MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jest mi przykro, że byłem aż tak naiwny

Beata Sypuła
Fot. Zygmunt Wieczorek
Mamy tak dużo niepokojących wieści, że już nie chcemy Piskorskiego w SD - mówi Jan Klimek, prezes Izby Rzemieślniczej w Katowicach i wiceprzewodniczący SD

Z prof. Janem Klimkiem, prezesem Izby Rzemieślniczej w Katowicach i wiceprzewodniczącym Stronnictwa Demokratycznego, rozmawia Beata Sypuła

Nie wyszedł Stronnictwu Demokratycznemu ten mariaż z Pawłem Piskorskim...
Faktycznie, stało się coś niedobrego w ciągu minionych 8 miesięcy, skoro na moją rekomendację w lutym 2009 roku na Piskorskiego w roli przewodniczącego zagłosowało 99 ze 102 delegatów. Tymczasem podczas sobotniego posiedzenia Rady Naczelnej 14 z 16 przewodniczących rad regionalnych powiedziało mu "nie" i zażądało wyrzucenia ze stronnictwa. Na mój wniosek koledzy zgodzili się ostatecznie, by na razie zawiesić go w prawach członka SD i przewodniczącego.

Piskorski prowadzi partię w sposób wodzowski, brutalnie rozprawiając się z oponentami

Jak do tego doszło?
W sobotę Rada Naczelna zebrała się w komplecie. Paweł Piskorski, czując, co się święci, zaprosił członków zarządu i poprosił nas o przerwę w obradach, by wyjaśnić sytuację w SD. Rada w głosowaniu odrzuciła ten wniosek. Koledzy powiedzieli, że nie będzie odraczania obrad, nie chcą już żadnych przerw, żadnego tłumaczenia. Uznali, że mają wystarczająco dużo niepokojących informacji, by Pawła Piskorskiego więcej w swoich szeregach nie oglądać.

Jak zareagował sam Piskorski?
Postanowił zerwać obrady i wyszedł, ale Rada procedowała dalej. Koledzy uznali, że skoro ja go rekomendowałem na stanowisko przewodniczącego osiem miesięcy temu, to ja też powinienem złożyć wniosek o zwołanie nadzwyczajnego kongresu, który przeprowadzi zmianę lidera SD. Ostatecznie przegłosowano, że kongres ten odbędzie się 21 listopada. Rada Naczelna postanowiła też, na mój wniosek, o zawieszeniu Pawła Piskorskiego. To mniej radykalne rozwiązanie od żądania kolegów o jego natychmiastowym wyrzuceniu. Do tego czasu Rada Naczelna zakazała mu sprzedawania majątku i podejmowania jakichkolwiek decyzji finansowych i kadrowych. Piskorski twierdził, że decyzje Rady są nieprawne. Sąd partyjny orzekł jednak w poniedziałek, że nasze decyzje są prawomocne.
Kością niezgody stała się planowana przez Piskorskiego sprzedaż majątku, choć przecież od miesięcy wiadomo było, że nowy przewodniczący takie plany ma. Jednak koledzy ze Szczecina i Wrocławia nie wiedzieli, że ma do tego dojść na ich terenie już za dwa tygodnie! Dowiedzieli się tego niespodziewanie od posła Bogdana Lisa. To niedopuszczalne!

Co konkretnie zarzucacie Pawłowi Piskorskiemu?

Paradoksalnie zarzuty dotyczą dokładnie tego samego, co zarzucał on Donaldowi Tuskowi jako liderowi Platformy Obywatelskiej: że prowadzi partię w sposób wodzowski, brutalnie rozprawiając się z oponentami, niedemokratycznie podejmując decyzje w wąskim kręgu zaufanych ludzi. Był tak pewny siebie, że wierzył w możliwość siłowego przeprowadzenia swoich planów. One są jednak na tyle kontrowersyjne, że - o czym mało kto wiedział - z funkcji skarbnika zrezygnował mec. Robert Smoktunowicz, będący jednocześnie członkiem zarządu. Straciliśmy do Piskorskiego zaufanie i sobotnia decyzja kolegów była tylko kwestią czasu.

Piskorski zarzucił wam, że sobotnie zamieszanie wynika z dążenia starych działaczy do utrzymania władzy w SD za wszelką cenę.
Bogdan Lis nazwał nas wprost "betonem". Czy fakt, że chce się zmienić przewodniczącego, może prowadzić aż do tak ostrych sądów i niesprawiedliwych konkluzji? Ja przez 25 lat byłem członkiem SD, byłem też przewodniczącym. Wielokrotnie padały wnioski o odwołanie mnie, bywało, że wnioskodawcy wycofywali się z tego i przepraszali. Piskorski natomiast wychodzi z obrad, podważa kompetencje Rady Naczelnej, rzekomo zebranej bez wymaganego kworum, obraża ludzi.

Dziś twierdzi, że tworzycie martwą partię, posiadającą tylko majątek.

Kiedy przychodził do nas, nie przeszkadzał mu "beton". Przyjęliśmy go z wiarą w jego czyste intencje polityczne. Ci, którzy na moje wezwanie mu zaufali, to działacze stronnictwa nawet z 50-letnim stażem. Chcieli w nim zmian, więc nawet ci nieprzekonani uwierzyli, że wybór Piskorskiego może być istotną i korzystną zmianą jakościową w stronnictwie. Mieliśmy sygnały z różnych środowisk, że deklarują chęć związania się z SD, ponieważ żadne z istniejących ugrupowań politycznych nie spełnia ich oczekiwań. Takim środowiskiem jest na przykład środowisko rzemieślników oraz małych i średnich przedsiębiorców. Powierzyli funkcję lidera Piskorskiemu, bo wierzyli, że pod jego przywództwem Stronnictwo Demokratyczne osiągnie ważne dla tych środowisk cele. Ja także wierzyłem w jego intencje.

Co was otrzeźwiło?
Metody, w tym stosowane przez niego sposoby powoływania prezesów zarządów regionalnych i rozwiązywanie struktur terenowych. Próby sprzedaży mienia bez konsultacji z działaczami. Brutalny styl przywództwa. Jego ambicje i przekonanie o własnej wielkości nie pozwalały mu jednak dostrzec niezadowolenia ludzi. Patrzył w chmury, a nie na ziemię.

Jednak część planów zrealizował: jest o was głośno, pozyskaliście do stronnictwa posłów w Sejmie i - zezującego cokolwiek na lewo - kandydata na prezydenta, Andrzeja Olechowskiego.
Namawiając kolegów do powierzenia Piskorskiemu funkcji przewodniczącego mówiłem, że jest człowiekiem sprawnym, potrafi poprowadzić partię w dobrym kierunku. W końcu dobrze się znaliśmy, byliśmy w klubie Unii Wolności. Jednak ostatecznie Piskorski nas oszukał. Przekroczył granice przyzwoitości. Twierdził na przykład, że nie ciągną się za nim żadne ciemne sprawy z przeszłości. A jednak wyszło szydło z worka.
Wiele osób już w lutym zarzucało Piskorskiemu powrót do polityki na waszych plecach i przypominało dziwny sposób zdobycia fortuny...
No właśnie: używając delikatnych słów powiedziałbym, że nie do końca powiedział nam na ten temat prawdę. Twierdził, że jest czysty, tymczasem od dwóch lat prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzą dochodzenie w sprawie prowadzonego przez niego handlu antykami. A sprawa ta przedawni się dopiero w 2012 roku. Kiedy koledzy się o tym dowiedzieli, orzekli, że nas zwyczajnie oszukał. Dodatkowo nawarstwiło się wiele spraw z jego działalności w SD i trzeba to było zakończyć. Zrobiliśmy to w ostatniej chwili.

Pan go rekomendował i pan musiał teraz zgłosić wniosek o jego zawieszenie, a także o zwołanie nadzwyczajnego kongresu, by go odwołać z funkcji przewodniczącego. Jak się pan z tym czuje?
Trochę głupio. I nie wiem, jak to się teraz skończy. Wiem już, że Piskorski będzie próbował podważyć decyzję Rady Naczelnej. Spróbuje na swoją stronę przeciągnąć nieprzekonanych. Jego linia obrony własnego stanowiska jest jednak cienka. Takie ruchy sprawią jednak, że dzisiejsza trudna sytuacja w SD jeszcze bardziej się skomplikuje.

Co was teraz czeka? Niektórzy mówią, że Piskorski stał się już na tyle silny, że pozbędzie się was, a nie wy jego. I że to on przejmie majątek wart 100 mln zł.
To będzie dla SD na pewno gorący okres. Jednak koledzy, którzy chcieli natychmiastowego wyrzucenia Piskorskiego, są mocno zdeterminowani. Stoi za nami 70 lat tradycji, ale to wcale nie oznacza, że z racji wieku i doświadczeń jest się "betonem". Mnie osobiście jest przykro, że byłem aż tak naiwny i wierzyłem w jego dobre intencje. Życie pokazało, jak bardzo się pomyliłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!