli skład osobowy dyżurnych i sprzęt przeciwpowodziowy.

A mieszkańcy ze strachem uwijali się, by znów zabezpieczyć dobytek. Składali ręce na piersiach, kiedy znów słyszeli prognozy: Będzie padać do niedzieli.
zespół reporterów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!