Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po śląsku i po góralsku

Magdalena Sekuła
Marzena Bugała
Po raz drugi w Górnośląskim Parku Etnograficznym w Chorzowie odbyła się Śląsko Wilijo. Skansen odwiedziło wczoraj prawie 2 tys. osób. Ci, którzy stali w kikunastometrowej kolejce do parku mogli liczyć na zainteresowanie 40-osobowej grupy przebierańców "Bałamuty" ze Zwardonia, która wesołymi przyśpiewkami, poszturchiwaniem i straszeniem co młodszych umilała ludziom czas przy wejściu.

Wszyscy, którzy stanęli na drodze "Bałamutów", dostali lanie albo pluszowym misiem, albo kosą. Ewentualnie widłami, jeśli akurat natknęli się na diabła. Śląsko Wilijo to jedyna tego rodzaju impreza zimowa w kraju.

- Organizujemy ją po to, by zapoznać zwiedzających z bogatą tradycją świąt Bożego Narodzenia na Śląsku, w Zagłębiu, w Beskidach - informuje Angelika Nowicka z działu marketingu Górnośląskiego Parku Etnograficznego.

Można było nie tylko dowiedzieć się, jak smakuje moczka czy siemieniotka, ale także poznać różnicę między przygotowaniem wigilii w śląskiej i w góralskiej tradycji.

- U nas je się makówki i zupę rybną, w górach kapustę z grochem i grzybami - opowiadała Marta Grzeguła z Katowic, która do skansenu wybrała się z córkami. - To niesamowite: żyjemy w jednym kraju, a każdy region ma swoje zwyczaje - dodała.

Część osób zobaczyła też wystawę bożonarodzeniowych szopek z całego świata, które należą do chorzowianina Edwarda Kampka.

- Są wśród nich nawet takie, które specjalnie przywieźli mi z dalekiej Afryki franciszkańscy misjonarze - mówił kolekcjoner.

Organizatorzy zadbali o to, by nikt się nie nudził. Można było wysłuchać koncertu kolęd i pastorałek w wykonaniu Magdy Anioł i Mirka Szołtyska, zobaczyć pokaz obrzędów bożonarodzeniowych Koła Gospodyń Wiejskich "Szarotki" i jasełka.

- Skorzystaliśmy z okazji i na kiermaszu ozdób świątecznych kupiliśmy parę ręcznie wykonanych świecidełek, a także miód i kilka oscypków - powiedziała nam Alina Krowisko z Bytomia. Dla wielu osób Śląsko Wilijo była chwilą wytchnienia. - Teraz ciągle gdzieś biegniemy, spieszymy się - podkreśliła Krystyna Musiał z Chorzowa.- A tu można było poczuć ducha świąt. Przy- szliśmy, aby odpocząć od wielkomiejskiego hałasu. I pośpiewać kolędy. Bo trudno było nie śpiewać, gdy przechadzając się alejkami wszędzie słychać było "Lulajże, Jezuniu"...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!