Byli to miłośnicy airsoftu, czyli zabawy polegającej na prowadzeniu walk przy wykorzystaniu replik broni typu ASG. Z takiej pneumatycznej broni strzela się kulkami plastikowymi lub ceramicznymi o średnicy 6 mm, nieprzekraczającymi wagi 0,33 g, o zasięgu 80-100 metrów. Kule miłośników militariów świstały na terenie kopalni piasku w Pałczewie. To pierwsza tak duża rekonstrukcja bitwy w Łódzkiem.
- W ubiegłym roku "bitwa o Ardeny" odbyła się na Opolszczyźnie - opowiada Lech Ryszewski, jeden z organizatorów gry airsoftowej, dowódca 2 Rep - grupy rekonstrukcyjnej Legii Cudzoziemskiej i zarazem osoba, która zasłynęła w Łodzi z organizacji zawodów Street Legal. - Airsoft jest znacznie bezpieczniejszy od paintballu i zazwyczaj koncentrują się wokół niego grupy rekonstrukcyjne. W Pałczewie postanowiliśmy zabawić się w odtworzenie historii. To trudne, ale dzięki temu stało się dla nas wyzwaniem. Gdy byłem mały, biegałem z wystruganym karabinem. Obecna technika pozwala nam na wspaniałą zabawę.
Zasady gry były proste. Celem ataku niemieckiego było zdobycie w wyznaczonym czasie składów paliwa, co umożliwiało im kontynuowanie natarcia i zwycięstwo. W przypadku nieosiągnięcia celu, natarcie niemieckie ustawało z powodu braku paliwa i oznaczało przegraną wojsk niemieckich. Wojska niemieckie różniły się od aliantów tylko brakiem opasek na prawym rękawie. Mundury maskujące oraz specjalne okulary zabezpieczające mieli wszyscy, od 16-latków grających w Pałczewie za zgodą rodziców, po emerytowanych miłośników militariów.
- Mamy forum internetowe, gdzie miłośnicy airsoftu skrzykują się wzajemnie do udziału w rekonstrukcjach bitew - mówi Dariusz Rosiński ze sztabu dowodzenia łódzkiej grupy airsoftowej BAT, która jutro obchodzi trzecie urodziny, organizator "bitwy o Ardeny" w Pałczewie. - Co pewien czas odbywają się bitwy, ale na nieco mniejszą skalę. Szukaliśmy tak zróżnicowanego terenu, jak kopalnia piasku w Pałczewie. Gramy też na poligonie na Brusie, ale tam nie jest tak wspaniale. Aby zorganizować bitwę, wystarczy napisać scenariusz, określić zasady gry i umieścić to wszystko na forum. Później tylko pozostaje "zaklepanie" terenu, zapewnienie bezpieczeństwa i już jest dobra zabawa.
Karabiny na kulki, służące do gier batalistycznych, kosztują od 460 złotych. Niektórzy uczestnicy mieli repliki warte pięć, a nawet dziesięć tysięcy złotych.
Koszt umundurowania też jest zróżnicowany, bo najtańsza odzież wojskowa z demobilu jest dostępna od 60 złotych, ale można kupić mundur za 500 złotych. Do tego dochodzą koszty kamizelek chroniących od kul. Niektórzy mają nawet kamizelki z płytami balistycznymi, aby militarna gra wyglądała jak najbardziej realistycznie.
- Mam wrażenie, że większość uczestników naszej gry jest lepiej wyposażona niż zawodowi żołnierze w naszym kraju - stwierdził Dariusz Rosiński.
Blisko 400 mężczyzn biegało z siedmiokilogramowymi karabinami po kopalni piasku przez prawie dziesięć godzin. Niekiedy dochodziło do komicznych sytuacji.
- Ja go pierwszy zabiłem, a potem on mnie zabił. To co my mamy teraz zrobić? - krzyczał żołnierz aliantów do niemieckich wojsk i sędziów "bitwy o Ardeny".
- Nie strzelajcie już do mnie, przecież jestem zabity - wykrzykiwał młody mężczyzna ostrzeliwany kulkami. - To boli. Chcę już stąd wyjść...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?