MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W woj. śląskim nie będzie placów zabaw dla 6-latków

Katarzyna Piotrowiak
Czy przy szkołach powstaną takie place zabaw jak przy przedszkolach?
Czy przy szkołach powstaną takie place zabaw jak przy przedszkolach? Fot. Arkadiusz Gola
Ministerstwo edukacji chce w tym roku rozdać 40 mln zł na place zabaw i pomoce dydaktyczne przy szkołach podstawowych.

Na planach może się jednak skończyć, bo program "Radosna szkoła" nie dość, że ruszył w czasie wakacji, to dał dyrektorom szkół ledwie kilkanaście dni na spisanie wniosków. Do piątku w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim było ich 80 na... 1500 szkół.

2,4 mld zł ma MEN na realizację programu do 2014 r. Tyle samo dadzą gminy

- Myślę, że tak skromna liczba może się podwoić w poniedziałek, gdy upływa ostateczny termin nadsyłania dokumentacji przez samorządy - mówi Dariusz Wilczak, śląski kurator oświaty.
Nawet jeśli wniosków przybędzie, niewiele to zmieni, bo wspomniane place zabaw i pomoce dydaktyczne mają zachęcić rodziców sześciolatków do posyłania dzieci do szkół, a już za miesiąc rozpoczyna się trzyletni okres przejściowy, w trakcie którego rodzice mogą, ale nie muszą posyłać dziecka. O tym, że większość nie chce o tym słyszeć, wiadomo od początku wakacji. Przebieg programu "Radosna szkoła" może ich tylko utwierdzić w przekonaniu, że dobrze robią, bojkotując reformę oświaty, skoro od września w szkolnych świetlicach nie będzie klocków dla sześciolatków, a na zewnątrz huśtawek.

- Trudno powiedzieć, ile szkół w naszym województwie ma place zabaw. Brak statystyk, bo ich budowa jest zadaniem samorządu - dodaje Wilczak.
Pewne jest, że w tym roku za sprawą programu "Radosna szkoła" nie przybędzie ich na tyle, by sytuacja w szkołach diametralnie się zmieniła. Dyrektorzy szkół twierdzą, że za późno dowiedzieli się o planach MEN. Stało się to po 6 lipca, a już 14 dni później wnioski miały być złożone w urzędach gminy. Inauguracja oficjalnej strony internetowej, informującej dyrektorów szkół o programie (pod adresem: http://www.radosnaszkola.men.gov.pl), odbyła się dopiero w miniony poniedziałek.

- Ministerstwo edukacji, uruchamiając tak ważny program, po pierwsze niedostatecznie o nim informowało i za późno uruchomiło stronę internetową. Po drugie, są wakacje i wielu dyrektorów szkół jest na urlopach, a telefony odbierają sekretarki - mówi Magdalena Kaszulanis ze Związku Nauczycielstwa Polskiego w Warszawie.

Potwierdza tę opinię Aleksandra Dąbroś, dyrekorka Szkoły Podstawowej nr 1 w Chorzowie: - Wiem, że jest taki program, ale na razie nie złożyłam wniosku, bo jestem na urlopie.

Wszyscy są zgodni: zabrakło czasu!
- Zdążyliśmy z wnioskami dla dwóch szkół. Szkoda, że trzeba było to robić w takim tempie, bo można było to wszystko lepiej przemyśleć - mówi Eugeniusz Kapuśniak, wójt Żarnowca.
Jest o czym myśleć, zwłaszcza że udział własny w programie rządowym, który będzie realizowany w latach 2009-2014, wymaga 50 proc. udziału własnego gminy. Budżet wielu gmin nie wytrzyma takiego obciążenia, poza tym został uchwalony przed kilkunastoma miesiącami.

- Są programy, w których dokładamy 15 proc. do rządowej dotacji, tymczasem w sytuacji gdy chodzi o wspomaganie oświaty, połowę sumy musimy dołożyć sami. To trochę zaskakujące - przyznaje Kapuśniak.

Jak się tłumaczy MEN?
- Dyrektorzy nie mają wakacji, pracują na rzecz szkoły przez cały rok. Dlatego nie zgadzam się z zarzutami, że za późno zostali powiadomieni o programie. Prace nad jego wdrażaniem trwały przez cały czerwiec, mieliśmy sporo pytań od samorządów z całego kraju - mówi Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN. Dodaje, że do podziału jest 2,4 mld zł, a w przyszłym roku pula będzie trzykrotnie większa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!