Pierwsze przychodnie idą nareszcie na sprzedaż

Przygotowania do przetargu trwają już od kilku miesięcy, natomiast cała procedura obarczona jest sporą dawką ryzyka.

Przychodnie prowadzą spółki pracownicze, odpowiedzialność za podstawową opiekę zdrowotną przejęły w roku 2004. Budynki przychodni, większość sprzętu i wyposażenia pozostały własnością miasta, spółki je tylko dzierżawią. Takie rozwiązanie powoduje, że dzierżawcy nie inwestują w obiekty, skoro nie należą one do nich. Rada Miasta wyraziła w czerwcu ubiegłego roku zgodę na sprzedaż 18 przychodni, jednak wojewoda śląski uchylił zapis uchwały mówiący, że w sprzedanych budynkach powinna być utrzymana wyłącznie działalność medyczna. To niedopuszczalne ograniczenie praw przyszłego właściciela - orzekł w uzasadnieniu.

Stąd tak długie przygotowywanie przetargu ograniczonego na trzy przychodnie.

W ich przypadku uregulowane są wszystkie formalności własnościowe, dlatego idą na sprzedaż jako pierwsze. Budynki i grunty wyceniono łącznie na blisko 3 miliony złotych. W warunkach przetargu znalazły się m.in. wymogi wcześniejszego prowadzenia usług z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej i kary umowne za ewentualną zmianę przeznaczenia budynku (choćby przeznaczenia na centrum handlowe czy bank) przed upływem określonego czasu. W taki sposób miasto omija zastrzeżenia wojewody.

- Kilka tygodni temu chciałem, żeby nasza przychodnia była sprzedana jak najszybciej, bo naprawdę mamy mnóstwo do zrobienia i nie możemy inwestować w nie swoim budynku. Teraz jednak cieszę się, że na pierwszy ogień idą inni. Obawiam się, że taki przetarg ograniczony może spowodować mnóstwo obiekcji ze strony wojewody i protestów jego uczestników, którzy go nie wygrają. Zobaczymy, czym się to wszystko skończy - komentuje Cezary Kędra, dyrektor przychodni lekarskiej Wrzosowiak przy ul. Orkana.

Szefowie przychodni przypominają też przypadki niedobrego przygotowania przetargów przez miasto i to w znacznie mniej skomplikowanych sprawach. Tutaj nie dość, że chodzi aż o osiemnaście przychodni (dwie kolejne oczekują na wyjaśnienie kwestii własności gruntów), to na dodatek o duże pieniądze. Okoliczne gminy - np. Olsztyn - poradziły sobie z tym problemem o wiele sprawniej, ku zadowoleniu pacjentów.

Częstochowski urząd nie ukrywa, że pieniądze uzyskane ze sprzedaży przychodni chce przeznaczyć na spłatę zadłużenia Miejskiego Szpitala Zespolonego.

Lecznica musi mieć czyste konto, nim zostanie przekształcona w spółkę prawa handlowego. W chwili obecnej wierzytelności przekraczają 16 milionów złotych. Przeciągająca się procedura sprzedaży przychodni zdrowia jest więc miastu wyjątkowo nie na rękę, ponieważ każdy kolejny miesiąc powoduje narastanie strat szpitala. Miasto liczy na 20 milionów złotych ze sprzedaży przychodni.