Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr: Życie jak zły sen, czyli rzecz o Bellmerze

Henryka Wach-Malicka
Dorota Chaniecka  i Andrzej Lipski w scenie ze spektaklu Świat jest skandalem
Dorota Chaniecka i Andrzej Lipski w scenie ze spektaklu Świat jest skandalem Fot. Mat. prasowe
Pomysł napisania sztuki o Hansie Bellmerze i wystawienia jej w Teatrze Śląskim sprawił, że o zapomnianym artyście (z katowickim rodowodem) sporo się ostatnio mówiło.

I to jest zysk. Realizacja tego zamysłu nieco mnie natomiast rozczarowała, bo choć przedstawienie jest bezbłędne aktorsko, to sam dramat pozostawia niedosyt. "Świat jest skandalem" Tomasza Mana wspiera się na biografii Bellmera, bez wątpienia generującej jego twórczość i poglądy. Nie jest to życie wprost, choć sztuka zachowuje chronologię zdarzeń, lecz ciąg onirycznych scen, w których umierającego Bellmera nawiedzają okrutne wspomnienia ludzi i sytuacji.

Pomysł celny; nie ma gorszej pułapki dla teatru niż paradokumentalizm. Obawiam się jednak, że trudno będzie znaleźć adresata tego spektaklu. Ci, którzy nie znają biografii Hansa Bell-mera, mogą pogubić się w krzyżujących się wątkach i nakładanych postaciach. Widzom, którzy wiedzą, o kim mowa, przeszkadza schematyczność konstrukcji, znanej z innych sztuk o podobnym temacie.

Grzechem tekstu jest i to, że mimo pozorów, tak mało mówi się w nim o sztuce Bellmera i o jego potwornym rozdarciu pomiędzy wewnętrznym przymusem wierności sobie a dramatem odrzucenia przez odbiorców.

Doskonale zagrany przez Andrzeja Lipskiego i Dorotę Cha-niecką dialog pomiędzy Hansem a nastoletnią kuzynką jego żony nie ma właściwie dalszego ciągu, choć przecież ta relacja inspirowała Bellmera przez kilkadziesiąt lat. Podobnie nie wykorzystał autor motywu kobiety-lalki, na krótko tylko włączając parę zdań w kwestie bohaterek.

Tomasz Man "Świat jest skandalem" także wyreżyserował; na Scenie Kameralnej Teatru Śląskiego. I ma za co dziękować aktorom, którzy jego postaciom nadali głębię, a z dialogów wydobyli każdy niuans. Andrzej Lipski jako Hans Bellmer gra świetnie, choć jego rola jest najtrudniejsza. To przede wszystkim Hans sparaliżowany lękiem przed nawiedzającymi go demonami przeszłości. Stary, zgarbiony, udręczony człowiek o pustym wzroku zmienia się w chwilach, gdy wkracza w świat wykreowany przez śmiertelną gorączkę. Jest wtedy "tamtym sobą". Inaczej rozmawia z córką, inaczej z ojcem, inaczej z marszandem. Dorota Chaniecka w trzech trudnych, bo podobnych emocjonalnie, postaciach kobiecych fantastycznie zaznacza różnice pomiędzy bohaterkami. Zwłaszcza w scenie finałowej, gdy gra wszystkie jednocześnie.
Patrząc na kreacje Grzegorza Przybyła mamy wrażenie jakby to było trzech, a nie jeden, aktorów...

Krwiste, kompletnie różne i nie tylko warsztatem zbudowane postacie. Anna Kadulska rozciąga nić pomiędzy umierającą na gruźlicę Margaritą a szaloną Unicą, poprzez stopniowe narastanie napięcia, a Bogumiła Murzyńska rozgrywa tragedię matki Hansa na cichej kameralnej nucie porozumienia z synem. Michał Rolnicki, choć jego rola (Grosz) jest króciutka, równa do kolegów. Dla tych ról, a także dla samego Hansa Bellmera, warto zobaczyć "Świat jest skandalem" w Teatrze Śląskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!